43. Gdzie sygnet?

656 20 1
                                    

Clary

Przewróciłam się na plecy. Czując, że jestem sama w pokoju odetchnęłam i otworzyłam oczy. Było już chyba popołudnie, co znaczyło, że chyba przesadziłam z ilością tego wywaru w strzykawce. Przeczesałam włosy ręką, odpędzając widma sprzed oczu. Śniły mi się całą noc, ale raczej nie krzyczałam, ani nie wyrywałam się. Eliksir sprawił, że dość szybko zapadłam w głęboki sen, przez który nie mogłam się pewnie nawet ruszyć.

Przynajmniej Jace nie będzie się o mnie martwił, myśląc, że nic strasznego mi się nie śniło. Przymknęłam na chwilę oczy. W głowie, albo raczej z tyłu głowy, dalej miałam krzyki bitwy, wołania rannych i płacz tych, którzy właśnie stracili najważniejsze osoby w swoim życiu.

Przekręciłam się na bok. Jace nie zasunął do końca zasłon, przez co promienie słońca padały teraz na moją twarz. Niby mówi się, że nie powinno się patrzeć na słońce, ale ja mogę. Skoro jestem bardziej aniołem niż człowiekiem nie tyczy się to mnie. Lubiłam napawać się tym blaskiem słonecznym. Uśmiechnęłam się lekko, napawając się słodką chwilą spokoju i lenistwa jednak zaraz ukuło mnie okropne uczucie. Ja leniuchuję, podczas gdy inni mogą się martwić, szykować do walki lub pracować nad innym ustawieniem wojsk obronnych i wyeliminowaniem słabych punktów obrony.

Wstałam z łóżka. Kiedy moje stopy dotknęły chłodnej, nagiej podłogi zadrżałam. Jakim cudem ta podłoga mogła być tak chłodna ? Choć to może moje stopy były tak rozgrzane, gdyż Jace dość mocno mnie okrył.

Jace. Ciekawe, czy spał dzisiejszej nocy ? Czy dziś założy biel, a jeśli tak, to czy nie będzie miał do mnie wyrzutu, że tak późno ją zakłada, bo nic mu nie powiedziałam, a nawet sama nie ruszyłam na poszukiwania ciała Imogen, które może być nawet nie pogrzebane jak należy.

Westchnęłam zrezygnowana. Cóż, wczorajsze wydarzenia pokazały, że mnie kocha, ale z drugiej strony, on ciągle był w szoku i mógł być oszołomiony, być może nie zdawał sobie sprawy, co czyny oznaczają. A w dodatku zrobił to chyba raczej aby coś udowodnić Imogen, która przecież tego nie widziała, bo nie żyła.

Niby wymiana sygnetami wiele znaczy dla Nefilim, ale czy sposób, w jaki to zrobił Jace, można zaliczać ? Spojrzałam na swoje palce. Sygnet był odrobinę za duży, ale nie powinien mi spaść, no chyba, że dojdzie do walki - wtedy na pewno mi spadnie.

Wzięłam łańcuszek, który zawsze był w pochwie z moimi sztyletami. Zawiesiłam pierścień na nim, po czym założyłam na szyję. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki, gdzie po porannej toalecie ubrałam się i schowałam sygnet pod materiałem bluzki. Związałam włosy w wysoką kitkę i wyszłam z łazienki.

Spojrzałam na szkicowniki, które leżały na stole, obok pudełka z moimi ołówkami i innymi przyborami do rysowania. Broń leżała w kącie, na specjalnie do tego przeznaczonych półkach. Łowcy to wszystko sprawdzali. Oba moje światy zostały przez nich naruszone.

Pościeliłam łóżko, zastanawiając się co zastanę schodząc na dół. Prawdopodobnie przeprowadzkę, gdyż w teorii ten dom już należał do Jii, jako nowej Inkwizytorki, a my przeniesiemy się albo do Amatis, albo do rodzinnej rezydencji Herondale'ów.

Choć Jace uważał ten budynek za dom, a teraz ten budynek przechodził w inne ręce. Może nie w kompletnie obce ręce, bo Penhallowowie to jakaś rodzina z Lightwoodami, u których się przecież Jace wychował, ale to jednak pewnego rodzaju strata.

Spojrzałam na pokój, po czym wyszłam na korytarz. Od razu usłyszałam gwar i pewnego rodzaju radość. Zdziwiona ruszyłam w kierunku schodów. Spojrzałam w dół, do salonu i zobaczyłam jak Aline Penhallow, siedząca koło swojej dziewczyny Helen Blackthorn, trwała w uścisku Izzy, podczas gdy na drugiej kanapie siedziała Jia z mężem Patrickiem i moją mamą. Simon rozsiadł się na fotelu, a obok na drugim siedział Jace. Z kuchni dobiegały mnie głosy Tessy i Catariny.

Historia pewnej ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz