Rodział 2

44 2 0
                                    

Przez całą lekcję rywalizowałem z tą małą gówniarą o status najlepszej osoby w klasie. Gdy tylko ona dawała ciosa ja od razu dawałem lepszego i sprawiałem, że nasza drużyna zdobywała coraz więcej punktów. Gdy nadeszła idealna pora, na jakikolwiek atak w jej stronę, podłożyłem jej nogę a dziewczyna runęła na podłogę jak długa.

- Prze... a nie jednak nie przepraszam. Ojej boli Cię, Jess? - mówię widząc jak dziewczyna stara się wstać z podłogi. Widocznie stało jej się coś poważniejszego, ale nie rusza mnie to. Ma za swoje.

- Wszystko w porządku Jess? - wszyscy podchodzą do dziewczyny a Dan najbliżej. Pomaga jej wstać i bierze ją na ręce. Czy on zawsze musi ulegać laską i im pomagać? Może byłby bardziej rozsądny, gdyby chciał coś w zamian.
- Zaraz pogadamy, Alex. - widzę, że jest wkurzony jak nigdy, ale to też mnie nie rusza. Gdy tylko zaniósł dziewczynę do pielęgniarki i przyszedł po pięciu minutach od razu zaczął zmierzać w moją stronę z zaciśniętymi pięściami.

- Ej spokojnie, Dan! - mówię siedząc na ławce. On jednak się nie zatrzymuje.

- Nie uważasz, że trochę przesadziłeś? Przez ciebie się wywaliła. To nie jest w porządku! - popycha mnie lekko w tył, gdy stoję przed nim. Przewracam tylko oczami na jego słowa.

- A jak mi przyjebała drzwiami to było dobrze tak? - mówię, próbując się usprawiedliwić. Mimo jego ochrzanu zrobiłbym to drugi raz, tylko dla widoku jej leżącej na podłodze.

- Ale ty jesteś chłopakiem i poza tym nic ci nie jest, lekko uderzyłeś się w głowę. Jess to dziewczyna, do tego może jej się stać coś gorszego niż kurwa siniak na głowie! - trąca ręką moją głowę.

- Nie przesadzasz trochę? - lekko się śmieje. Po moim pytaniu widzę, że tylko coraz bardziej się wkurza.

- Nie denerwuj mnie bardziej, zjebałeś po całości. Nie możesz sobie już odpuścić tego dokuczania jej? - tym razem śmieję się głośno.

- Nie ma mowy. Jakby nie była dziewczyną i twoja przyjaciółką robiłbym z nią gorsze rzeczy. - wstaję, aby pójść w stronę drzwi. 

- Ale jest dziewczyną i daj sobie spokój. - mówi cicho, łapiąc mnie za koszulkę i przyciągając mnie do siebie. Patrzy mi prosto w oczy przez parę sekund i po chwili puszcza. - Idziesz ze mną. - mówi wychodząc z sali. Z korytarza krzyczy żebym się pospieszył. Zauważam, że każdy na mnie patrzy po czym ze zniechęceniem idę za nim.

Jessica:

Dan wziął mnie na ręce i przeniósł do pielęgniarki, w drodze dopytywał się czy nic mi nie jest.

- A tu Cię boli? - mówi wskazując na moją nogę.

- Nie, Dan. Nie czuję się źle, to tylko małe stłuczenie. - lekko się uśmiecham. Nie chcę żeby się martwił przez to, że się po prostu przewróciłam. Jeszcze się odpłacę temu dupkowi.

- Jasne. Nie wierzę, ledwo co mogłaś wstać, a co dopiero chodzić. - wchodzimy do gabinetu i Dan mówi, że zaraz wróci. Pielęgniarka mnie zbadała i okazało się, że mam stłuczone żebra bo upadłam na brzuch i piszczel, to wyjaśnia dlaczego nie mogę chodzić. Czekałam aż Daniel wróci żeby pomóc mi wstać, odziwo nie przyszedł sam, ale z Alexem. Chce mnie tylko bardziej wkurwić przyprowadzając go tutaj?

- A teraz się nawzajem przeproście. - mówi czarnowłosy, gdy pielęgniarka na chwilę wychodzi, aby zadzwonić do mojej mamy. Prycham.

- Słucham? Ja go nie przeproszę, za żadne skarby świata, nie mam za co. - krzyżuje ręce na klatce piersiowej i patrzę w okno. On serio myśli, że ja go będę błagać o wybaczenie?

Poznajmy się na nowo [W TRAKCIE KOREKTY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz