Minęły dwa dni, a Amara cały czas siedziała w swojej celi. Chciała sama uporać się z żałobą. Musiała się jakoś po tym pozbierać. Próbowali ją nakłonić aby wyszła, ale nie chciała. Czuła że potrzebuje trochę samotności aby wszystko sobie poukładać i dojść do siebie. Daryl zwykle przychodził gdy jeszcze spała, przynosił jej kwiaty i przyglądał się po prostu jak śpi. Budziła się widząc go stojącego w wejściu i lekko uśmiechała się na ten widok. Doceniała każdy jego nawet najmniejszy gest. Tonęła w nim. Była gotowa pójść za nim w ogień. Beth również przychodziła i siedziała z nią jak najdłużej. Ta dziewczyna nie była tylko jej przyjaciółką, ale także była dla niej jak młodsza siostrzyczka. Zdążyła się do niej szybko przywiązać. Przychodził też Carl, ale on zawsze był przygnębiony i najwyraźniej sam szukał jakiegoś pocieszenia. I dostał je od Amary. Ten dzieciak stracił matkę, którą sam zastrzeli zanim się przemieniła, a jego ojcu odbiło. Rick prawie cały czas siedział w kotłowni gdzie zginęła jego żona wydając na świat ich córeczkę. Carl był tylko dzieciakiem, a przeszedł już coś tak okropnego.
Amara związała końcówki bandażu owiniętego wokół jej przedramienia. Rana dobrze się goiła, ale nadal czasami trochę krwawiła. Będzie miała teraz kolejną bliznę zdobiącą jej ciało. I pewnie nie będzie to ostatnia.
-Można?- ciemnowłosa spojrzała w stronę wejścia do jej celi i zobaczyła tam Carol. Skinęła jej głową, a szarowłosa weszła do środka trzymając coś za plecami.- Ciężko było wyprać to, ale udało się.- wyciągnęła zza pleców czapkę baseballową, ale nie byle jaką. Należała do Jason'a, Rogers dała mu ją gdy go odzyskała, wtedy nad Atlantą. Ciemnowłosa wzięła od Carol czapkę.
-Dziękuję.- powiedziała wzruszona i przyjrzała się czapce, na której widnieje drukowana litera "J".
-Nie ma sprawy. Może dołączysz do nas, kolacja będzie za godzinę. Bardzo nam cie brakuje.- powiedziała łagodnie Carol z lekkim uśmiechem.- Ale nie chce cie zmuszać. Przyjdź jeśli będziesz czuła, że jesteś gotowa.- po chwili szarowłosa wyszła i zostawiła ją samą.
Amara wiedziała że wiecznie tu siedzieć nie może choć czuła się tu jak w niewidzialnej osłonie, która ją przed wszystkim chroniła. Ale dłużej nie mogła tak siedzieć bezczynnie. Musiała zająć się nie tylko sobą, ale też grupą. Z Rick'iem nie było najlepiej, a Daryl sam nie dałby rady wszystkim się zająć.
Po godzinie ciemnowłosa zdecydowała że w końcu wyjdzie z celi. Związała swoje włosy w kucyk i założyła czapkę Jason'a. Spojrzała na zdjęcie, które zabrała z ich domu gdy upadł jej ośrodek. Zawsze trzymała je blisko, przeważnie w kieszeni. Była na nim ona, Benny oraz Jason trzymający swojego czarnego kota Demolkę. Uśmiechnęła się smutno, byli wtedy tacy szczęśliwi, mieli siebie i niczego im nie brakowało. Bolało ją że więcej ich nie zobaczy, ale musiała iść dalej. Chcieli by tego, chcieli by żyła i korzystała z tego tyle ile może. Schowała zdjęcie do kieszeni spodni i wyszła z celi. Zeszła po schodkach i zbliżyła się do wejścia do pomieszczenia, w którym wszyscy w tej chwili przebywają. Stanęła w progu czując się trochę skrepowana gdy zauważyli ją i zaczęli się jej przyglądać witając ją uśmiechami. Byli tu też ci dwaj więźniowie, którzy do nich dołączyli.-Świetnie że przyszłaś. Jak ręka?- zapytał Hershel uśmiechając się przyjaźnie.
-W porządku.
-Dobrze cie widzieć.- powiedział z szczerością Glenn. Maggie skinęła jej głową.
-Twoja porcja jest tam.- Carol wskazała stolik pod ścianą. Amara podeszła tam i wzięła talerzyk. Reszta wróciła do jedzenia swoich porcji. Większość z nich siedziała przy okrągłych stolikach, jedynie Daryl siedział na schodach. Ciemnowłosa nie wiedziała do kogo mogłaby się dosiąść. Zerknęła na brązowowłosego, który również na nią spojrzał w tym samym czasie i skinął lekko głową. Amara podeszła w jego stronę i usiadła na niższym stopniu niż on. Położyła talerzyk na kolanach i zaczęła jeść. Jedli w ciszy i nie byli świadomi, że reszta spogląda na nich z uśmieszkami.
CZYTASZ
Wiecznie żywi | D.D. | Zakończone
Fanfiction"Życie powinno być czymś więcej niż tylko przetrwaniem." "Jeśli stracimy swoje człowieczeństwo, to czym wtedy będziemy różnić się od żywych trupów?" Amara Rogers to kobieta, która trudem i ciężką pracą osiągała swoje cele. Nawet jeśli jej rodzina mi...