*14*

2.1K 129 12
                                    

Następny dzień, ranek 

Amara wyszła z pokoju czując się nie najlepiej. Jason obudził się wcześniej i poszedł na śniadanie do kuchni gdzie reszta zaczęła się już powoli zbierać. Nie chciał jej budzić, wolał by pospała dłużej i odpoczęła. Wiedział że wczoraj dużo wypiła i będzie miała kaca więc sen na pewno jej się przyda.  

Ciemnowłosa idąc korytarzem zauważyła doktora Jenner'a. Zatrzymała go witając się z nim.

-Dobrze spałaś?

-Tak, choć nie powinnam była aż tyle wczoraj pić.- stwierdziła masując skronie dłonią gdy ból głowy ją dopadł. Edwin zauważając jej stan wyjął z kieszeni pudełeczko z tabletkami i podał to ciemnowłosej.

-Tak myślałem że może się przydać na kaca. Inni już dostali.

-Dziękuję... Chciałam porozmawiać o pewnej sprawie. O tej całej zarazie. Mam taki pomysł, zmodyfikować ludzką krew by wytwarzała krwinki, które będą walczyć z wirusem. Żeby zamiast tworzyć antidotum oddzielnie lepiej było by żeby organizm człowieka sam zwalczył w sobie tego wirusa. Przyjeżdżając tu miałam nadzieje na możliwość aby spróbować dokonać tego. Niestety nie miałam czasu by zrobić to w swoim ośrodku bo zanim wpadłam na ten pomysł wszystko przepadło.

-To... jest jakiś pomysł, dość nowatorski, ale jednak jakaś idea jest. Nie myślałem o czymś takim, ale sądzę że mogłoby się udać. Potrzeba by było czasu i wielu prób, ale istniała by szansa. 

-Wiec może po śniadaniu pójdziemy do laboratorium żeby zacząć.

-Nie, to nie jest możliwe.

-Czemu?

-Laboratorium zostało odcięte, zostało skażone, niestety. Gdybyś przyjechała tu wcześniej...- położył jej dłoń na ramieniu patrząc na nią dziwnym spojrzeniem, jakby smutnym i zawiedzionym z domieszką winy.- Teraz wszystko przepadło i nie ma odwrotu. 

-Nie rozumiem. Jak to?- zapytała zaniepokojona o co mu chodzi.

-Musze już iść.- stwierdził pośpiesznie mężczyzna i zaczął oddalać się. Ciemnowłosa chciała go zatrzymać, ale on szybko zniknął za zakrętem korytarza zanim powiedziała cokolwiek. Wydał się jej dziwnie spięty, jakby nie chciał czegoś powiedzieć. 

Spojrzała na trzymane w dłoni tabletki po czym ponownie zaczęła iść w stronę kuchni. Gdy weszła do środka zauważyła że wszyscy już są i siedzą przy stole. Przywitała się z nimi. A gdy spojrzała na Daryl'a uśmiechnęła się promienie do niego. Mężczyzna nieznacznie odwzajemnił jej gest po czym wrócił do jedzenia. Kobieta zmarszczyła brwi przypominając sobie nagle wczorajsze wydarzenia i poczuła jak jej policzki się nagrzewają. Usiadała obok Jason'a próbując zachowywać się normalnie, tak jakby wczoraj wcale niczego głupiego nie zrobiła. 

-Widzę że nie tylko ja wczoraj przesadziłam z piciem.- powiedziała zauważając że niektórzy też są skacowani, a zwłaszcza Glenn, który mógłby teraz paść twarzą na stół. Zerknęła w stronę kusznika, a gdy ich spojrzenia skrzyżowały się ona szybko odwróciła wzrok. Ośmieszyła się tylko przed nim, całe szczęście że nie zrobiła niczego więcej bo po piciu potrafi robić naprawdę głupie rzeczy, przez które następnego dnia z chęcią zapadłaby się pod ziemie.  

-Jajka! Wprawdzie w proszku, ale dobrze je przyrządziłem.- Tdog uśmiechnięty wyszedł zza blatu kuchennego z patelnią w reku i podszedł do stołu.- Lepszych nie jedliście. Proteiny działają na kaca.- ciemnoskóry podszedł najpierw do Glenn'a, który z nich wszystkich trzyma się najgorzej i nałożył mu na talerz trochę jajecznicy.

-Nie pozwólcie żebym kiedyś ponownie się upił.- stęknął Glenn, a inni zaśmiali się krótko. 

-Jeszcze będziesz miał powody do picia.- Tdog poklepał go po ramieniu i podął Amarze patelnie aby sobie nałożyła jedzenie. Gdy to zrobiła podała dalej by inni też mogli zjeść. 

Wiecznie żywi | D.D. | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz