Rozdział 5

29 1 0
                                    

Budzę się rano w objęciach Alexa, to dziwne, że został ze mną całą noc. Jestem pewna, że gdy spałam próbował się do mnie dobierać. Próbuję wstać, a brunet od razu mruczy z niezadowolenia.

- Musisz się tak wiercić? - mówi uśmiechając się i znowu pokazując swoje dołeczki w policzkach.

- Przepraszam, nie chciałam Cię budzić. - puszcza mnie a ja wstaję i podchodzę do szafy, żeby wybrać coś do założenia na siebie.

- Nie no, jest siódma trzydzieści, powinniśmy wstawać. - spogląda w telefon, a ja patrzę się na niego na co lekko podnosi wzrok na mnie. Jego głos jest bardzo niski przez to, że dopiero wstał.

- Racja. Zaraz przyjdę, tylko się ubiorę. - mówię po przełknięciu śliny.

- Okej. - idę w strone łazienki niedowierzając, że spałam przytulona do Alexa. To zupełnie nie w naszym stylu, przecież na codzień wyzywamy się od najgorszych, a teraz czuję, że jesteśmy trochę bliżej siebie.

Alex:

Jess wyszła do łazienki się ubrać, a ja nie mogę uwierzyć w to, że się do niej przytulałem, mimo tego, że była zimna jak trup to miło mi się z nią spało. Znaczy leżało, bo ta pierwsza opcja niegrzecznie brzmi. Jedynym plusem było to, że nie miałem żadnego koszmaru jak każdej nocy, wręcz przeciwnie. Miałem cudowny sen o mojej przyszłości, w której bardzo mi się powiodło.

W ogóle dlaczego się zgodziłem na to wszystko? Mogłem jej powiedzieć, żeby spierdalała, ale tego nie zrobiłem. Dlaczego? Nie wiem sam. Umówmy się, że to był jedyny raz, w którym zrobiłem coś dla Jess, nigdy więcej nie zrobię nic dla niej. Obiecuję.

Gdy dziewczyna przyszła z łazienki, wstałem z jej łóżka i podszedłem do toaletki, przy której zaczęła się malować. Zrobiła mi trochę miejsca obok siebie przesuwając się w bok.

- No i po co to robisz? To tylko zajmuje Ci czas. - mówię patrząc na to, ile ma tych dziwnych przyrządów do twarzy.

- Lubie to robić poza tym w makijażu czuję się lepiej. - uśmiecha się lekko, gdy nakłada maź pod oczy i zakrywa worki pod oczami. Dla mnie są całkiem urocze.

- Tia, musimy pogadać - mówię siadając przodem do blondynki.

- No mów. - mówi nakładając sobie tusz na rzęsy.

- Bo tej nocy, trochę się do siebie zbliżyliśmy i... - jąkam sie. - Nie chcę, żebyś wzięła to do siebie w jakiś sposób bo przyszedłem tylko po to, żeby Cię pilnować i zrobiłem co musiałem. Między nami nic nie ma, nadal nienawidzimy się tak samo. - mówię stanowczo, a dziewczyna patrzy na mnie i przestaje robić cokolwiek ze swoją twarzą, w jej oczach znowu zauważam błysk.

- Wiem o tym, nie wzięłam tego wszystkiego do siebie. Nawet nie myślałam o tym, że mogłoby coś między nami być.

- No to dobrze, zaraz się spóźnimy do szkoły, pospiesz się. - pospieszyla sie i wyszliśmy na autobus w idealnym czasie bo, gdy przyszliśmy na przystanek nasz transport od razu przyjechał. Na przystanku był Daniel, który swoją miną wyraził zdziwienie widząc nas razem idących na autobus.

- A wy napewno dobrze się czujecie? - mówi siedząc na siedzeniu w autobusie naprzeciwko mnie i Jess.

- W jakim sensie? - pytam oschle.

- No, że odzywacie się do siebie bez dogryzek, idziecie razem na autobus. To troche dziwne jesli chodzi o was. - naśmiewa się z naszego dziwnego zachowania.

- Tia, jedyny i ostatni raz. - mówię ponuro patrząc gdzieś w bok, unikając spojrzenia na twarz Jess, nie chcę jej pokazać, że ten wieczór cokolwiek dla mnie znaczył bo nie znaczył.

Poznajmy się na nowo [W TRAKCIE KOREKTY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz