*12*

2.3K 127 48
                                    

O świcie wszyscy zaczęli pakować się i przygotowywać do jazdy. Amara założyła torbę na ramie, a w dłoni trzyma łuk. Razem z Jason'em już gotowi podeszli w stronę innych stojących przy kamperze. Shane zaczął ustalać jak będą jechać gdy pewien mężczyzna, Morales odezwał się że on i jego rodzina nie jadą z nimi. Wytłumaczył że musi robić to co najlepsze dla jego rodziny oraz to że mają najbliższych w Birmingham i chcą do nich dołączyć. Pożegnali się z nimi, a Rick dał Morales'owi jeden pistolet by miał czym się bronić. Mężczyzna oraz jego rodzina wsiedli do swojego samochodu i odjechali w swoją stronę.

Po odjechaniu tamtych reszta wsiadła do swoich pojazdów. Amara, Jason oraz Jacqui i Jim razem z Dale'm oraz Glenn'em jadą w kamperze jako pierwsi ponieważ Glenn ma mapę i ma ich prowadzić. Reszta w samochodach podąża za nimi.

-Myślisz że uda nam się tam dotrzeć?- pyta Jason z niepewnością patrząc na siedzącą naprzeciw niego Amare. Kobieta chwile zapatrzyła się za widok za chłopakiem gdzie Jacqui opiekuje się Jim'im i podaje mu to co zaleciła niebieskooka, choć z mężczyzną jest już bardzo źle.- Słuchasz mnie?

-Tak.- odpowiedziała i spojrzała na chłopca.- myślę że się nam uda, choć może nie wszystkim.- drugą cześć zdania powiedziała ciszej i z lekkim bólem. 

Amara nie zwracała uwagi jak długo już jadą. Większość czasu po prostu patrzyła się w przemijający za szybą krajobraz albo robiła krótkie pogawędki z każdym w kamperze. Dowiedziała się że Glenn przed tym jak świat się zawalił był zwykłym dostawcą pizzy. Rozbawiło ją to trochę że chłopak od pizzy może tak dobrze sobie radzić z tym całym gównem, ale też pokazała mu swoje uznanie że nadal się trzyma oraz że nadal żyje. W zamian Glenn chciał aby opowiedziała w jaki sposób ma bliznę na szyi. Oczywiście Jason wspominał mu wcześniej o tym raz gdy siedzieli przy ognisku, ale wolał usłyszeć to od niej. Amara stwierdziła że Glenn jest na prawdę w porządku oraz że jest odważny, narażał życie by pomóc Rick'owi oraz zgodził się pomóc odnaleźć Merle choć nie bardzo mu się to podobało. Widziała że ma dobre serce i chce pomagać innym. We trojkę, ciemnowłosa, Jason oraz Glenn grali też w karty by zabić trochę czasu. Niczego nadzwyczajnego nie robili, nie mieli nawet takiej możliwości. 

Po jakimś czasie kamper stanął. Dale przeklną pod nosem wiedząc dokładnie co się stało i pierwszy wysiadł. Reszta zatrzymała swoje pojazdy i wysiadła z zainteresowana co się stało i dlaczego się zatrzymali.

-Wąż chłodnicy pękł.- stwierdził Dale zaglądając do przodu kampera, z którego leci dym.

-Dasz rade to załatać?- zapytał Rick.

-Cały jest połatany, a taśmy już nie mam.- powiedział Dale pocierając czoło dłonią.

-Widzę stacje benzynową.- powiedział Shane zauważając przy pomocy lornetki miejsce gdzie mogą znaleźć potrzebną cześć. 

-Hej. Jest bardzo źle z Jim'em.- ciemnoskóra kobieta wyszła szybko z kampera informując pozostałych o stanie mężczyzny.- Dłużej nie wytrzyma. 

-Rick, razem z Tdog'em pojedziemy sprawdzić stacje. Może coś tam znajdziemy.- powiedział Shane, Rick skinął głową godząc się po czym dwaj mężczyźni wsiedli do samochodu i odjechali. 

-Chodź ze mną.- Rick zwrócił się do Amary i razem weszli do kampera by sprawdzić co z Jim'em.

Gdy ciemnowłosa poszła z byłym szeryfem do pojazdu Jason podszedł do Daryl'a.

-Co?- zapytał łucznik gdy chłopak się mu przyglądał.

-Mogę jechać resztę drogi z tobą?- chłopak miał nadzieje że mężczyzna zgodzi się. Polubił go mimo że czasami bywa dla niego oschły i nie da się z nim normalnie porozmawiać tylko wydaje jakieś pomruki czy skinienia w odpowiedzi albo po prostu milczy. Ale raz Daryl zabrał go do lasu i nawet pokazywał jak strzela się z kuszy, w końcu uległ gdy chłopak potrafił chodzić za nim i prosić go by to zrobił. Ten dzieciak mimo że go czasami irytował i miewał ochotę zatkać mu czymś buzie potrafił go rozśmieszyć i poprawić humor, ale nigdy tego otwarcie nie przyznał i starał się też tego nie okazywać. Ale w środku śmiał się. A przecież ten dzieciak nie miał zbyt dobrego dzieciństwa, przynajmniej dopóki nie przygarnęła go Amara. Kobieta, która zamiast jak normalna osoba powinna powiadomić policje o próbie napadu na nią zabrała całkowicie obcego jej dzieciaka do domu i zajęła się nim. Kto tak robi? Skończeni idioci czy prawdziwi dobrzy ludzie? Miał farta że ją spotkał. Daryl nie miał tyle szczęścia i ojciec znęcał się nad nim tak długo jak nie udało mu się w końcu odejść, a i tak zawsze był nikim. Z jakiegoś powodu coś ciągnęło go do niej, ale jak ktoś taki jak on może zasługiwać na cokolwiek. Jason go traktuje jak rodzinę, powiedział mu raz to że chciałby mieć takiego super ojca jak on, wtedy poczuł się wyjątkowo ale nie chciał pokazać że to go poruszyło. Nikomu nie lubi pokazywać co czuje, tak jest bezpiecznie i dobrze mu z tym, a przynajmniej tak mu się wydaje. 

Wiecznie żywi | D.D. | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz