Rodział 11

53 2 0
                                    

Jessica:

Po około godzinie zeszło się sporo ludzi. Ledwo co daję radę przecisnąć się w salonie, a mój wzrost wcale mi w tym nie pomaga. Poczułam ogromną ochotę na napicie się czegoś mocniejszego, więc przepychałam się dalej. Wino, które przyniósł Daniel, nie sprawiło, że poczułam się chociaż trochę pijana. Gdy w końcu przepchnęłam się przez wszystkich wielkoludów w salonie i przekroczyłam próg kuchni odetchnęłam z ulgą. Nienawidzę tłumów, czuję się w nich jakby każdy celowo mnie dotykał. Poczułam zniesmaczenie, gdy podeszłam do barku, ponieważ na blacie siedziała jakaś dziewczyna, a jej chłopak albo całkowicie nieznajomy dla niej koleś wpychał jej język do gardła. Przewróciłam tylko na to oczami i zaczęłam szukać w barku czegoś wartego spróbowania.

- Nie za dużo chcesz wypić, mała? - słyszę głos Daniela za swoimi plecami. Jak zawsze musi być nadopiekuńczy tak samo jak kiedyś mój brat.

- Poradzę sobie, poza tym nie jestem mała. - mówię biorąc łyka czystej prosto z butelki, po czym lekko się krzywię, czując gorzki posmak w ustach.

- O co chodzi, Jess. - mówi zabierając mi trunek z ręki. - Czego mi nie mówisz? - chowa butelkę z powrotem do barku, zamyka drzwiczki i opiera się o nie, abym ich nie otworzyła. 

- Wszystko Ci mówię, a teraz daj mi się najebać. - sięgam do drzwiczek, ale czarnowłosy nie ma zamiaru odpuścić.

- Jessica. - bierze moje ręce z drzwiczek i mocno je ściska. - Znam Cię, nie zachowujesz się tak na codzień. - gdzieś w głowie słyszę ciepły głos Alexa i moment, gdy znów mnie pocałował. Nie potrafię wyobrazić sobie bardziej magicznego i cudownego momentu w moim życiu. Nadal czuję jego rękę na moim policzku i zaczynam sama siebie nienawidzić z tego powodu.

- Bo ja... - łzy zaczynają napływać mi do oczu, ale decyduję się szybko mrugać rzęsami, aby nie pokazać mu swoich prawdziwych uczuć.

- No mów. - patrzy mi w oczy z zaciekawieniem, ale niestety muszę go rozczarować.

- Bo ja na prawdę bardzo chce się napić. - szarpię mocno za drzwiczki, dzięki czemu odpycham czarnowłosego z łatwością i wyjmuję trunek z powrotem. Biorę łyka i uśmiecham się do chłopaka po czym zaczynam poruszać się w rytm muzyki, która zaczęła dudnić jeszcze głośniej niż wcześniej. Chwilę tańczę z butelką w dłoni, a potem rzucam się na kanapę. Po chwili zauważam, że niedaleko mnie siedzi Alex i rozmawia o czymś z Olivią. Nie chce mi się siedzieć obok nich i patrzeć, no ale nigdzie indziej nie było miejsca. Gdy zauważam jak ta pinda się do niego klei, biorę z butelki coraz większe łyki.

- Ooo, Jess, podziel się. - mówi Dan wpychając się obok mnie, zabiera mi butelkę i pociąga z niej parę dużych łyków.

- Już wystarczy. - mówię, zauważając, że bierze coraz większe łyki, a butelka jest w połowie pusta.

- Jak się bawicie? - mówi wycierając sobie usta z wódki. Gdy zabierałam mu butelkę z rąk lekko się oblał.

- Cudownie. - odpowiada sztuczna blachara. Gdyby nie to, że Alex ma sportowe auto, dzianych starych i prawdopodobnie kutasa powyżej średniej Olivia nawet by na niego nie spojrzała. Widząc jak szczerzy się do niego, jestem pewna, że chce wskoczyć mu na chuja i byłaby to w stanie zrobić nawet przed wszystkimi ludźmi w tym salonie. Słyszałam, że zaliczyła prawie całą drużynę koszykarską. Ja wolę zaliczyć wszystkie przedmioty zamiast tych bezmózgów.

- Taa, ja gdzieś zgubiłem Hannah. - zauważając moją minę przygląda mi się jeszcze bardziej. Pewnie zauważył wkurwienie na mojej twarzy więc od razu go zmieniam jednocześnie zarzucając fale moich włosów na plecy.

Poznajmy się na nowo [W TRAKCIE KOREKTY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz