Rodział 43

18 0 0
                                    

Obudził mnie rano cichy szept Alexa.

- Wstawaj kochanie. - czułam jego usta na mojej szyi przez co przeszedł mnie dreszcz. - Już dziesiąta. - spojrzałam na niego zaspanymi oczami. Gdy tylko zauważyłam uśmiech na jego twarzy również się uśmiechnęłam.

- Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej? - zapytałam po ziewnięciu.

- Słodko spałaś, więc nie chciałem cie budzić. Poza tym lubię patrzeć jak śpisz. - przybliżył się do mnie i mnie pocałował. - Rose już przyszła, ale zamknąłem drzwi. - zapomniałam, że nie mam niczego na sobie i odkryłam się cała. Spojrzał na mnie przygryzając wargę. Gdy tylko spojrzałam w jego zielone oczy zauważyłam w nich błysk, ale mimo to przykryłam się spowrotem. - Dlaczego się zasłoniłaś? - powiedział kładąc się na mnie.

- Mimo, że bardzo bym chciała nie możemy zrobić tego teraz. Poza tym powinnam iść już do domu. - rozpraszał mnie całując moją szyję.

- Ahh, no tak. Ale to ty pierwsza mnie sprowokowałaś. - wstał i podszedł do szafy po bokserki. Ja za to wstałam i podeszłam do niego. Czekałam aż odwróci się w moją stronę, a gdy już to zrobił przeleciał po mnie wzrokiem. - Musisz to robić? - spytał patrząc w bok.

- Nie rozumiem o co ci chodzi. - nie mógł dłużej wytrzymać więc spojrzał w dół.

- Właśnie o to, że... - przerwałam mu zaczynając go całować. Starałam się dominować, lecz brunet podniósł mnie do góry i oparł mnie o szafę ściskając moje pośladki. Jednak po krótkiej chwili położył mnie na łóżku i całował mnie po brzuchu po czym znowu poczułam przyjemność, jaką tylko on potrafi mi dać. - Tyle ci wystarczy? - po dwóch minutach przestał co mnie zdenerwowało. Dobrze wiedział, że jest mi dobrze i musiał mnie tylko podsycić bardziej.

Alex:

Cały czas wyobrażałem sobie, jak będzie wyglądała Jessica na balu, przez co cały czas chodziłem z głową w chmurach. Nie mogłem przestać rozmyślać o tym jak będziemy tańczyć we dwoje na pięknej sali z różnokolorowymi światłami. Z niecierpliwością czekałem na moment, gdy będę patrzył na jej piękną twarz, w jej piękne oczy i nie będę myślał o niczym innym niż o tym jak bardzo ją kocham.

To uczucie siedzi we mnie od bardzo dawna, a nie powiedziałem jej nigdy aż tylu pięknych słów. Czuję, że tego wieczora będę gotowy jej wszystko wyznać, co do ostatniego szczegółu mojego uczucia.

- Pamiętaj, Alexie abyś wyprasował koszulę na dzisiejszy wieczór. - powiedziała Rose, gdy usiedliśmy przy stole, aby zjeść śniadanie.

- A, tak, pamiętam. - powiedzialem wyrywając sie z myśli, czułem na sobie wzrok wszystkich, bo siedziałem od paru minut nie jedząc niczego.

- Ciągle chodzisz z głową w chmurach. Wszystko dobrze, synu? - przewróciłem oczami na słowa ojca.

- Tak, myślałem tylko o dzisiejszym balu. - powiedzialem nakładając sobie trochę jajecznicy.

- Jeszcze parę miesięcy temu, nie myślałbyś o takich momentach w życiu. Zadziwiające jak bardzo ukrywasz swoje drugie oblicze. - zacisnąłem pięść na widelcu słuchając pierdolenia ojca o tym jak bardzo złym człowiekiem jestem.

- Alex. - usłyszałem cieniutki głos Jess siedzącej obok mnie i poczułem jak kładzie rękę na mojej zaciskającej się pieści.

- Zadziwiające jak bardzo ukrywasz to, że to przez ciebie mama wylądowała w szpitalu i robisz z siebie wielką ofiarę. - warknąłem. - A wiesz kto jest ofiarą? Mama i ja, ona została sama, bez niczego, bez rodziny. A ja zostałem bez matki, którą próbujesz mi zastąpić. - mówiąc to spojrzałem na Rose.

Poznajmy się na nowo [W TRAKCIE KOREKTY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz