Daryl zatrzymał samochód na dziedzińcu i oboje pośpiesznie wysiedli z niego. Weszli na blok C, Amara była pierwsza i wtedy zobaczyli zamieszanie. Hershel opatrzył nogę jakiejś ciemnoskórej kobiecie z długimi ciemnymi dredami, która wyglądała jak dzikie zwierze w klatce, jakby trzymali ją tu siłą. Rogers zatrzymała się w miejscu zauważając obcą osobę po czym spojrzała na Rick'a aby wyjaśnił co tu się dzieje. Daryl ustał przy niej i również nie wiedział kto to jest i czemu tu jest.
-Kto to?- zapytała ciemnowłosa.- W sumie nie ważne.- machnęła lekceważąco ręką przypominając sobie coś ważniejszego i niecierpiącego zwłoki.
-Wszystko dobrze Amaro? Masz krew na szyi.- zapytał z troską Hershel spoglądając na nią. Ciemnowłosa złapała się ręką za szyje i gdy ją odsunęła miała odrobinę bordowej cieczy na niej. Skrzywiła się, jednak dokładnie nie udało jej się wytrzeć.
-Nie jest moja.
-Napotkaliśmy kogoś.- wtrącił Daryl.
-Nic wam nie jest?- zapytał Rick podchodząc bliżej nich.
-Jest w porządku.- powiedziała Amara i zerknęła na moment na brązowowłosego stojącego bok niej.- Chodzi o Glenn'a i Maggie. Zostali porwani. Nie wiemy przez kogo, nie byliśmy razem. Ale gdy skomunikowałam się z nimi przez krótkofalówkę Maggie użyła bezpiecznego słowa. Niestety niczego więcej nie powiedziała, pewnie pilnowali co mówi. Dobrze że w ogóle pozwolili jej odpowiedzieć na moje wezwanie.
-Tak się składa, że ona wie przez kogo zostali porwani.- powiedział Rick wskazując siedzącą pod ścianą ciemnoskórą. Kobieta powiedziała że znalazła ich miejsce gdy Maggie i Glenn rozmawiali o wiezieniu. Wzięła pokarm dla dziecka, który zostawili gdy zostali porwani przez człowieka który ją postrzelił i przyszła tutaj. Zabrali ich do miasteczka, Woodbury, w którym mieszka około 75 ocalałych, zarówno cywili jak i ludzi, których określiła jako pseudożołnierzy. Tym miastem rządzi mężczyzna, który zwie się Gubernatorem. Nazwała go uroczym chłoptasiem, coś jak przywódca sekty, ale przesączone to było sarkazmem i kpiną gdy mówiła. Zaoferowała że pomoże im się dostać niepostrzeżenie do tego miasta aby mogli odbić swoich przyjaciół.
Zamknęli tą kobietę w pomieszczeniu. Nie specjalnie była chętna aby powiedzieć jak się nazywa, nawet do jakiejkolwiek rozmowy, każdemu przyglądała się czujnie i obserwowała.
Zebrali się w innym pomieszczeniu aby naradzić się i zadecydować co robić.
-Skąd pewność że można jej ufać?- zapytał Daryl.
-Tu chodzi o Maggie i Glenn'a.- wtrąciła Beth. Tak bardzo martwiła się o swoją siostrę oraz jej chłopaka. Nie chciała stracić kolejnych bliskich jej osób, tak samo pozostali.
-To miasto jest dobrze bronione. Jeśli mamy ich odbić musi jechać więcej osób.- powiedziała Amara, a Daryl od razu na nią spojrzał i dyskretnie pokręcił głową dając jej znak że ona na pewno nie jedzie. Ciemnowłosa zrozumiała o co mu chodzi i skinęła lekko głową. Rick zauważył ich wymianę spojrzeń i ledwo widocznych gestów jakby rozmawiali ze sobą nie musząc używać słów. Już wcześniej wielokrotnie tak robili, a on nigdy nie miał pojęcia co w ten sposób sobie przekazują. Ale nie komentował tego i tym razem też tego nie zrobił. To była ich sprawa, a jeśli byłoby to istotne dla pozostałych z grupy to powiedzieli by.
-Pojadę po nich.- zadeklarował się Daryl.
-Nie możesz jechać sam. Pojadę z tobą.- oznajmił Rick.
-Ja też. Wchodzę w to.- powiedział z pewnością Oscar. Niektórzy zerknęli na Amare wyczekując co powie. Ale spojrzenie kusznika dało jej jednoznaczny przekaz że ma zostać albo zwiąże ją i zamknie aby z nimi nie pojechała.
CZYTASZ
Wiecznie żywi | D.D. | Zakończone
Fanfiction"Życie powinno być czymś więcej niż tylko przetrwaniem." "Jeśli stracimy swoje człowieczeństwo, to czym wtedy będziemy różnić się od żywych trupów?" Amara Rogers to kobieta, która trudem i ciężką pracą osiągała swoje cele. Nawet jeśli jej rodzina mi...