Rozdział 27

42 3 0
                                    

Czerwiec, czas wszystkich możliwych poprawek lub zaliczeń pod koniec roku. W szkole nastąpił klasyczny bałagan, który nauczyciele ledwo ogarniaja, ale cóż, taka ich praca. Jeśli chodzi o mnie i Jess, nie odzywamy się do siebie chyba że naprawdę musimy ale tylko zadajemy sobie pytania w stylu "Jaka jest następna lekcja?". Nie powrocilismy do tematu sprzed miesięcy, nasza przyjaźń momentalnie się skończyła. Żadne z nas nie miało zamiaru robić kroku w stronę drugiego bo po prostu się baliśmy, przynajmniej ja. Mam wrażenie że lepiej jej beze mnie, zdaje się być częściej uśmiechnięta i lepiej nastawiona do ludzi. Czyli dobrze postąpiłem zostawiajac ją w spokoju. Tak powinno być od początku.

Znowu czekałem z Danielem i Hannah którzy kleili się do siebie przed salą do informatyki.

- Możecie przestać? - zapytałem gdy para nie przestawala sie całować, trochę mnie to zaczęło denerwować. -
Zamiast pogadać ze sobą albo zadbać o swojego przyjaciela czyli mnie wolicie robić to co robicie.

- Stary, mówiłem żebyś znalazł sobie dziewczynę ale nie, wolisz chodzić po klubach to chodź nikt ci nie zabrania. - Jess zabraniała.

- Dobra dobra. - spojrzałem w prawo i zobaczyłem jak Jess śmieje się rozmawiając z jakimś chłopakiem idąc przez korytarz. Wszędzie rozpoznam ten ryj, Charles. Nawet nie ruszyłem się z miejsca, pilnowanie Jess już nie jest moim zajęciem, dostała ochronę ale podobno nic się nie działo i już jej nie ma. Można powiedzieć że miałem krótki etat, nawet nie jeden dzień. Ale trudno. Nagle ten ciota zaczął ją laskotac jak to zawsze ja robiłem a ona próbowała się wydostać z jego uścisku. Odwróciłem wzrok, wyjebane mam już na to co robi i z kim. Wyjąłem telefon i zacząłem przeglądać stare zdjęcia bylo parę z Jess ale szybko je pomijalem, nie mogę żyć przeszłością.

-Hejka, co u was? - usłyszałem zdyszany głos blondynki przed sobą, mówiła do Daniela i Hannah. Udawałem że nie zauważyłem gdy przyszła ale w telefonie zaczęły mi się pokazywać same jej zdjęcia więc zablokowałem telefon i wstałem, idąc do toalety wyminalem Jess. Gdy już chcialem wejść w przejściu stanął Charles.

- Czego chcesz. - zapytałem gdy nie dał mi przejść.

- Odpierdol się od Jess.

- O co ci chodzi? Nawet słowem się nie odezwałem. - znowu próbowałem wejść ale odepchnac mnie, wkurwilem się na jego widok więc rzuciłem się na niego z pięściami. Po chwili Daniel odciągnął mnie od niego a Charlesa odciągnęła Jess. - Naucz swojego kolegę panować nad emocjami. - powiedzialem do blondynki wycierajac krew z dolnej wargi, oczywiście musiałem raz oberwac. Spojrzała na mnie na chwilę ale potem wszedłem do kibla. Musiałem przemyc twarz wodą żeby trochę się ogarnąć i uspokoić. Muszę wytrzymać resztę tego miesiąca. Pamiętaj Alex, za niedługo wakacje.

Jess:

Gdy odciagnelam Charlesa od Alexa tętno tylko bardziej mi przyspieszyło. Co znowu musi się dziać i dlaczego znowu to musi być związane z Alexem. Odkąd nie odzywam się do Alexa a Alex do mnie nie miałam żadnych problemów z klotniami czy z bójkami. Nie zrozumiałam do konca dlaczego Charles rzucił się na Alexa ale starałam się go uspokoić po całej akcji.

- Dlaczego się na niego rzuciłes? Nic złego nie zrobił, nawet się na mnie nie spojrzał. - nadal serce nawalalo mi mega mocno.

- Jeszcze go bronisz? Zasłużył sobie za to że zostawił cię samą. - trochę posmutnialam bo to nie jest tak ze ta sprawa mnie nie obchodzi, na początku nie mogłam sobie wyobrazić dalszej przyszłości bez Alexa, a teraz zaczęłam sobie trochę radzić, potrafię nie myśleć o nim cały czas.

- Nie bronię, po prostu taka jest prawda. - starałam się opatrzec twarz blondyna, lekko dotykałam jego rany zmoczonym papierem, spojrzałam mu w oczy, są bardzo jasne. Totalne przeciwienstwo Alexa, ale nie jest taki zły. Opanuj się Jessica, Charles to tylko twoj kolega. Nie znasz go za dobrze i moze być taki jak Adam.

Poznajmy się na nowo [W TRAKCIE KOREKTY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz