Gdy tylko weszliśmy na salę, zauważyłam piękne, różnokolorowe światła i ozdobiony sufit. Po prawej stronie pomieszczenia stały stoły z przekąskami a po lewej była scena, na której była didżejka, na której stał didżej i parę instrumentów. Na środku sali było pełno ludzi tańczących, a raczej wygłupiających się do jakiejś rockowej muzyki.
- I jak wam się podoba? - Hannah podeszła do nas z Danielem. - Same dekoracje zajęły nam cały dzień. - popatrzyłam w tłum zauważając, że Olivia patrzy na Alexa, za to on patrzył na mnie.
- Jest przepięknie. - uśmiechnęłam się do brunetki.
- W następnym roku, masz mi pomóc z dekoracjami, zamiast spędzać całe dnie u Alexa. - pogroziła mi palcem.
- Jasne, obiecuję. I nie spędzam u niego całych dni. Prawda? - spojrzałam w jego stronę, lecz gdzieś poszedł. - Widzieliście gdzie poszedł? - zaczęłam rozglądać się po sali.
- O cholera. - powiedziała Hannah po czym spojrzałam tam gdzie ona. Alex stał obok didżeja i brał od niego mikrofon.
- Hej, wszystkim. Mam nadzieję, że dobrze się bawicie. - nie miałam pojęcia co on znowu wymyślił.
- Muszę szybko zmykać. - powiedział Daniel kierując się w stronę sceny.
- Ale jak to? Daniel! - krzyknęła brunetka ale ten przedzierał się dalej przez tłum ludzi. W końcu wszedł na scenę i usiadł przy pianinie.
- Cały ten bal to zasługa Hannah, mojej przyjaciółki. Dlatego proszę o brawa dla niej. - ludzie od razu zaczęli bić głośne brawa i gwizdać. - Chcę zaśpiewać piosenkę dla paru szczególnych osób. Moich przyjaciół i jednej szczególnej dziewczyny. - poczułam mocny uścisk w brzuchu, gdy powiedział te słowa patrząc na mnie. - Jess. - po chwili zaczął śpiewać, a ja próbowałam się nie wzruszyć. Uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy i poczułam jak jedna łza spływa z mojego policzka. Patrzył na mnie cały czas sprawiając, że w mojej głowie działo się mnóstwo rzeczy. Czułam mnóstwo uczuć z nim związanych, radość, szczęście, ekscytację i miłość. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś kto był mi tak daleki przez parę miesięcy aż tak się do mnie zbliżył.
Zamyśliłam się, ale z wyrwało mnie z nich to, że zaczął iść w moją stronę jednocześnie śpiewając. Gdy w końcu do mnie podszedł pogładził mój policzek i złapał mnie za rękę uśmiechając się szczerze. Czułam jakbyśmy byli tam tylko my, we dwoje.
Piosenka w końcu się skończyła więc ludzie zaczęli bić mu ogromne brawa. Uśmiechnęłam się bardzo szeroko do tego wariata i go przytuliłam, zauważając niezadowolenie na twarzy Olivii. Gdy w końcu się od niego odkleiłam od razu przyciągnął mnie spowrotem i mnie pocałował, na co ludzie zareagowali jeszcze większymi brawami i okrzykami.
- Kocham cię. - oparł swoją głowę o moją i obydwoje znowu zaczęliśmy się uśmiechać. Ukłonił się wszystkim i poszedł szybko na scenę zbic piątkę z Danielem i oddać didżejowi mikrofon.
- O mój Boże! Aaa! - Hannah zapiszczała tak głośno, że zaszumiało mi w uszach. - To było bardzo romantyczne! - powiedziała przytulając mnie mocno. - Mówiłam, że na pewno coś wymyśli!
- Nie wiem nawet co powiedzieć. - powiedziałam ledwo oddychając po tym jak moje serce bardzo przyspieszyło.
- Skoro zrobiło się już tak romantycznie, czas zaprosić piękne Panie do wolnego tańca. - didżej puścił wolną piosenkę, a Alex i Daniel do nas wrócili.
- Tańczymy? - powiedział Daniel do Hannah.
- Oczywiście. - zaczęli tańczyć, a ja spojrzałam na Alexa.
- Można Panią prosić? - brunet wyciągnął w moją stronę rękę.
- Ależ naturalnie. - obydwoje się uśmiechnęliśmy i zaczęliśmy tańczyć. - Naprawdę planowałeś to już przez dłuższy czas? I nic mi nie powiedziałeś? - zaśmiał się po opowiedzeniu mi jak wyglądało planowanie tej niespodzianki. - I do tego wciągnąłeś w to Daniela, który też mi nic nie powiedział?
- Jaka by to była niespodzianka, gdybym ja albo Daniel ci powiedział? Poza tym to tylko piosenka.
- TYLKO piosenka? - powiedziałam z naciskiem na pierwsze słowo. - To strasznie miły i romantyczny gest z twojej strony.
- Taki już jestem. Strasznie miły i romantyczny. - zaśmiałam się na jego słowa. - Słuchaj... - ruszaliśmy się w rytm muzyki będąc bardzo blisko. Mimo, że miałam szpilki na nogach i tak był wyższy ode mnie o sporo centymetrów. Przestałam się śmiać wiedząc, że zaraz powie mi coś ważnego. - Chce Ci powiedzieć, że odkąd pierwszy raz cie pocałowałem... poczułem coś czego nigdy wcześniej nie poczułem i, że nie ważne jaką podejmiesz decyzję i tak będę blisko ciebie.
- Nie rozumiem, jaką decyzję? - widziałam, że nie wie co powiedzieć. - Powiedz w końcu o co chodzi.
- Bo ja... Chciałem Ci powiedzieć, że nie jesteś dla mnie tylko dziewczyną, która zastępuje mi Katherine przez podobieństwo. Jesteś zupełnie inna od niej, miła, troskliwa, zabawna, pomagasz ludziom i wiem, że czujesz do mnie to samo co ja do ciebie, tylko nie chcesz tego przyznać. Jess, poczułem to uczucie już bardzo dawno temu i siedzi we mnie już za długo. - ponownie poczułam, że wszystkie moje wnętrzności się skręciły, a serce przyspieszyło. - Powiedz coś, błagam. - non stop patrzył mi w oczy czekając na odpowiedź.
- Ja... Nie wiem co powiedzieć. - pobladł. - Wiesz, że bardzo mi na tobie zależy już od jakiegoś czasu. Bardzo dobrze się rozumiemy, spędzamy dużo czasu razem. Ale nie wiem co robić, Alex.
- Nie widzisz tego? - przysunął mnie bliżej i dotknął mojego policzka. - Nie widzisz tego, jak na siebie działamy? Wiem, że czujesz ciepło tam gdzie cie dotykam i, że przechodzi cie dreszcz gdy tylko musnę twoja skórę, nawet przypadkiem. Myślisz, że tego nie zauważam? Jess. - obrócił moja twarz ku jego, gdy spojrzałam w bok. - Chcę z tobą być i nie ukrywać się przed nikim. Nie musieć tłumaczyć i twoim i moim rodzicom, że to skomplikowana sytuacja i powstrzymywać się przed tym, że chcę cię pocałować, albo powiedzieć jak ślicznie wyglądasz. - spojrzałam w dół. - Dzięki tobie i dla ciebie całkowicie się zmieniłem, chyba nie chcesz wierzyć w to, że to przypadek i nic nas nie łączy. - w końcu spojrzałam mu w oczy. - Chcę usłyszeć od ciebie prawdę. Czujesz to samo co ja?
CZYTASZ
Poznajmy się na nowo [W TRAKCIE KOREKTY]
RomancePierwsza część trylogii Flowers. UWAGA! Książka zawiera bluźnierstwa i sceny erotyczne. Za wszelkie podobienstwa przepraszam i zapewniam że nie są celowe.