XLIX

7 0 0
                                    

Dziura w diamencie była już wielkości małego samochodu. Wtedy Lew otworzył pysk i przemówił:
-Już czas!
Ten głos przeszył Tomka do kości, tak był potężny. Lew mówił dalej:
-Otołz przeminie. Wszystko przeminie. Państwa rodzą się, umierają, na ich miejscu powstają nowe. Tak jest od wieków i tak jest na wieki. Są ludzie, którzy zmieniają świat, ale oni też umierają. Tylko jedno przeżyje. Tylko jedno jest tak potężne, że przezwycięży czas. Tylko jedno jest nieśmiertelne. 

Dziura powiększała się już bardzo szybko.
-Chodź do mnie, Tomku! - Lew zwrócił się do chłopca, który wszedł w szczelinę. Znalazł się naprzeciwko Lwa. Wtedy diament pękł. Rozbił się w miliard małych małych kawałków, które przygniotły Tomka. Zobaczył jeszcze, jak Lew wzbija się w powietrze. Potem zamknął oczy.

Powiedział jeszcze:
-Wykonało się!

I skonał.

***

Gimpson szedł wśród trupów. Pole było ich pełne. Znalazł ciała Squrvie i cioci Róży. Szukał teraz Lily. Bał się o nią. Co, jeśli zginęła...? Przecież dopiero co się pobrali. Nie mogła odejść...

Zobaczył ją. Klęczała nad kimś. Podbiegł do niej. Gimpson ujrzał pod nią Jamesa. 
-James... - szepnął poeta.
-Słuchaj, Gimpson - powiedział czarodziej słabym głosem - ja zaraz umrę. Umieram za moich bliskich. Proszę cię, znajdź Albusa, zaopiekuj się nim i Lily.
-Dobrze... - oczy Gimpsona zaszły łzami.

James umarł.

Nagle usłyszeli radosny okrzyk. To krzyczał ich król. 
-Znalazłem! Przeżył! - krzyknął.

Wszyscy prócz Anastazji podbiegli do Popka.
-Rajmund! Rajmund żyje! Anastazjo!

Anastazja zastanawiała się właśnie, czy ma dla kogo żyć. Ciri podeszła od niej.
-Wołają cię...
-Pójdę więc - odparła.

Wychodząc w morze trupów nie wiedziała, co ją czeka. Zziębnięte ciało Rajmunda? Czu też ciepłe od świeżej krwi? Anastazja miała 13 lat, ale ostatnio los stawiał na jej drodze trudne do zaakceptowania wydarzenia. Sporo ostatnio wydoroślała. Po kilku minutach, które zdawały się być godzinami, doszła. Teraz już nic do niej nie docierało. Chwila wydawała się wiecznością. Widziała, jak Rajmund pada, ugodzony w bok. Podeszła w miejsce, które wskazali jej wszyscy z zamkniętymi oczyma. Otworzyła je. Ogarnęła ją taka radość, jakiej nigdy w życiu nie zaznała. 

W jej ametystowe oczy spoglądały inne, o całkiem odmiennym kolorze. 
-Anastazjo - rzekł Rajmund - ja cię kocham. 
-Przecież wiem... - uśmiechnęła się - I mów krócej, proszę... na przykład Nastka.
-Dobrze... Nastko.

***

-Macie jakieś pomysły, jak możemy wrócić do domu? - spytała Nasty [czyt. "Nasti"].
-A jak tu trafiliście? - spytał Popek.
-Po prostu pojawiliśmy się na pustyni.
-W takim razie nie ma żadnego problemu! Pamiętajcie, że Śląsk jest przepełniony magią. Jeżeli spełniło się tu wasze przeznaczenie, to nic, tylko wracać na pustynię. Mam jeszcze do was prośbę.
-Słuchamy, wasza świętobliwość.
-Odwiedzajcie nas czasem. Gdyby nie wy, Śląsk zniknąłby z map wszechświata, nieważne którego.
-Chętnie wpadniemy tu nie raz, prawda, Rajmund?
-Oczywiście! - chłopak uśmiechnął się.
-A więc do zobaczenia - powiedział król.

Po wymianie uścisków odwrócili się i odeszli.

Konec

Opowieści ze Śląska: Węgiel, Stary Otołz i Minecraft [censored edition]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz