Kruszwil pov.
Następne dwa dni niczym się nie różniły. W każdym razie był już piątkowy wieczór, więc cieszyłem się z weekendu. Łukasz niedawno miał urodziny, a ja jedyne co zrobiłem, to załatwiłem mu krótką przejażdżkę na torze. Przez pewien czas wydawało mi się, że to za mało, dla tego zastanawiałem się nad czymś lepszym, ale nic nie przychodziło mi do głowy. W sumie skoro kończył się tydzień, to było więcej możliwości na zrobienie czegoś ciekawego. Postanowiłem w końcu pozwolić Łukaszowi się spotkać z Adamem. Chciałem mu przy okazji udowodnić, że wcale nie jestem zazdrosny. On jednak zaproponował, żeby Adam przyszedł do nas, a ja... Cóż, musiałem się zgodzić. Ma być z nim też Laura. Eh... Tym razem może jakoś przeżyję? Minęło więcej czasu od tamtego dnia i nie będzie pewnie już tak niezręcznie.
Dochodziła siedemnasta, czyli czas, w którym wszyscy mieli przyjść. Kasia załatwiła jakieś przekąski, których nazwy nie znłem, bo w końcu nie kojarzę produktów tak nieprestiżowych. Z resztą i tak nie będę tego jeść. Chyba zostanę przy piciu alkoholu.
Siedziałem na fotelu, a Łukasz chodził za mną w tę i we wtę. Adam i Laura spóźniali się już dziesięć minut i miałem szczerą nadzieję, że jednak nie przyjdą. W końcu Łukasz się zatrzymał.
- Jesteś pewien, że nie będziesz tego żałował? - zapytał.
- Będę... Ale dla ciebie wszystko. - Odparłem głupim podniesionym głosem przewracając oczami.
Wtedy w końcu usłyszałem dzwonek do drzwi. Chciałem odruchowo wstać i podejść, ale mężczyzna mnie wyręczył. Odwróciłem głowę w ich stronę. Goście weszli do środka, a Łukasz zamknął za nimi drzwi. W tym momencie do pokoju przyszła Kasia witając się z nimi. Całe towarzystwo podeszło w moją stronę. Kasia usiadła na drugim fotelu, a reszta na kanapę.
- Dzisiaj nic nie przerwie spotkania, jasne? - zapytał z uśmiechem Adam.
- Mam nadzieję - mówiła Kasia. - Nie chcę spędzić piątkowego wieczoru siedząc w pokoju i nic nie robiąc. Chcę się napić...
Adam wyciągnął z jakiejś biednej reklamówki równie biedne piwo. Będę musiał odkazić cały dom... - pomyślałem. Ja miałem przygotowaną własną whisky. Na początku rozmowa się nie kleiła, ale po pewnym czasie było lepiej. Nawet mi to odpowiadało. Szczerze to myślałem, że będę się nudził i po prostu pójdę do pokoju po kilkunastu minutach. Z Laurą jednak nadal rzadko zamieniłem jakiekolwiek słowo, ale nie czułem się już niezręcznie. W końcu minęło jakieś pół godziny.
- Muszę zapalić... - powiedział Łukasz. - Zaraz wracam.
Wstał i zaczął iść w stronę w pokoju.
- Jak chcesz palić, to wyjdź na dwór, menelu! - krzyknąłem.
- Jaaasne, pamiętam - odparł.
Po chwili zniknął za ścianą. Kasia w tej chwili prowadziła z Adamem jakąś dyskusję na temat, czy lepszy jest Mickiewicz, czy Słowacki. Ja się postanowiłem nie wtrącać bo alkohol widocznie za bardzo im wszedł.
- Um... Gdzie jest toaleta? - zapytała Laura.
Byłem raczej jedyną osobą będącą w stanie jej na to odpowiedzieć, dlatego niechętnie to zrobiłem.
- Pierwsze drzwi za rogiem... - wskazałem jej kierunek.
Ona na to przytaknęła i poszła w tamtą stronę.
- Ja cię nie ogarniam, Adam! - krzyknęła Kasia. - Masz na imię jak Mickiewicz, to jakim kurwa cudem wolisz Słowackiego?!
- Bo Słowacki jest tysiąc razy lepszy!
CZYTASZ
Jesteś Moim Prestiżem (LORD KRUSZWIL X KAMERZYSTA)
FanfictionTak wiem. Pisałam to 3 lata temu przepraszam dkskkslssf Postanowiłam to jednak zostawić, bo mimo wszystko uważam, że jak na fanfic o KxK nie wyszło to tak źle i ma to całkiem dużo czytelników, więc w sumie trochę szkoda się tego pozbywać~ Po prostu...