Usiadłem na łóżku i wszedłem w konwersację z Harrym. Zacząłem czytać wszystkie wiadomości, które mi wysyłał przez cały tydzień. Kiedy przeczytałem ostatnią z nich zacząłem się zastanawiać co Styles miał na myśli pisząc, że zrobi to po swojemu. Co zrobi po swojemu? Zacząłem się nad tym przez chwilę zastanawiać, ale moje dumanie przerwało stukanie w okno. Z początku myślałem, że to gałąź z drzewa obok uderza w nie, bo był dzisiaj wietrzny dzień, ale stukanie nie ustępowało, a nawet powiedziałbym, że z sekundy na sekundę się wzmacniało.
Trochę przestraszony poderwałem się z łóżka i podszedłem do okna. Otworzyłem je i powoli wychyliłem się, aby sprawdzić co tak w nie tłucze, ale po chwili coś we mnie uderzyło przez co wpadłem z powrotem do pokoju. Czymś co we mnie uderzyło był nie kto inny niż Harry. Wtedy zrozumiałem co chłopak miał na myśli pisząc, że "Zrobi to po swojemu".
- Dlaczego twój pokój musi być na pierwszym piętrze, a nie na parterze… - wyszeptał lokowaty pod koniec lekko sycząc z bólu przez upadek.
- H-Harry? - powiedziałem wytrzeszczając oczy ze zdziwienia.
- Niespodzianka? - powiedział podnosząc się z podłogi, a następnie podając mi rękę.
- Pierdol się z tą niespodzianką. - naburmuszony odepchnąłem jego rękę, a po chwili sam wstałem. - Prawie zawału dostałem głupku! - krzyknąłem uderzając pięściami w klatkę piersiową zielonookiego.
- Opanuj się Lou. - powiedział przytrzymując moje ręce. - I przepraszam… Nie wiedziałem jak inaczej mógłbym się z tobą skontaktować dlatego postanowiłem spróbować w ten sposób.
- Po co chcesz się ze mną kontaktować Harry? Ta dziwka nie jest lepsza ode mnie? - wymamrotałem opuszczając głowę do dołu.
- Louis… Nikt nie jest lepszy od ciebie. - wyszeptał łapiąc za mój podbródek, po czym podniósł go tak, aby spojrzeć mi w oczy. - Przepraszam cię… Naprawdę cię przepraszam Lou. Żałuję tego jak niczego innego w swoim życiu, nigdy sobie nie wybaczę tego, że tak cię skrzywdziłem. Nie mam pojęcia czy mi wybaczysz mały, ale… Chciałbym ci chociaż powiedzieć, a właściwie pokazać pewną rzecz. Liczę na to, że to mnie choć trochę usprawiedliwi… - dokończył wyjmując telefon i włączając jakąś rozmowę.
- Co to jest? - zapytałem czytając wszystko po kolei.
- Pewnie już się domyśliłeś, bo jesteś moim kochanym mądralą, ale to dowód na to, że Camille mi coś podała… Nie myślałem trzeźwo…
- Jak ona mogła!? Harry musisz iść z tym na policję!
- Ale uspokój się skarbie… I ciszej, bo zaraz będziemy mieli tu gości. - wyszeptał przykładając mi palec do ust. - Po pierwsze to… Nie znam się, ale myślę, że z takimi dowodami to policja mnie wyrzuci z komendy. Po drugie to nawet jeśli... To i tak jestem zdania, że nie warto…
- Okej… Może masz rację. - powiedziałem siadając na łóżku.
Nie mogłem zrozumieć jak można być tak podłym… Żeby zrobić coś takiego? I po co to wszystko? Myślała, że dzięki temu odbije mi Harry'ego? Że będzie go miała dla siebie? Siedziałem zamyślony na krawędzi łóżka i myślałem, bo kurde… Chyba rzeczywiście już nie byłem aż tak zły na Stylesa. Szczególnie jak dowiedziałem się, że był pod wpływem jakichś substancji, które nie były alkoholem. To by w sumie wiele wyjaśniało… Jego nieobecne spojrzenie. To była prawda.
- Louis? - szepnął siadając obok mnie. - Nadal mnie nienawidzisz? - dokończył, a jego oczy zaszkliły się jakby miał z nich zaraz wypłynąć wodospad łez.
- Hazz… - westchnąłem. - Jak mogłeś pomyśleć, że cię nienawidzę? - powiedziałem wtulając się w chłopaka. - To bolało, cholernie bolało, ale wiesz co? Po kilku dniach zrozumiałem, że nie potrafię bez ciebie żyć, po prostu tęskniłem… I zdałem sobie sprawę z tego, iż nie jestem już zły, raczej smutny.
- Przepraszam Lou, tak bardzo cię przepraszam… - powtarzał trzymając mnie w szczelnym uścisku. - Proszę wybacz mi, też nie potrafię sobie bez ciebie poradzić. To tylko głupi tydzień, ale cholernie tęskniłem za twoim głosem, twoim dotykiem, za tobą… - zobaczyłem jak kilka łez spływa po jego policzkach.
Wysunąłem się powoli z objęć chłopaka. Wtedy przybliżyłem się do niego i złączyłem nasze usta. Harry od razu zaczął zachłannie oddawać pocałunek, a już po kilku sekundach prosił językiem o dostęp. Nie przerywając wdrapałem się na kolana zielonookiego i objąłem jego szyję. Ten pocałunek był idealny i obaj między muśnięciami ciągle łapaliśmy szybkie płytkie oddechy byleby go nie przerywać. W końcu odsunęliśmy się od siebie i tak siedzieliśmy, w ciszy stykając się czołami, z zamkniętymi oczami.
- Louis? - Harry przerwał ciszę. - Zanim tu przyszedłem pisałem do ciebie, że chciałbym ci coś powiedzieć. Coś ważnego. - powiedział i momentalnie spoważniał.
- O co chodzi Hazz? - spojrzałem mu prosto w oczy.
- Kocham cię. - powiedział, a w jego oczach można było dostrzec błysk.
- Harry… Myślę, że ja… - powiedziałem biorąc głęboki wdech. - Też cię kocham. - złożyłem krótki pocałunek na ustach Stylesa.
Siedzieliśmy jeszcze przez długi czas w pokoju rozmawiając, wygłupiając się i całując się, oczywiście jak najciszej, ponieważ żaden z nas nie chciał żeby ktoś nas przyłapał. Dopiero nad ranem koło trzeciej Harry przemknął się do drzwi wyjściowych, gdyż nie chciał drugi raz ryzykować wychodzeniem przez okno. Chwilę po tym jak zielonooki wyszedł miałem położyć się spać, ale przed tym usłyszałem brzęczenie telefonu. Złapałem komórkę, a na ekranie wyświetliła się wiadomość od chłopaka. Życzył mi w niej miłych snów, a ja szczerząc się do ekranu odpowiedziałem tym samym. Odłożyłem telefon, rzuciłem się na łóżko i z szerokim uśmiechem na ustach zasnąłem.
***
Po pierwsze to... Woah! Nasz Larry się pogodził! Kto jest zadowolony, że drama minęła?
A po drugie... Ten texting ma już trzydzieści tysięcy wyświetleń i z tej okazji chciałabym wam serdecznie podziękować za to wszystko! W szczególności dziękuję wam za te wspaniałe komentarze pod każdym rozdziałem 😂 Uwielbiam was!
Miłego dnia 💙💚 Niech Larry będzie z wami!
CZYTASZ
Opposites attract || Larry Texting
Hayran KurguLouis na korytarzach jest popychadłem, Harry idąc przez szkołę wzbudza dookoła respekt. Louis ma miano szkolnego kujona, Harry króla szkoły. Louis ma jednego prawdziwego przyjaciela, Harry pomijając dwóch dosyć dobrych kolegów z drużyny koszyka...