- Dobrze chociaż wyglądam? - spytałem lekko zdenerwowany przez moją pierwszą w życiu imprezę.
- Wyglądasz świetnie Loueh. Naprawdę wyglądasz dobrze. - odpowiedział Liam przymrużając delikatnie oczy i skupiając uwagę głównie na moim tyłku, na co tylko wywróciłem oczami.
- W takim razie chyba możemy iść… - powiedziałem niepewnie kierując się w stronę wyjścia. - I Liam… Przestań obserwować mój tyłek, bo nie czuję się z tym komfortowo. - dodałem kiedy zobaczyłem jak przyjaciel nadal wykonuje wcześniej wspomnianą czynność.
- Przepraszam, ale naprawdę dobrze wyglądasz w tych spodniach… W ogóle dobrze wyglądasz…
Miałem na sobie zwykłe czarne rurki oraz biały t-shirt z vansa więc naprawdę nie wiedziałem czym tak zachwycał się Payne. Wolałem mimo wszystko nie wnikać dlatego po prostu wyszedłem przed mieszkanie czekając aż Liam zrobi to samo. Kiedy wyszedł zamknąłem drzwi i ruszyłem za chłopakiem.
Impreza zaczynała się o dwudziestej, a droga do domu Michaela nie zajęła nam długo, bo trwała coś około piętnastu minut. Całą drogę po głowie chodziło mi to, że będę tam jak jakiś wyrzutek. Niby wierzyłem, że Niall posiedzi ze mną, ale nie chciałem go cały czas przy sobie trzymać, w końcu on też powinien skorzystać z tej imprezy
Mimo tego, że dom Clifforda nie był daleko to i tak się spóźniliśmy jakieś trzydzieści minut, gdyż jak ujął to brązowooki “Lekkie spóźnienie to spóźnienie z klasą” czy coś w tym stylu… Nie za bardzo go słuchałem, ponieważ byłem zbyt przejęty moją pierwszą imprezą w życiu.
Gdy dotarliśmy pod dom organizatora zadzwoniliśmy dzwonkiem, a już po chwili w drzwiach stał on sam. Obdarzył nas jedynie miłym i radosnym spojrzeniem, a następnie zaprosił do środka. Może nie będzie tak źle…
Dom już był przepełniony świetnie bawiącymi się ludźmi, a impreza trwała dopiero kilka minut… Cóż może ja też się tak będę bawił za jakiś czas. Michael mieszkał w naprawdę ogromnym, nowoczesnym oraz idealnym do takich spotkań domu. W sumie nie dziwiło mnie to, bo jego rodzice pracowali w telewizji, a z tego można mieć naprawdę duże pieniądze.
Wszędzie było pełno jedzenia oraz alkoholu, ale głównie alkoholu. Za pieniądze przeznaczone na wszystkie te ciecze można by wykarmić pół Afryki, ale mniejsza o to. Nie po to tu przyszedłem żeby myśleć o głodujących ludziach w Afryce, prawda?
Po kilku sekundach rozglądając się zobaczyłem, że Liam już zniknął. Nie widziałem nikogo znajomego w tym tłumie więc ruszyłem przed siebie. Chwilę później poczułem dłoń na ramieniu. Odwróciłem się natychmiast czując czyjś dotyk, ale widząc kto to od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Cześć Louis! Myślałem już, że nie przyjdziesz. - wykrzyczał blondyn przytulając mnie.
- No cóż… Twój znajomy mnie jakoś przekonał. - odpowiedziałem i oddałem uścisk.
Po kilku sekundach oderwałem się od blondyna słysząc jak zaczyna coś mówić, ale nie mogłem nic zrozumieć. Było bardzo głośno, naprawdę nie wiem skąd Clifford wytrzasnął tak cholernie mocne głośniki. W końcu przy kolejnej próbie udało mi się usłyszeć co mówi Horan, ale nie powiedziałbym, że podobało mi się to. Chciał mnie zapoznać z innymi ludźmi żebyśmy nie siedzieli sami we dwójkę. Niall bardzo lubił duże towarzystwo i czuł się w nim o wiele lepiej niż sam na sam z kimś. I tak byłem wdzięczny, że jest przy mnie dlatego nie próbowałem się mu sprzeciwiać.
Minutę później siedzieliśmy już na kanapie w salonie razem ze znajomymi Nialla. Nie było tak źle jak myślałem, bo gdy tylko tam doszliśmy oni zaczęli nas namawiać żebyśmy się przysiedli. Rozmowa od razu zaczęła się kleić i nie brakowało nam tematów, a śmiech nas nie opuszczał, szczególnie kiedy wszyscy już trochę wypili. Szczerze mówiąc, nie zamierzałem nic pić, ale przy nich się tak po prostu nie dało. Cały czas namawiali mnie, a to do shota, a to do drinka czy chociażby puszki piwa, a kiedy zwyczajnie odmawiałem oni podtykali mi to pod nos. Naprawdę, na tej imprezie awykonalne było pozostanie trzeźwym.
![](https://img.wattpad.com/cover/155764564-288-k11900.jpg)
CZYTASZ
Opposites attract || Larry Texting
FanfictionLouis na korytarzach jest popychadłem, Harry idąc przez szkołę wzbudza dookoła respekt. Louis ma miano szkolnego kujona, Harry króla szkoły. Louis ma jednego prawdziwego przyjaciela, Harry pomijając dwóch dosyć dobrych kolegów z drużyny koszyka...