Melanie Haxed ,dziewczyna posiada crasha. Niestety jest to znienawidzony jednocześnie Leondre Devries znany w całej szkole.
Jak potoczą się losy tych dwojga? Czy coś się zmieni?
Jak bardzo pokręcone życie dziewczyny okaże się?
Nikt nie...
Stoję wpatrując się zza pleców Alexa w mężczyznę, czekając na jego odpowiedź. -Wasi kochani rodzice dość dużo się udzielali w naszej mafi- mówię wam że moje oczy powiększały się z każdym wypowiedzianym przez faceta słowem- chcieli uciec i z tym skończyć, ale nie ma tak łatwo. Dowiedziałem się że jest z tobą w ciąży- pokazał na mnie palcem- zza swoją wolność chciała oddać mi ciebie, niestety poznała Arnolda i tyle z tego było- zaśmiał się gorzko -Super- warknął brat- wiec teraz powiedz co ty od nas chcesz łaskawie -Chce byście zastąpili rodziców w moim gangu, ktoś musi mi zapłacić za to że odes...- i w tym momencie przerwał mi dźwięk mojego telefonu przez co jego wzrok od razu zmienił się na wściekły. Wyciągnęłam telefon nie patrząc kto to odebrałam -Halo? Mel?- usłyszałam głos Devriesa -Leondre nie mam...- i w tym momencie skumałam skąd znałam te nazwisko- musze kończyć- rozłączyłam się i wyszłam zza pleców brata -Jesteś ojcem Leo?- zapytałam prosto z mostu -Skąd znasz mojego syna?- jego wzrok złagodniał, a na twarzy malowało się zdziwienie -To nie jest ważne- mruknęłam, musze wypytać Leondre o jego ojca -Dobra, koniec tego idziecie ze mną- momentalnie chwycił mnie za rękę ciągnąć w stronę domku. Wiedziałam że wyrywanie nic mi nie da, nawet Alex nic nie próbował tylko złapał mnie za drugą idąc obok.
Po 5 minutach wchodziliśmy już do środka. Pomieszczenie było ogromne wszystko było raczej w ciemnych kolorach, pełne urządzeń elektronicznych. W środku panował lekki chaos, do piero po naszym wejściu wszytsko ucichło -Są i nasze dzieci- powiedział na wejściu Dyllan, na co przekreciłam oczami. Podeszła do nas dość ładna trochę starsza, może miała z 25 lat kobieta o jasnej cerze z długimi blond włosami, ubrana w skórę i czarne spodnie jak i bluzkę. -Na górze są wasze pokoje- uśmiechnęła się.
Okej nie rozumiem, niby nas zaciągasiłą, ale daje nam pokoje, jego ludzie są mili i jeszcze nas nie zabił. Coś mi tu śmierdzi, albo poprostu musimy wstąpić tu i tyle...
Spojrzałam nie pewnie na Alexa, który doskonale to widziałam także podejrzewał o jakiś podstęp. Kiwnąłam lekko głową do dziewczyny -A zapomniała bym jestem All, zajmuje się tu bronią, oraz strojami, by te ofermy jakoś wyglądały- machneła rękami do okoła pokazując na ludzi w "domu". Może nie jest taka zła??... -Dobra chodźcie pokaże wam pokoje- ruszyła pierwsza w stronę dużych schodów. A my w prost za nią co chwila rozglądając się lub patrząc ze zdziwieniem po sobie. Weszliśmy na górę, a naszym oczom ukazał się wielki, tak jak by holl na którym stały 2 duże kanapy i ogromny kominek w którym palił się ogień. Od niego wychodziły w prawo i w lego ogromne korytarze z drzwiami po każdej stronie. My skręciliśmy w prawo, kierując się na koniec -Te drzwi są twoje- spojrzała na mnie podając mi klucz- a ty chodź ze mną- pociągnęła go za rękę. Chłopak jeszcze szybko mnie przytulił i szepnął że będzie dobrze. Wsadziłam klucz do zamka ostrożnie otwierając drzwi. Moje zdziwienie sięgneło już chyba zenitu widząc idealnie urządzony pokój Kurwa o co tu chodzi...ktoś mi to wytłumaczy!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pokój był cudowny. Były jeszcze w nim dwie pary drzwi jedne od łazienki ,a drugie od garderoby, która nie uwierzycie,była pełna ubrań i to na dodatek w moim rozmiarze. Przeważały skóry i czarne spodnie, białe i czarne bluzki oraz bluzy w tych samych kolorach. Nie było nic co miało by wskazywać na jasny lub kolorowy ubiór. Przejechałam ręką po ubraniach na wieszaku słysząc ,że drzwi od mojego teraźniejszego pokoju zostały otworzone. -Widzę że już się rozgościłaś- usłyszałam na sobą głos Dyllana -Mógł byś mi to wszystko wytłumaczyć- powiedziałam miłym głosem. MOŻECOŚ TO DA. -Okej, tylko usiądz- westchnął. Podeszłam do łóżka i tak jak powiedział tak zrobiłam. -A więc czekam- spojrzałam na niego. Mimo swojego dość groźnego wyglądu nie sprawiał teraz takiego wrażenia. Jak by się bał tego co ma mi powiedzieć. Jego tatuaże były rozmieszczone na przed ramieniu oraz kilka na karku, ale tylko jeden z nich zwrócił moja uwagę, a mianowicie imię, imię jego syna, a obok napis "He Die ". Nie powiem to najbardziej mnie zszokowało, przecież Leondre żyje, przynajmniej tak mi się wydaje, no przecież ducha bym poznała? Co nie?...