21. "Przepraszam."

10.7K 1K 746
                                    

Kamerzysta pov.

- Łukasz… - wypowiedział moje imię.

Nagle poczułem mocny rumieniec na swojej twarzy, który z pewnością był widoczny przez światło z lamp ulicznych. Był to moment w którym w końcu zdałem sobie sprawę z tego, co zrobiłem. Marek patrzył na mnie ze zdziwieniem. Co ja odjebałem?! - pomyślałem przerażony. Zacząłem się strasznie bać tego, co może się za chwilę stać. Ze wstydu poczułem, że do oczu napływają mi łzy.

- Przepraszam - tylko to zdołałem wyszeptać.

Nie zważając na to, czy Marek w ogóle byłby w stanie odwzajemnić moje uczucia, odwróciłem się za siebie i zacząłem jak najszybciej biec. Nawet nie zaglądałem za swoje plecy. Zależało mi tylko na tym, żeby znaleźć się jak najdalej od tego mostu. Przez głowę przelatywały mi różne myśli, takie, jak: "Co on o mnie myśli?" albo "Chciałbym cofnąć czas!".

Wbiegłem w wąską uliczkę, na której końcu znajdowało się skrzyżowanie. Bez zastanowienia pobiegłem przed siebie. Nagle zauważyłem z boku światła samochodu zbliżające się do mnie, a następnie usłyszałem klakson. Przystanąłem już nie myśląc racjonalnie. To strach mnie sparaliżował. Następny był pisk opon. Myślałem, że to już mój koniec, ale na szczęście pojazd stanął zaledwie kilka centymetrów ode mnie. Zacząłem ciężko oddychać, po czym upadłem na kolana. Potem usłyszałem otwierające się drzwi auta.

- Popierdoliło cię?! - krzyknął kierowca.

Zaraz… Ten głos wydawał mi się znajomy. Spojrzałem na osobę stojącą obok samochodu.

- Cholera… Przepraszam - wysapałem.

- Kamerzysta? - zapytał ze zdziwieniem.

Przypomniałem sobie, że Marek mógł za mną biec. Nie chciałem go narazie widzieć, więc zwróciłem się w stronę mężczyzny:

- Słuchaj, nie mam czasu na wyjaśnienia. Możesz mnie stąd zabrać?

- Um… Jasne, wsiadaj…

- Dzięki - uśmiechnąłem się.

Podszedłem do drzwi auta i je otworzyłem, a następnie zająłem miejsce obok kierowcy. On usiadł oczywiście za kierownicą. Po zamknięciu samochodu ruszyliśmy z miejsca.

Kruszwil pov.

Sytuacja, która zdarzyła się chwilę temu, sparaliżowała mnie. To była jedna z ostatnich rzeczy, jakich bym się spodziewał. Jednak nie czułem złości ani obrzydzenia. To było… Coś innego.

- Przepraszam - usłyszałem od Łukasza.

Potem już tylko się odwrócił i zaczął uciekać. Chciałem coś zrobić, ale… Zwyczajnie nie mogłem. Byłem zbyt oszołomiony. Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy Kamerzysta był już dosyć daleko. Wziąłem głęboki wdech.

- Łukaaasz!!! - krzyknąłem z całych sił.

On niestety nie zwrócił na to uwagi. Zacząłem podążać za nim jak najszybciej mogłem. To jednak nie wystarczyło, mężczyzna był zbyt daleko. Nagle zauważyłem, że skręcił w jakąś wąską uliczkę. Poczułem zmęczenie. Starałem się biec mimo tego, ale było to ciężkie. Uliczka znajdowała się jeszcze kilka budynków dalej. Udało mi się do niej dotrzeć dopiero jakieś dwie minuty później, bo zwolniłem bieg. Gdy w nią skręciłem, odrobinę przyzpieszyłem, aż nie stanąłem na jej końcu. Oparłem się o budynek obok i zacząłem dyszeć ze zmęczenia. Po chwili zacząłem spoglądać w każdy zakręt na skrzyżowaniu, ale nie widziałem już Kamerzysty.

Poczułem, że w moich oczach zaczynają zbierać się łzy. Nie wiem, czym były spowodowane. Nie czułem smutku, szczęścia, ani nawet złości. Po prostu… Nie wiem, co czułem w tamtym momencie.

- Łukaaasz! - krzyknąłem ponownie podnosząc głowę w górę.

Potem jedyne, co zrobiłem, to upadłem na kolana i spuściłem głowę. Zacząłem cicho łkać. Nie zwracałem uwagi na przechodzących ludzi i to, co mogli sobie pomyśleć. Miałem to gdzieś.

W moich myślach ponownie pojawił się pocaunek Kamerzysty. To był jeden z najbardziej zaskakujących momentów mojego życia. Wyznał mi to… Powiedział: "Kocham cię". Nie mógł kłamać. Mimo wszystko nadal nie wierzyłem w to, co się stało. To było zbyt nierealne. Skoro wyznał to szczerze, to… Jak długo mogło trwać jego uczucie? Kilka dni, może tygodni… A jeśli miesięcy? Czuł coś do mnie nawet podczas pomiatania nim, poniżania i innych rzeczy, a ja zwyczajnie żyłem u jego boku nie wiedząc o tym. Jakim cudem to się wydarzyło? On się zakochał, więc jedyne, co mi zostało, to zadać sobie pytanie: "A czy JA coś do niego czuję?"

Gdy już się trochę uspokoiłem, wstałem i zacząłem iść drogą powrotną. Nie chciałem już wracać na most ani iść gdziekolwiek indziej. Zacząłem kierować się po prostu w miejsce, w którym zostawiliśmy samochód. Był jakieś dziesięć minut drogi z tamtąd. Szedłem z lekko spuszczoną głową. Zastanawiałem się, co będzie, jeśli Łukasz wróci. Jak będą dalej wyglądały nasze relacje i filmy. Czy on w ogóle wróci?

W końcu doszedłem do auta. Dobrze, że to ja wziąłem klucz. Otworzyłem drzwi i wziadłem do środka, po czym je zamknąłem. Popatrzyłem w bok i za siebie. Nie zostawił nawet swojej torby Gucci. Miał ją cały czas ze sobą. Odpaliłem Masserati i ruszyłem z miejsca, kierując się w stronę domu. Gdy po pewnym czasie w końcu dojechałem na miejsce i zaparkowałem, poszedłem w stronę drzwi frontowych. Zanim wszedłem, spojrzałem przez okno żeby upewnić się, czy Kasi nie ma w salonie. Na szczęście pokój był pusty. Odkluczyłem cicho mieszkanie, a po wejściu do niego zamknąłem je spowrotem. Poszedłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i patrząc w sufit westchnąłem ciężko.

Kamerzysta pov.

Siedziałem na kanapie w salonie mężczyzny, który na szczęście zabrał mnie z tamtego miejsca. Postanowiłem tu zostać na trochę, ale nie wiem, czy będę mógł. Musiałem sobie poukładać myśli. Że też musiało się to stać akurat przed moim wbiciem miliona subów… Ogólnie to zostawiłem swojego laptopa w apartamencie. Są na nim zapasowe filmy. Przynajmniej się na coś przydadzą. Widzowie nie mogą dowiedzieć się, że cokolwiek się stało.

- Chcesz coś do picia? - zaproponował właściciel.

Kruszwil nigdy mnie o to nie pytał… Zawsze to ja mu musiałem usługiwać i… Ah! Muszę przestać o nim myśleć. To tylko sprawia, że czuję się jeszcze gorzej.

- A co masz? - zapytałem.

- Czy ja wiem… Sok pomarańczowy, zwykłą wodę i… Coca Colę.

- To daj tą colę.

Po chwili szklanka z napojem znalazła się na stole przede mną. Chwyciłem ją i wziąłem kilka łyków, a potem odstawiłem ponownie.

- Jeszcze mi nie powiedziałeś, co się stało - odparł.

- Nie chcę o tym mówić… - westchnąłem.

- Ehh… No dobrze. A jak długo chcesz tu zostać?

- Nie wiem, może… Kilka dni?

- No nie wiem… Ale jeśli się zgodzę, będziesz musiał spać na kanapie.

- Jakoś to zniosę.

Takie miejsca, jak mój dom albo dom moich rodziców byłyby zbyt oczywiste, dlatego nie chciałem tam iść. Marek za szybko by mnie znalazł, o ile w ogóle by mnie szukał…

*******************************

Psze bardzo, trochę dramatu musi być xdd
Jak myślicie? U kogo znajduje się Kamerzysta? ;)
Do zobaczenia we wtorek! ^^
Pozdro.

Jesteś Moim Prestiżem (LORD KRUSZWIL X KAMERZYSTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz