*63*

1.9K 117 75
                                    

Większość była na bloku C gdy Carl przybiegł i powiedział, że on i Maggie zobaczyli jak ktoś zbliża się do wiezienia. Akurat wtedy to oni mieli we dwoje warte. Rick rozkazał aby wszyscy chwycili broń i wyszli na zewnątrz aby ustawić się na swoich stanowiskach. Amara razem z Carol i Glenn'em pobiegli na górne piętro aby dostać się na zewnętrzny korytarz miedzy dwoma częściami budynku, z którego bardzo dobrze widać okolice i jest on okryty blaszanymi płytami by móc schować się za nimi gdyby zaczęto do nich strzelać. Reszta wybiegła na dziedziniec.

Amara wyszła tuż za Carol i Glenn'em. Ustawili się na pozycjach trzymając przed sobą broń. Stąd ciemnowłosa dokładnie widziała wszystkich na dziedzińcu, którzy rozproszyli się będąc czujnymi i gotowymi do obrony. Widziała Daryl'a, który osłaniał Rick'a gdy ten zbliżył się do bramy, którą otworzyła Maggie aby wpuścić osobę, która tu przyszła. To była Andrea. Już wcześniej Merle wspomniał że ona i Michonne razem pojawiły się w Woodbury. Grupa nie sądziła że Andrei jednak udało się przeżyć i uciekła z farmy. Myśleli, że jest stracona, ale tak jednak nie było.

Rick szybko przeszukał ją aby sprawdzić czy ma broń, ale jej nie miała. Spytał czy ktoś z nią jest, ale powiedziała że przyszła sama po czym zabrał ją w stronę wejścia do budynku.

Zebrali się w pomieszczeniu głównym. Rick wszedł do środka, a tuż za nim Andrea, która zatrzymała się w miejscu widząc ich wszystkich. Nie mogła uwierzyć, że ponownie ich widzi. Carol podeszła do niej i mocno ją przytuliła. Później zrobiła to Amara. Jakoś specjalnie nie uwielbiała jej, ale widok znajomej twarzy i do tego nadal żywej w takim świecie jak ten, to prawdziwy cud.

Blond włosa kobieta rozejrzała się spoglądając na każdego.

-Nie mogę w to uwierzyć. Boże, Hershel co ci się stało?- zapytała zwracając uwagę na kalectwo starszego mężczyzny.- Gdzie jest Shane? Jason? Tdog? A Lori?- wypytywała, ale po ich minach wiedziała jedno, oni nie żyją.- Tak mi przykro.- powiedziała ze szczerym współczuciem.

Andrea zaczęła wyjaśniać, że niczego nie wiedziała o zamiarach Gubernatora, zwracając się jego imieniem, Filip. Nie miała pojęcia, że więził Glenn'a oraz Maggie. Dopiero po strzelaninach w Woodbury dowiedziała się o tym. I wtedy zadecydowała że przyjedzie najszybciej jak tylko może. Ale grupa nie była nastawiona do tego pozytywnie. To mężczyzna z którym się złączyła zaatakował ich, zabił Axela, pozbawił ich zabezpieczonego podwórza i zniszczył ich bramę.

-Byłam z wami od Atlanty, a teraz jestem obcą osobą?- zapytała z wyrzutem widząc ich nieprzychylność w stosunku do niej.

-Gubernator prawie zabił Michonne, prawie zabił nas.- powiedział z wrogością Glenn.

-Jego ludzie postrzelili Amare, mogła zginąć.- oświadczył Daryl z złością. Andrea spojrzała na niego po czym zerknęła na ciemnowłosą. 

-Rozumiem waszą złość, macie do tego prawo. Przykro mi. Ale chce nas pogodzić. Musimy to załatwić. Nie mogę się tłumaczyć za to co zrobił Filip.

-Nie ma o czym mówić.- odezwał się Rick.- Zabijemy go. Nie wiem kiedy i jak, ale zrobimy to.

-Możemy to rozwiązać. W Woodbury znajdzie się miejsce dla każdego.

-Dobrze wiesz, że nie.- wtrącił się Merle.

-Dlaczego myślisz, że będzie chciał negocjować?- zapytała Amara.- Powiedział tak?- może jeśli Gubernator na prawdę zgodzi się na negocjacje to uda się rozwiązać ten konflikt. Oczywiście ciemnowłosa chciała go zabić za to co zrobił, ale w grę wchodzili też inni ludzie. Jeśli dojdzie do walki wiele osób może zginąć. A Rogers nie chciała by stracić kogoś więcej i nie chciała też mieć więcej krwi na rekach. Jeśli istnieje możliwość by nie polała się krew skorzystała by z niej. Jest gotowa zabić aby chronić swoich. Ale woli poszukać możliwości aby nie musieć tego robić i jednocześnie aby jej ludzie byli bezpieczni.

Wiecznie żywi | D.D. | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz