/Jeju, coś mi się stało. To drugi rozdział na dziś, ale jestem z niego zadowolona (dajcie mi chwilę, włączyło się właśnie Numb, muszę trochę poudawać, że śpiewam xd). W następnym rozdziale możecie się domyślać, że coś się wydarzy hyhy.
Niedługo też wstawię zapowiedź kolejnego snarry, ale jak pisałam wcześniej, zacznę je dopiero po skończeniu tego.
Bardzo się cieszę, że tak wielu z was komentuje i gwiazdkuje (lubię powiadomienia, okej XD). Dlatego następny rozdział zostanie dedykowany trzem pierwszym osobom, które skomentują ten (Oby tyle skomentowało haha)
~Suzy Sawyer/
Poranek, ku irytacji Severusa, nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Dla niego mógłby w ogóle nie nadejść, ale przecież życie nigdy nie spełniało jego zachcianek.
Wstał i przeciągnął się ziewając, wciąż był trochę zaspany, ale bardzo szybko jego zmysły się wyostrzały i już po niecałej minucie był rześki. Lata praktyki i życia w obawie o swoje życie nauczyły go tych wszystkich umiejętności. Ktoś by powiedział, że Severus Snape jest nadwrażliwy i zbyt ostrożny, ale wtedy Mistrz Eliksirów mógłby z łatwością udowodnić, że jego usposobienie jest jak najbardziej uzasadnione.
Poranny prysznic był jedną z tych małych rzeczy, które go uszczęśliwiały, choć musiał przyznać przed samym sobą, że był nieco sfrustrowany, ponieważ pewne wydarzenia zakłóciły mu spotkanie dwa dni wcześniej.
Gdy wyszedł z łazienki, ubrany w zwyczajowe szaty, do jego nozdrzy dotarł bardzo przyjemny zapach. Potter siedział już przy stole, na którym znajdowało się dość nietypowe śniadanie, na którego widok Severus skrzywił się. Wyglądało na to, że nawet skrzaty pamiętały o urodzinach Wybawiciela, ponieważ na stole najprawdopodobniej znajdowały się ulubione potrawy chłopaka, który wpatrywał się z głupkowatym uśmiechem w kawałek pergaminu, a na kolanach trzymał niewielką paczuszkę.
-Dzień dobry, profesorze! - krzyknął, dość energicznie kiwając głową w stronę Snape'a. Nim ten cokolwiek zdążył odpowiedzieć, Harry już mówił dalej - Dziękuję bardzo za urządzenie dla mnie pokoju, bardzo doceniam ten gest. Bardzo się wyspałem!
Severus zmrużył oczy i nic nie powiedział, a jedynie usiadł po drugiej stronie stołu i zastanowił się, jak ktoś może jeść tak obrzydliwe rzeczy. Nawet herbata była obrzydliwa. Posłodzona. Mistrz Eliksirów nienawidził słodyczy.
-Prosiłem Zgredka, żeby nic nie kombinował, bo ma Pan pewnie inne gusta ode mnie, ale ten się uparł. Przepraszam, profesorze. I dziękuję za opiekę... i wysłuchanie mnie - powiedział cicho, ale Snape znów był taki sam jak kilka dni temu przed zdarzeniem. Więc milczenie go nie zawiodło aż tak bardzo, postanowił również milczeć. Co zrobiłem, że on znów jest dupkiem? Myślał Złoty Chłopiec, znęcając się nad jajkiem sadzonym i żując idealnie wysmażone plasterki bekonu.
Około godziny dziesiątej, gdy Gryfon czytał jedną z książek pożyczoną od Hermiony, pojawił się Zgredek i swoim cichym, skrzekliwym głosikiem przekazał Harry'emu, że w jego spialni przygotowane są ubrania, które powinien ubrać na ten dzień. Chłopak zarumienił się, bo to zabrzmiało, jakby wyglądał kiepsko, ale dobrze wiedział, że tak jest. Szybko uciekł przed kpiącym prychnięciem Mistrza Eliksirów i schował się w pokoju. Dostrzegł na łóżku szaty wyjściowe, które kupił w zeszłym roku. Wtedy były nieco za duże i musiał je zmniejszać magią, a jedyne co się zmieniło obecnie, wiązało się z tym, że urósł o kilka centymetrów, więc z westchnięciem pomniejszył szaty, by je odpowiednio dopasować, uśmiechnął się podnosząc pudełeczko od Lupina, który podarował mu broszkę, należącą do Syriusza. Dołączył także list, który Gryfon postanowił przeczytać w samotności, by Snape nie zobaczył, jak się maże.
"Drogi Harry!
Z tej strony Remus Lupin, wybacz mi, że nie pojawię się na twoich urodzinach, ale wysłano mnie na ważną misję. Nie mogę się niestety podzielić z tobą szczegółami, mam nadzieję, że rozumiesz.
Ale nie o mnie teraz. To twoje szesnaste urodziny to bardzo ważny dzień, wiesz to? Stajesz się właśnie dorosłym czarodziejem, no, nie w każdym tego słowa znaczeniu, ale gdyby przyszło ci do głowy brać ślub (broń Merlinie tego nie rób! Na wszystko przyjdzie czas!) już możesz to zrobić. Podobnie jak masz prawo zarządzać swoim dobytkiem (później się dowiesz, czemu o tym wspominam). Z okazji twoich urodzin, życzę ci, żeby twoje życie było w końcu, takie, jakie byś chciał. Nie słuchaj nikogo, rób co uważasz za słuszne. Już dawno mówiłem Albusowi, że jesteś dojrzały, nawet bardziej niż pokazujesz na zewnątrz. Niedługo wszystko się skończy, Harry. Będzie wszystko dobrze.
Przysyłam ci mały drobiazg ode mnie i paczkę, od kogoś, kto prosił bym wysłał ci ją w ten dzień.
Ściskam,
Remus Lupin"
Obok podpisu wilkołak narysował uśmiechniętego wilka, co wydało się Harry'emu bardzo zabawne. W maleńkim pudełeczku była złota broszka z głową wilka. To musiała być jakaś pamiątka Remusa. Złoty Chłopie postanowił przypiąć świecidełko do swoich szat. Lupin, po śmierci Syriusza, stał się mu bliższy niż kiedykolwiek wcześniej. Zaraz po tym jak obejrzał prezent chwycił drugie pudełko i otworzył je. Pergamin był znacznie starszy i ujawnił swoją zawartość, dopiero, gdy Harry go dotknął. Już po przeczytaniu dwóch zdań, Harry nie wytrzymał i upadł na kolana. Rzucił zaklęcie wyciszające na drzwi, a po jego policzkach spłynęły łzy
"Szczeniaku!
Mam nadzieję, że nie musiałem przekazywać Ci tego listownie, to znaczy, jeśli to czytasz, musiałem zniknąć, albo zginąć. Ale nie przejmuj się Harry, twój chrzestny jest szczwanym kundlem, więc pewnie właśnie będziemy się świetnie bawić ze sobą i pić piwo kremowe (A jak nikt nie będzie patrzył napijemy się wspólnie ognistej). Po co to piszę, skoro wtedy nie dostaniesz tego listu? Przepraszam, muszę się chwilę pośmiać. O. Już. Przeszło.
Szkoda, że twoi rodzice nie widzieli cię w Hogwarcie, byliby strasznie dumni. Ja sam jestem dumny, że mam takiego zdolnego chrześniaka. Snape'em się nie przejmuj. Ten stary dupek tylko moczy włosy w swoich obrzydliwych mazidłach. Mam nadzieję, że twoje szesnaste urodziny spędzisz wśród ludzi, których kochasz. Być może już będzie po wojnie? Kto wie. Harry, mam wrażenie, że moim obowiązkiem jest próba zastąpienia Ci ojca. James, by mnie pewnie za do uderzył. Byłeś jego oczkiem w głowie (Chodził dumny jak paw i wszystkim pokazywał jakiego pięknego syna urodziła Lily!). Po prostu Harry, chciałbym żebyś był szczęśliwy. Oni też tego chcą. Dlatego przekazuję w twoje posiadanie dom, który został ukryty za pomocą magii. Zbudowaliśmy go w trójkę, z myślą o tobie (Twoi staruszkowie byli bardzo zapobiegawczy, pamiętam nawet jak twoja matka marudziła, że mamy za grosz talentu do urządzania wnętrz. Cóż, po części to była prawda). W pudełku otrzymujesz klucz, do którego nie będą mieli dostępu ludzie, których nie chcesz dopuszczać do tego miejsca. Nawet Sam-Wiesz-Kto nie da rady tym zaklęciom!
Podejrzewam, że zamieszkasz tam po szkole ze swoją żoną, mężem lub kim tam będziesz chciał. To twój bilet do szczęścia, Harry. Normalnego życia, na które zasługujesz. To prezent od nas. Ode mnie, Lily, Jamesa. Kochamy cię, Harry. Skop Śmierciożercom tyłki, szczeniaku!
Twój ulubiony wujaszek,
Syriusz Black"
List wypadł z jego dłoni i cicho wylądował na kamiennej posadzce. Harry nie ruszył się z miejsca nawet o milimetr, jego serce rozdzierał okropny ból.
-Syriuszu...- wyrwało mu się z ust, nim skulił się na ziem, schwycił list i przycisnął do piersi. Łkał głośno, pozwalając swojemu ciału drżeć.
A Severus siedział w salonie, świadom głośnego płaczu, ponieważ chwilę wcześniej zdjął zaklęcie wyciszające.
CZYTASZ
Chłopiec, który chciał kochać /SNARRY/
FanficKażda istota na świecie potrzebuje miłości. Czasami zrobi wszystko, by choć przez chwile poczuć to ciepło rozlewające się po ciele, promieniujące z serca. Harry przekonany jest o tym, że miłość nie jest dla niego. Czuje, że nie zasłużył na coś tak...