25. "Musisz wrócić!"

9.3K 1.1K 1.2K
                                    

Kruszwil pov.

Przechadzałem się ulicami Warszawy już jakieś pół godziny. Sądziłem, że może uda mi się przypadkiem trafić na Łukasza, chociaż szansa na to była tak nikła, jak wygranie na loterii, tylko, że ja tej wygranej nie potrzebowałem oczywiście. Postanowiłem zrobić sobie przerwę. Rozglądając się zauważyłem tylko jakiś brudny przystanek, ale poszedłem w tamtą stronę i usiadłem na ławce w jego wnętrzu. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i włączyłem dane komórkowe. Chciałem coś poszperać w internecie.

W tym momencie przyszło mi powiadomienie o wiadomości z Messengera. Spojrzałem na nie. Była to Kasia. Nacisnąłem na dymek, po czym pojawiła mi się cała konwersacja. Napisała: "Marek... Wiem, gdzie go szukać." Przez chwilę zastanawiałem się, o co jej chodzi, aż w końcu zrozumiałem. Natychmiast odpisałem: "Mów!" Okazało się, że wysłała mi to czterdzieści minut temu. Cholera… Nawet nie zastanawiałem się nad tym, skąd wie, że kłamałem i nie wypominałem jej o tym, że się wtrąca. Najważniejsze w tej chwili było to, że mogłem znaleźć Łukasza! Dostałem odpowiedź: "Jprdl co tak długo? Podobno u Gimpera". Znajdowałem się w tej chwili dosyć daleko od jego mieszkania. Już nic dalej nie pisząc wyłączyłem telefon i schowałem go do kieszeni. Samochód był jakieś dwa kilometry ode mnie! Uh… Musiałem tam zawrócić. Mimo wszystko wstałem i zacząłem iść do celu. Tym razem jednak trochę przyspieszyłem kroku.

Kamerzysta pov.

Gdy odpisałem Kasi, ciągle byłem poza domem Gimpera. Nawet nie wiem, co mnie wywiało tak daleko. Znajdowałem się chyba aż z cztery kilometry dalej. Najgorsze było to, że przetraciłem całą kasę, jaką miałem przy sobie na jedzenie i nie mogłem pojechać taksówką. Skoro Kasia już wiedziała, gdzie jestem, to była taka możliwość, że chciała napisać do Marka albo już to zrobiła. Zacząłem zawracać. Szedłem dosyć wolno. Miałem nadzieję, że jeśli się nie pospieszę, to ominie mnie spotkanie z Kruszwilem. Dlatego na miejsce docierałem przez godzinę, albo nawet dłużej.

Gdy stanąłem przed drzwiami mieszkania Gimpera, była prawie dziewiętnasta. Nacisnąłem dzwonek, bo nie wziąłem klucza. Nie minęło wiele czasu, a już zostały otworzone przez właściciela.

- Gdzieś ty łaził? - zapytał lekko się śmiejąc.

- Wszędzie, ale już mam dosyć - odparłam wchodząc do środka.

Stanąłam przed kanapą i odwróciłem się do niej tyłem. Opadłem na nią ciężko wzdychając.

- Nie było cię chyba z pół dnia - zamknął drzwi, a następnie podszedł bliżej. - Co takiego ciekawego jest w okolicy, że chciało ci się tyle chodzić?

- Sam nie wiem. Po prostu miałem wenę, więc z tego skorzystałem - wzruszyłem ramionami. - Poza tym nie chciałem ci się zbytnio naprzykrzać.

- No co ty? Nie naprzykrzasz mi się.

- To dobrze - westchnąłem.

Położyłem się na oparciu. Odpoczęcie po przejściu kilku kilometrów bez przerw jest bardzo miłym uczuciem. Założyłem ręce na kark i przymknąłem oczy.

- A powiedz mi… - zwróciłem się do Gimpera. - Co powiedziałeś Kruszwilowi?

On popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem.

- Kruszwilowi? - zapytał.

- No… Jak przyszedł się o mnie pytać - odparłem odwracając głowę w jego stronę.

- Łukasz… - mówił. - Nie było tu dzisiaj Marka.

Na te słowa szybko otworzyłem oczy szerzej, a następnie się wyprostowałem patrząc na Gimpera

Jesteś Moim Prestiżem (LORD KRUSZWIL X KAMERZYSTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz