/Witam, witam! Dziękuję za cierpliwość <3
Z okazji Świąt zapowiem, że może pojawić się świąteczna miniaturka Snarry, jeśli chcecie być na czasie polecam mnie obserwować (Zbliżam się do 200 follow, to byłby wspaniały prezencik na święta <3)
Poza tym dziękuję za każdy rodzaj odzewu pod rozdziałami, mamy 15k wyświetleń pod Chłopcem <3
Wesołych Świąt, życzy Suzy Sawyer/
Pierwsze co Harry poczuł, gdy uchylił powieki był chłód. Chłopak otworzył oczy ostrożnie, mrużąc je w obawie, że zbyt ostre światło go oślepi. Czuł nieprzyjemną suchość w gardle. Nie pamiętał co się wydarzyło, ale był niemal pewien, że nie chciał być wyrwany z przyjemnej ciemności, która go otoczyła w pewnym momencie. Westchnął i uniósł rękę, wtedy jego serce przyspieszyło, a ciało zalała fala gorąca. Zacisnął zęby, gdy usłyszał chrząknięcie po swojej lewej stronie i ostrożnie odwrócił głowę w stronę swojego profesora. Miał kłopoty. Tego był pewien.
-Potter - powiedział zimnym głosem mężczyzna i splótł ramiona na klatce piersiowej, dając Harry'emu do zrozumienia, że to nie będzie przyjemna rozmowa o jego samopoczuciu. Zresztą rozmowy z Mistrzem Eliksirów nigdy nie były uprzejmymi pogawędkami.
Chłopak chciał się unieść, dostrzegając, że nie jest w Skrzydle Szpitalnym. To musiała być sypialnia Snape'a. Spore pomieszczenie, urządzone ze smakiem, jego wygląd znacznie odbiegał od wyobrażeń uczniów Hogwartu. Ale Harry nie miał ani czasu, ani siły by podziwiać widoki, więc na powrót skupił się na twarzy profesora.
-Masz być ze mną szczery, dzieciaku. Inaczej podam Ci Veritaserum i nie będzie już tak przyjemnie, rozumiemy się? - jego głos był chłodny, co nie było żadną nowością dla Gryfona. Nie wiedział nawet kiedy do jego ust została przytknięta szklanka, a on sam zaczął łapczywie pić przyjemnie chłodną wodę. Odprężył się lekko i westchnął, gdy przełknął ostatni łyk.
-...Nie jestem pewien czy chcę o tym teraz rozmawiać, profesorze - wyszeptał Harry tak cichym głosem, że Severus aż poczuł nieprzyjemny chłód w klatce piersiowej.
-Jeśli nie powiesz tego teraz, zmusisz mnie do zaangażowania w to przesłuchanie większej liczby osób. A jestem przekonany, że Minister byłby szczęśliwy mogąc użyć eliksiru prawdy na naszm kochanym Wybrańcu... -wymruczał mrużąc oczy. W tej chwili kojarzył się Harry'emu z jakimś drapieżnikiem, którego podziwiał kilka lat temu w mugolskim zoo. Tylko, że teraz od tego drapieżnika nie oddzielało go nic. Żadna krata. Był bezbronny i nawet nie wiedział, gdzie jest jego różdżka.
-Profesorze ja... ja...-zaczął się jąkać, nie mógł tak szybko podjąć decyzji. Musiałby wyznać wszystko.
-Słuchaj Potter... może chcesz potraktować to jako swego rodzaju... hm... rewanż - rzucił niby od niechcenia, ale ten gryfoński bachor wzbudził w Mistrzu Eliksirów ciekawość. Gdy był nieprzytomny, Snape obserwował go uważnie zadając sobie samemu wiele pytań. W końcu jego, Severusa Snape'a, nie można zbyt łatwo oszukać. A Potter robił to przez długi czas. Na miłość boską! Snape się z nim pojedynkował i ten dzieciak używał naprawdę silnych zaklęć, które w żaden sposób nie zakłóciły tych, nałożonych na jego ciało.
-Rewanż? - chwilę zajęło Harry'emu zrozumienie tych słów. To za poprzedni rok, za zobaczenie wspomnień Snape'a. Ta sytuacja zerwała wtedy cienką nić porozumienia, którą zaczęli wspólnie tworzyć. Severus widząc zrozumienie na twarzy chłopaka przez chwilę walczył ze sobą. Musiał zachować się jak wychowawca. Był dorosły.
Ostrożnie dotknął chudego ramienia chłopaka i czując pod cienką koszulką kości, wzdrygnął się. Westchnął zamykając oczy.
-To nam pozwoli w pewien sposób zrozumieć twoją motywację i nieodpowiedzialne zachowanie. Zobacz Potter, co, jeśli ten wypadek miałby miejsce przy wszystkich? Lepiej wyrzuć to teraz, jeśli tego chcesz mogę również zajrzeć w twój umysł i dowiem się wszystkiego sam. Dla mnie nie ma to znaczenia.
Chłopak milczał długo rozkoszując się ciepłem dłoni Snape'a. Lubił te dłonie, miał do nich tak duży szacunek. Ratowały go wielokrotnie warząc doskonałe eliksiry. Nie... to profesor go ratował. Jego wiedza, a te dłonie były jedynie tego częścią. Czując pewien przypływ odwagi spojrzał głęboko w czarne oczy mężczyzny.
-Odpowiem na wszystkie pytania, profesorze. Ze szczerością. Jestem to panu winny za... to wszystko co robi pan dla Zakonu... dla mnie - wyszeptał z determinacją, a jego głos drżał nieznacznie, gdy wypowiadał te trudne dla siebie słowa. Przez chwilę widział w tych chłodnych oczach blask podziwu. Mistrz Eliksirów musiał być pewien, że Harry wybierze drugą opcję, pozornie prostszą.
-Dobrze - powiedział spokojnie. Musiał przyznać, że Potter zdobył tą decyzją spory szacunek - Pozwolę ci przygotować się do tego... mentalnie. Wiem, że czasem by powiedzieć komuś coś trudnego, musimy się do tego przyznać przed samym sobą. Nie będę cię pospieszać, ale wymagam odpowiedzi na każde pytanie i twojej szczerości.
Chłopak przytaknął i zagryzł wargę. Biło od niego zdenerwowanie, prawie jakby był namawiany do czegoś nielegalnego. Czyżby nigdy nie odbył z kimkolwiek tego typu trudnej rozmowy?
-Myślę, że sobie poradzę, proszę pana. Może pan zadawać mi pytania. Odpowiem na wszystkie. Przysięgam.
Severus w końcu zabrał dłoń z jego ramienia, a chłopaka ogarnął nieznany chłód. Ta dłoń dodawała mu odwagi. A teraz zniknęła. Milczeli przez chwilę myśląc o wszystkim co miało nadejść, przeglądając ułożone w głowie scenariusze.
-Powiedz mi, Potter, kto zadał ci te wszystkie rany? Nie było na tobie śladów zaklęć, prócz tych, które rzuciłeś na siebie – Harry ponownie zaczął żuć swoją wargę, ale w końcu spojrzał na profesora
-Niech się pan nie śmieje... błagam. To upokarzające, ale... profesorze oni mają nade mną władzę, ja jestem tam bezbronny. Tak się cieszę, że mogę tu być - szeptał cicho, a Severus obawiając się wybuchu żalu z tego wątłego ciała, chwycił w chłodnym geście otuchy, dłoń chłopaka, wyraźnie pozwalając mu się rozluźnić.
-Nikt nie będzie się z ciebie śmiał, ty głupi dzieciaku. Nie zawsze mamy kontrolę... -zamilkł jedynie na chwilę- Więc?
-Wuj, czasem Dudley chcąc się popisać przed kumplami... ciotka jedynie udawała, że mnie nie ma. Czasem coś rzuciła w moją stronę, ale raczej była w tym wszystkim bierna- Snape obserwował, jak chłopak marszczy brwi i walczy ze łzami. Już nie patrzył z determinacją, był zrezygnowany i wyglądał zdecydowanie zbyt staro. Nie wyglądał jak James.
Poczuł nagły przypływ wściekłości na wszystko dookoła. To dziecko, ten... młody mężczyzna, już nie dziecko. Nie miał nic, nawet kogoś, kto by go poklepał po głowie po tych wszystkich krzywdach. Wstydził się, tak jak kiedyś wstydził się młody Severus. Ojca pijaka, starych ubrań, niedożywienia, ran. Byli do siebie uderzająco podobni, ale dla chłopaka była jeszcze szansa, którą odbierał mu Dyrektor i reszta tego świata. Spojrzał na dzieciaka zaciskając zęby. Gdzie się podział bachor, który miał wszystko? Dzieciak obnażał swoje mroczne sekrety przed nim, Severusem, którego nienawidził każdy, mający z nim styczność, człowiek. I dopiero teraz docierało do niego to, jak bardzo jego opinia na temat Złotego Chłopca mija się z prawdą.
Oh, Severusie, po tylu latach, dopiero teraz dociera do ciebie to, jacy podobni jesteście. Oboje chcecie tylko jednej rzeczy...spokoju.
CZYTASZ
Chłopiec, który chciał kochać /SNARRY/
Fiksi PenggemarKażda istota na świecie potrzebuje miłości. Czasami zrobi wszystko, by choć przez chwile poczuć to ciepło rozlewające się po ciele, promieniujące z serca. Harry przekonany jest o tym, że miłość nie jest dla niego. Czuje, że nie zasłużył na coś tak...