Osiem miesięcy później
Grupa ludzi trzymając się blisko siebie przebiegła truchtem miedzy drzewami w stronę opuszczonego domu. Kilkoro z nich z bronią w reku zbliżyło się do budynku jako pierwsi aby sprawdzić czy miejsce jest bezpieczne. Reszta została na zewnątrz aby poczekać na ich sygnał by mogli do nich dołączyć. Gdy go dostali wbiegli szybko do domu, a niektórzy zaczęli barykadować drzwi oraz okna aby zabezpieczyć dom przed wtargnięciem sztywnych do środka.
Amara pomogła wygodnie usiąść Lori pod ścianą. Kasztanowowłosa jest już bliska terminu rodzenia, który Amara wyznaczyła. A w takich warunkach jest to bardzo ryzykowne aby dziecko przyszło na świat. Hałas może przyciągnąć sztywnych, a wtedy mogą nie zdążyć uciec. Gdy Lori usadowiła się wygodnie Amara odeszła od niej i zaczęła pomagać innym w zabezpieczeniu domu. Zerknęła kątem oka na Daryl'a, który podał jej deskę. Przytrzymała ją na oknie aby brązowowłosy mógł wbić gwoździe i przybić ją do ściany. Gdy skończyli sprawdzili jeszcze czy jest coś w tym domu co nadaje się do jedzenia, ale niestety niczego nie znaleźli. Wiec wszyscy zebrali się w salonie i pozajmowali miejsca aby odpocząć. Zapadła już noc gdy jechali, musieli zatrzymać się i poszukać schronienia. Akurat mieli farta i znaleźli ten dom, a nie zawsze go mieli.
Rogers rozejrzała się po zgromadzonych, na których twarzach gości zmęczenie oraz głód. Ostatnio nie było im dane znaleźć pożywienia, wiewiórki w pewnym momencie też się skończyły, a jedzenie samych roślin nie mogło dać organizmowi tego czego potrzebuje najbardziej. Ciemnowłosa westchnęła ciężko. Od ośmiu miesięcy odkąd opuścili farmę nie znaleźli stałego schronienia. Ciągle musieli się przemieszczać, to ich wykańczało powoli. Zima była trudna do przetrwania, jesień także, w tym roku była dość chłodna i deszczowa. Mieli przez to problemy z grypą, czworo z nich ciężko zachorowało, ale na szczęście wrócili do pełni sił. Amara się tym zajęła, kolejny plus że zna się na leczniczych roślinach i ziołach. Gdyby nie to, mogli by nie wyzdrowieć, a nie potrafili znaleźć odpowiednich lekarstw, które nadałyby się. Wszyscy musieli trzymać się razem, każdy miał jakieś obowiązki i zadania. Dbali o siebie na wzajem, musieli to robić. Stali się rodziną nawet jeśli nie łączyła ich wszystkich wspólna krew.
Daryl oraz Amara, to oni w większym stopniu dbali o zdobycie pożywienia. Gdy nie udało się znaleźć żadnego puszkowanego jedzenia czy czegoś w tym stylu oboje szli na polowania. Zdarzyło się kilka razy że oddzielali się od grupy nawet na więcej niż dzień tylko po to aby z determinacją i poświeceniem upolować cokolwiek co można zjeść. Wielokrotnie narażali własne życie, ale musieli to robić aby pomóc innym. Przez to zbliżyli się do siebie. Stali się partnerami w prawie wszystkim. Nie musieli rozmawiać aby wiedzieć co drugi ma na myśli. Złączyła ich jakaś wyjątkowa wieź, której nie potrafili określić. Niby przyjaźń, a może jednak coś głębszego? I możliwe że tak było. Ale nigdy nie wchodzili na ścieżkę uczuć, nawet nie próbowali o tym rozmawiać. Jedno nie wiedziało co czuje drugie i na odwrót. Wiec trzymali się bezpiecznej strefy choć nie obywało się od czasu do czasu bez żartobliwych komentarzy z domieszką flirtu, a zwłaszcza ze strony Amary co z czasem stało się wystarczająco częste, że Daryl po prostu się do tego przyzwyczaił, a przynajmniej nie dawał po sobie poznać jak to na niego działało. Bo działało i to bardzo, ale nie chciał się do tego przyznać. Udawał że to po nim spływa, że to tylko niewinne wygłupy. Ale tak nie było. Ciemnowłosa specjalnie to robiła próbując mu dać do zrozumienia, że jest jej znacznie bliższy niż zwykły przyjaciel.
Relacje z pozostałymi również się wzmocniły, ale nie tak jak z brązowowłosym. Jason i Beth stali się parą. Amara cieszyła się że piwnooki mógł zaznać trochę szczęścia i miłości w tak paskudnym świecie. A blondynka stała jej się bardzo bliska. Oni wszyscy stali się dla niej bardzo ważni. Byli jej nową rodziną.
CZYTASZ
Wiecznie żywi | D.D. | Zakończone
Fanfiction"Życie powinno być czymś więcej niż tylko przetrwaniem." "Jeśli stracimy swoje człowieczeństwo, to czym wtedy będziemy różnić się od żywych trupów?" Amara Rogers to kobieta, która trudem i ciężką pracą osiągała swoje cele. Nawet jeśli jej rodzina mi...