Kamerzysta pov.
- Może... Przejdziemy na kanapę? - powiedziałem niepewnie.
Na te słowa Marek ciężko przełknął ślinę. Patrzył mi w oczy przez kilka sekund.
- Co... Co masz na myśli? - zapytał.
- Chyba dobrze wiesz... - odparłem przechylając głowę w bok.
- Ł... Łukasz - zaczerwienił się. - Żartujesz?! Ja... Nie...
- Nie chcesz tego?
- To nie tak! To znaczy... Nie wiem, czy jestem gotów... - spuścił głowę. - Bo chcę... Ale...
Uśmiechnąłem się lekko i przybliżyłem się do niego składając pocałunek na jego czole. Marek spojrzał na mnie.
- Możemy zacząć, ale gdy zmienisz zdanie, to od razu przestanę - odrzekłem.
On przytaknął na te słowa. Zszedł z blatu, po czym położyłem dłonie na jego ramionach i pocałowałem go. On od razu zaczął to oddawać, tuląc mnie wokół torsu. Zacząłem powoli iść dając mu znak, że ma się cofać. Nagle natknęliśmy się na kanapę. Marek nie mogąc zrobić kolejnych kroków w tył, opadł na nią, a ja zacząłem pochylać się nad nim trzymając go za nadgarstki. Patrzeliśmy w swoje oczy przez krótką chwilę.
- Jestem gotów... - wyszeptał Marek.
***
Następnego dnia obudziłem się w swoim domu. Mimo, że to była już druga noc tutaj, to z powodu praktycznie codziennego sypiania w rezydencji Kruszwila czułem się dziwnie. Obróciłem się na drugi bok i w tamtym momencie zauważyłem, że obok mnie jest ktoś jeszcze. Był to Marek. Chwilę zastanawiałem się, o co chodzi, gdy nagle przypomniałem sobie, co robiliśmy poprzedniego dnia na kanapie. Gdy tylko to pojawiło się w moich nyślach, od razu się zaczerwieniłem. Pamiętam, że później oglądaliśmy jeszcze jakiś film a chłopak ciągle narzekał na ból tyłka. Potem nie chciało mu się wracać do domu bo było późno, więc został na noc u mnie.
Podniosłem się do siadu. Spojrzałem na zegar, który wskazywał godzinę dziewiątą dwadzieścia. Znów przeniosłem wzrok na chłopaka, po czym położyłem dłoń na jego ramieniu i zacząłem nim delikatnie poruszać.
- Marek... - wyszeptałem.
- Mmm... Czego? - zapytał ospałym głosem. - Daj mi spać...
- Chcesz śniadanie?
- Ogarnij się... Nie tknął bym niczego z twojej lodówki.
Czyli pamiętał, że śpi u mnie... Postanowiłem mu dalej nie przeszkadzać. Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się, a następnie poszedłem w stronę kuchni zrobić sobie śniadanie. Szkoda, że Marek nie chciał. Chętnie bym mu też przygotował. Postanowiłem zrobić sobie kanapkę z szynką bo nic innego mi się nie chciało. Gdy skończyłem, poszedłem usiąść na kanapie i włączyć telewizję zajadając się przy okazji tym, co miałem w dłoni. Po jakichś dziesięciu minutach usłyszałem kroki za sobą, więc popatrzyłem w tamtą stronę. Był to oczywiście Marek.
- Jednak wstałeś... - odparłem.
- Tia - odpowiedział. - Niezbyt wygodne to twoje łóżko. Za ile je kupiłeś?
- Daj spokój... - westchnąłem.
Chłopak podszedł powoli do kanapy i usiadł obok mnie syczącz jakby z bólu. Powoli oparł się i westchnął.
- To nie był sen? - zwrócił się do mnie.
- Co nie było snem? - zapytałem.
Chwilę się wahał, zanim odpowiedział.
CZYTASZ
Jesteś Moim Prestiżem (LORD KRUSZWIL X KAMERZYSTA)
FanfictionTak wiem. Pisałam to 3 lata temu przepraszam dkskkslssf Postanowiłam to jednak zostawić, bo mimo wszystko uważam, że jak na fanfic o KxK nie wyszło to tak źle i ma to całkiem dużo czytelników, więc w sumie trochę szkoda się tego pozbywać~ Po prostu...