6. Witamy w Mieście Kości

1.8K 75 0
                                    

Clary

Jechałam powozem razem z Jace'em, Alec'em, Maryse i Robertem. Panowała cisza. Nuciłam pod nosem "Come Little Children", bo to mnie jednak uspokajało. Bo jednak się bałam. Jeśli zapytają mnie o Kielich prawdopodobnie umrę.

Runa zatrzyma moje serce i będzie zabijać po kolei narządy, im mocniej będą kopać w mojej pamięci, tym szybciej. Pewnie zanim się zorientują będę już martwa. Może to i nawet dobrze ?

Magnus już nie będzie musiał kupować mi podpasek i tamponów, nie będzie musiał utrzymywać sali treningowej, tak strzec swojego domu, choć jak widać Nefilim spokojnie się włamali...

- Powiedź, że ona żyje... Proszę - usłyszałam łamiący się głos Maryse.

Spojrzałam na nią. Postarzała się. Na zdjęciu Kręgu wyglądała lepiej. Ale mimo to bardzo przypominała Izzy. Nie wyparła by się jej nigdzie. Rodzinne podobieństwo widać na kilometr.

- Jest bezpieczna z moim przyjacielem, a swoim chłopakiem - wyszeptałam. - Nic się jej nie stało. Była po prostu zła, po tym, czego się dowiedziała na wasz temat i nie chciała wrócić.

Zobaczyłam ulgę w oczach rodziców moich przyjaciół. Oparłam głowę o futrynę okna. Była piękna pogoda. Piękny dzień, w którym zawsze chce mi się malować, albo trenować w plenerze. Ale nie tym razem. I możliwe, że kolejny nie nadejdzie.

- Wysiadamy - mruknął Robert, gdy powóz zatrzymał się przy cmentarzu.

Bez słowa wysiadłam z powozu. Spojrzałam w niebo. Wiatr rozwiał moje rude loki. Na drzewie usiadły dwa ptaki. Uśmiechnęłam się lekko.

- Clary ? - Uśmiechnęłam się smutno do mamy i ruszyłam za Inkwizytorką.

Zerknęłam na lewo. Jace, jej wnuk szedł obok mnie i obserwował mnie cały czas. Zauważył gwiazdę ? Nie. Przecież jest ukryta pod kołnierzem płaszcza i koszulką. Może dalej zastanawiał się nad runą ? Cóż odpowiedź będzie śmiercią dla mnie.

Gdy stanęłam we wrotach do Miasta odwróciłam się i popatrzyłam na niebo, budynki Nowego Yorku. Chyba już ich nie zobaczę.

- Nie myśl o ucieczce, tylko schodź - usłyszałem niemal rozkaz od Inkwizytorki. Zagrałam na jej nerwach zawodowo. No cóż, jedyna okazja.

Zeszłam. Schodząc po stopniach, poczułam, że Jace przybliżył się do mnie. Wcześniej nie byłam w Mieście Kości. Oniemiałam, widząc korytarze zbudowane z kości zmarłych Nefilim.

- Witamy w Mieście Kości Clarisso - szepnął do mnie.

- Trafiona nazwa - mruknęłam, schodząc niżej.

Według mnie prowadzili nas do najniższej strefy, przeznaczonej dla więźniów Miasta więc przeżyłam szok, kiedy zatrzymaliśmy się przy Mówiących Gwiazdach. Jakiś ciężar ucisnął moją pierś. To już ?

- Przesłuchamy was od razu. Nie ma po co zwlekać - oznajmiła Inkwizytorka. Spojrzałam na Cichych Braci, którzy stali gotowi wejść do naszych umysłów. Nigdzie jednak nie widziałam Zachariasza. To nawet dobrze. Zdradził by się.

- Osobno będziemy was prosić - powiedziała, a ja usłyszałam jak Nefilim ustawili się wokół nas, gdyby ktoś próbować zwiać albo uniknąć tego.

- Kto pierwszy ? - zapytała patrząc na nas.

- Zgłaszałam się już w domu, więc proszę - powiedziałam robiąc krok do przodu.

- Clary, nie... - zaczęła moja mama.

Spojrzałam na nią przez ramię ze smutnym uśmiechem. Zdjęłam płaszcz, odkrywając ramiona pozaznaczane czarnymi runami, bliznami i miejscami siniakami.

Historia pewnej ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz