Kamerzysta pov.
Wracaliśmy właśnie do domu z Warszawy. Tym razem to w końcu ja kierowałem autem, a Marek siedział obok. Jechaliśmy już godzinę, a ja nadal nie wierzyłem, co się odjaniepawliło i wiedziłsm, że jeszcze długo się do tego nie przyzwyczaję. Zaczął się właśnie nowy etap w moim życiu, w którym... Marek i ja chodzimy ze sobą. To było tak nierealne! Ale cieszyłem się z tego. W drodze do domu mimo wszystko nie czuliśmy się przy sobie niezręcznie. Nawet ze sobą rozmawialiśmy, a tak naprawdę to Marek mi wypominał, że uciekłem od niego i nie dawałem znaku życia, ale nie mówił tego złośliwie, tylko z lekką troską. Dlatego nie miałem mu tego za złe. Rozumiałem go. Zachowałem się jak totalny debil wtedy na moście uciekając bez jakiejkolwiek odpowiedzi z jego strony. Dobrze, że wszystko się skończyło w taki sposób.
Nadszedł moment, w którym nastała cisza między nami. Wypełniała ją tylko cicha muzyka wydobywająca się z radia. Siedzieliśmy tak przez kilka minut. Chciałem go o coś zapytać. Wahałem się przez jakiś czas, ale w końcu to zrobiłem:
- Ehh... Nadal będziesz mną tak pomiatał?
On na to popatrzył na mnie, ale po chwili znów skierował głowę przed siebie. Wydawało się, jakby się nad czymś zastanawiał, ale nie trwało to zbyt długo.
- Postaram się to jak nabardziej ograniczyć, bo z dnia na dzień nie dam rady przestać - mówił. - Tak naprawdę to od dawna już nie chciałem tobą pomiatać, bo sprawiało mi to lekki ból. Pewnego dnia może już całkowicie przestanę, ale na filmach nadal będzie musiało się to trzymać, żeby nie było żadnych głupich podejrzeń.
- Podejrzeń? - powtórzyłem.
- No... Do tego, że... - delikatnie się zaczerwienił. - Jesteśmy parą.
Poczułem, że moja twarz też zaczyna nabierać czerwonego odcienia. Uśmiechnąłem się pod nosem na te słowa. Jednak w myślach odtworzyło mi się ostatnie zdanie jego długiej wypowiedzi.
- I co? Ludzie mają myśleć, że jest coś między nami tylko dla tego, że będziemy dla siebie milsi? - powiedziałem.
- Wszystko jest możliwe. Na pewno znajdą się jacyś ludzie, którzy zaczną wymyślać różne teorie tylko na tej podstawie - odpowiedział.
- Czyli nie chcesz nikomu o tym mówić? - zapytałem.
- Oczywiście, że nie! Przecież wiesz, jak społeczeństwo jest nietolerancyjne. Może ewentualnie powiemy komuś, komu wystarczająco zaufamy.
Przez chwilę zastanawiałem się, kto z naszego otoczenia może być na tyle godny zaufania. Nie musiałem jednak myśleć nad tym zbyt długo, bo najbardziej oczywistą osobą była właśnie Kasia. Tak naprawdę to dzięki niej zdobyłem się na odwagę, by wyznać Markowi to, co czuję. Poza tym męczyła mnie pytaniami, gdzie do cholery jestem w tej Warszawie, żeby później powiedzieć to Markowi. Ona chyba serio chciała nas swatać. Nie rozumiem, czemu jej tak na tym zależało. Mimo wszystko cieszę się z tego, że zamieszkała z nami pod jednym dachem i przyczyniła się do obecnej sytuacji.
- Wiesz co? Znam jedną osobę, przed którą ukrywać tego nie musimy - odparłem.
- Tak? Kto taki?
- Może się zdziwisz, ale Kasia.
- Kasia?! - zdumił się.
- Tak, zarzekała się raz, że jest bardzo tolerancyjna i...
- Nie masz jej o niczym mówić do czasu, gdy w pełni się nie upewnię, czy można jej ufać w tych sprawach.
Ups... Tak jakby trochę za późno... - pomyślałem. - Dobra. Po prostu będę udawać, że ona nic nie wie.
CZYTASZ
Jesteś Moim Prestiżem (LORD KRUSZWIL X KAMERZYSTA)
FanfictionTak wiem. Pisałam to 3 lata temu przepraszam dkskkslssf Postanowiłam to jednak zostawić, bo mimo wszystko uważam, że jak na fanfic o KxK nie wyszło to tak źle i ma to całkiem dużo czytelników, więc w sumie trochę szkoda się tego pozbywać~ Po prostu...