Rozdział 33

53 1 0
                                    

Następnego dnia obudziłam się w swoim łóżku około godziny ósmej, nie miałam ochoty ani siły na wstawanie, ale słyszałam że moja mama wola mnie z dołu żebym w czymś jej pomogła. Nadal siedząc na łóżku pomyślałam o tym chłopaku z nożem i o tym że Alex obiecał mi że będę bezpieczena i nie stanie mi się krzywda, założyłam kapcie na nogi i zeszłam do mamy, była w salonie i wyjmowala coś z szafki, jakieś pudelka.

- Mogłabyś mi pomóc z tymi wszystkimi papierami? - wyjeła cztery pudełka, po czym je otworzyła. - Pojadę na zakupy a ty spróbuj jakoś posegregowac te dokumenty. Wrócę za jakiś czas. - uśmiechnęła się do mnie, pocałowała w policzek i poszła do przedpokoju założyć buty. Usiadłam na podłodze i wyjelam pierwsza kartkę z pudła, był to dokument dotyczący rozwodu, nie chciałam tego czytać więc odłożyłam ją na bok, stwierdziłam że zrobię trzy kupki, jedna ze starymi dokumentami, takimi które już się nie przydadzą, kolejna do zostawienia, a ostatnia na te na których temat muszę dopytać mamę. Następna rzeczą w pudełku było zdjęcie, gdy je wzięłam zobaczyłam że jest na nim cała nasza rodzina, mama calujaca się z tatą, ja, moja siostra i Will. Usmiechelam się sama do siebie przypominając sobie stare czasy i stwierdziłam że pokaże to zdjęcie mamie.

- Mamo. - zawołałam ją, przyszła natychmiast. - Zobacz. - podałam jej zdjęcie. Popatrzyła się na nie i się uśmiechnęła.

- Pamiętam jak bardzo dobrze bawiliscie się na naszej działce, jeśli chcesz możemy jeszcze kiedyś na nią pojechać. - oddała mi zdjęcie.

- Z tatą? - zapytałam po czym nastala krótka cisza.

- Jeśli się zgodzi to tak. Pamiętasz jak rozmawiałaś z nim na temat wyjazdu do Londynu? Miałaś się zastanowić.

- Nie chce tam jechać. Tu mam przyjaciół, a to miasto jest dosyć spore, wcale nie będę tam bardziej bezpieczna.

- Jak chcesz możesz zadzwonić do taty i porozmawiać z nim o tym.

- Chyba tak zrobię. - uśmiechnęła się tylko i wyszla. Dalej przeglądałam dokumenty, było tam sporo paragonów, które mama zatrzymała tylko ze względu na gwarancję dosyć drogich rzeczy. Usłyszałam jak mój telefon dzwoni więc poszłam na górę i go odebrałam.

- Halo. - powiedziałam do słuchawki, podchodząc do szafy żeby wybrać ubranie na dzisiaj, nie chciałam ubierać się jakoś pięknie bo nie wiem czy dzisiaj gdziekolwiek wyjdę. Nie uslyszalam nikogo po drugiej stronie. Powtórzyłam słowo "halo" jeszce raz a gdy spojrzałam na wyświetlacz ukazał mi się napis że dzwoni numer prywatny, natychmiast się rozłączyłam i wybrałam numer do Alexa, spojrzałam w jego okno ale nie widziałam go w jego pokoju. - No odbierz. - powiedziałam do telefonu gdy musiałam zadzwonić do niego drugi raz bo nie odbierał. Możliwe że grał w garażu i nie słyszał telefonu. Gdy nie odebrał chciałam zadzwonic kolejny raz ale wyświetlił mi się numer który dzwonił przed chwilą, dzwonił znowu. Odebrałam i usłyszałam męski głos.

- Przepraszam to chyba była pomyłka. - to był jakiś starszy pan, widocznie źle wpisał numer.

- Nic się nie stało, miłego dnia. - rozłączyłam się i usłyszałam że ktoś wchodzi do domu. Wyszłam z pokoju i spojrzałam na dół, w salonie stał Alex, z bronią w ręku. - Co ty tu robisz i dlaczego w ręku trzymasz broń? - od razu ją schował gdy zorientował się że na niego patrzę.

- Zauważyłem że dzwoniłaś, myślałem że coś się dzieje. - widziałam zmartwienie na jego twarzy.

- Okej, a teraz wytłumacz mi czemu masz broń. - zeszłam na dół i usiadłam na kanapie, usiadł obok mnie.

- Troche mi zajmie opowiadanie tego wszystkiego ale okej. Kiedyś... Jakiś czas temu, nalezalem do grupki paru osób, wszystkich łączyła jedna rzecz. Mieliśmy wielu wspólnych wrogów, więc umówiliśmy się że jak coś będziemy chronić siebie nawzajem, musieliśmy mieć czym się bronić a jeśli ktoś by się naraził nawet samemu zacząć "wojnę". Było tak dopóki nie zjawiła się Katherine, ona wszystko rozwaliła bo właśnie z jednym z chłopaków z naszej grupki się przespała. Od tego czasu on byl dla mnie wrogiem, nie mogłem go znieść, groziłem mu i to wszystko się rozpadło bo po jakimś czasie zacząłem przesadzać. Zachowałem broń gdybym miał się jeszcze przed kimś bronić, albo chronić kogoś innego. - nie wierzyłam w to co słyszę ale mogłam się tego spodziewać. - A i jeszcze jedno. Niedawno odnowlismy grupę ale bez tego typa, dopóki nie odmawialem ze względu na ciebie.

Poznajmy się na nowo [W TRAKCIE KOREKTY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz