*51*

2K 130 25
                                    

Daryl wygramolił się z łóżka jak najszybciej. Musiał to sprawdzić, a bał się że to była pewna osoba, o której od razu pomyślał, głos pasowałby do niej. Podbiegł pod cele Amary i zajrzał do niej bez zastanowienia. Ale jej tu nie było. Pościel i poduszka zostały zrzucone z łóżka na ziemie.

-Cholera.- warknął pod nosem i cofnął się do tyłu. Rozejrzał się po całym bloku, który był spowity w mroku, ale blask księżyca rzucany przez okna wystarczająco dawał światła aby można byłoby coś zobaczyć. Ale nikogo tu nie było, wszyscy spali, prawie wszyscy. W pośpiechu zbiegł ze schodów i udał się do wyjścia z bloku. Wybiegł na zewnątrz i rozejrzał się po dziedzińcu. Serce mu waliło. Nie wiedział dlaczego uciekła, co jej się śniło że krzyczała, a najgorsze było to że nie wiedział co Amara może zrobić. Gdy rozmawiał z nią przy grobie brzmiała jakby chciała się poddać... Grób, pomyślał. Prawdopodobnie tam się udała, a przynajmniej tak mu się wydawało. Przebiegł przez rozsunięte przez kogoś ogrodzenie prowadzące na duże podwórze. To musiała zrobić ciemnowłosa. Stanął w miejscu aby szybko przebadać wzrokiem całą posesje. I zobaczył skuloną postać z oddali siedzącą przed grobami. Amara. Zaczął biec w jej kierunku.

-Amara!- zawołał ją, ale kobieta nie odwróciła się. 

Dopiero gdy był kilka kroków od niej zauważył jakiś odblask na ziemi. To był nóż, leżał niedaleko jej i był zakrwawiony, a przynajmniej tak mu się wydawało patrząc z tej odległości. Siedziała do niego tyłem, ale zauważył że ciemnowłosa drży i lekko kołysze się. Niepewnym krokiem zbliżył się bardziej do niej i usłyszał jak cicho szlocha.

-Przepraszam za to.- powiedziała to z takim żalem, smutkiem i bólem, że jeszcze bardziej go to zaniepokoiło. I te słowa wcale nie brzmiały jakby kierowała je w stronę grobu Jason'a, a wydawało mu się jakby powiedziała je do niego.

-Za co przepraszasz?- zapytał niepewny tego co może usłyszeć. Pochylił się za nią aby położyć rękę na jej ramieniu i ją odwrócić. Poczuł się nagle chory widząc jej stan gdy odwróciła się przodem i spojrzała na niego z załzawionymi oczami. Boże, pomyślał. Twarz miała bladą jak trup, oczy podkrążone, a z czoła spływał jej pot. Jednak gdy przeniósł spojrzenie niżej na jej lewe przedramię, które opierała bezwładnie o swoje ciało. Jej ubrania były brudne od dużej ilości krwi. Zrobiła głębokie ciecie na przedramieniu, które mocno krwawiło.-Coś ty do cholery zrobiła?! Oszalałaś?!- warknął na nią spanikowany.

-Tak. Jeśli będę żyć, będę zabijać i dalej tracić najbliższych. Nie chce tego ciągnąć w ten sposób.- wychrypiała słabym głosem. Oczy jej się kleiły, a ona zachwiała się do przodu. Brązowowłosy złapał ją w swoje ramiona, a ona oparła czoło o jego klatkę piersiową. Szybko sięgnął do jej rany wyciągając z swojej tylnej kieszeni spodni chustę i przycisnął materiał aby zatrzymać krwawienie.- Odpuść, przestań, proszę.- jęknęła gdy zapiekła ją rana.

-Nie, nie mogę.- powiedział twardo i zaczął obwiązywać ranę.

-Tak będzie lepiej.- szepnęła sennie przymykając powieki.

-Nie dla mnie. Amara?- zapytał gdy poczuł jak bezwładne ciało ciemnowłosej opiera się bardziej o niego. Uniósł jej twarz i zdał sobie sprawę że jest nie przytomna, a może nie żyje?- Nie! Ocknij się!- potrząsnął ją delikatnie czując coraz większy stres i paraliżującą panikę oraz bezsilność. Nie może jej stracić, a na pewno nie w taki sposób. Owinął jedną ręką jej talie, a drugą podłożył pod zgięcie w jej kolanach i podniósł ją do góry. Trzymał w swoich ramionach jej bezwładne ciało.- Nie możesz tak po prostu odejść. Potrzebujemy cię.

Zaczął biec jak najszybciej w stronę wejścia do budynku. Wpadł na blok jak burza i zaczął głośno wołać Hershel'a. Narobił tyle hałasu, że oprócz starszego mężczyzny obudzili się pozostali i wyszli ze swoich cel zaniepokojeni krzykami. I wtedy zobaczyli zdyszanego Daryl'a, który trzymał ciało Amary. Głowa ciemnowłosej i jej kończyny bezwładnie zwisały w dół, a z owiniętego przedramienia ciekła krew brudząc posadzkę. Beth wydała stłumiony krzyk, a Maggie szybko objęła ją i odwróciła aby nie patrzyła na to. Carol zareagowała i postanowiła zabrać Carl'a do jego celi gdy zobaczyła jak chłopiec był roztrzęsiony i wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w Amare.

Wiecznie żywi | D.D. | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz