13. Jak to jej nie ma?!

1.4K 50 1
                                    

Jace

Zobaczyłem, jak zdziwiona odwraca głowę. Widziałem jej zachwyt na widok kwiatu północy, jak jej palce układają się, jakby trzymały ołówek, a jej dłoń delikatnie chce coś rysować w powietrzu. Uśmiechnąłem się na ten widok.

- To kwiat północy. Kwitnie każdej nocy o tej porze - wyszeptałem jej do ucha.

Zauważyłem delikatny rumieniec na jej jasnej, piegowatej twarzy.

- Jest piękny. Idealny.

- Tak jak ty - odszepnąłem.

Dopiero, kiedy to wypaliłem zrozumiałem, że właśnie ją skomplementowałem, nazwałem idealną. Nigdy nie nazwałem jeszcze żadnej dziewczyny idealną, a ona po kilku dniach zawładnęła moim sercem. Po kilku dniach nie mogłem przestać myśleć o jej zielonych oczach, rudych lokach i złocistych piegach.

- Przesadzasz - wyszeptała, kiedy kwiat zaczął gubić kwiaty. - Ten kwiat był piękny.

- Możesz przychodzić tu co noc. Naszkicowałabyś go - mruknąłem, wskazując na jej palce, które dalej były ułożone w ten charakterystyczny sposób.

- To przyzwyczajenie - szepnęła, spuszczając oczy.

- Rozumiem. I moim zdaniem ten kwiat jest jedną z najpiękniejszych, istniejących rzeczy. Pamiętam, jak Hogde obudził mnie, Alec'a i Izzy przed północą i nas tu przyprowadził. Byliśmy na początku źli, ale kiedy ten kwiat zaczął rozkwitać to... Pomyślałem, że było warto, a nawet wstawanie tak późno to minimalna cena w promocji.

- Świetne porównanie - zaśmiała się.

- Dalej myślisz, że Instytut to klatka ?

- Złota klatka - mruknęła i położyła dłonie koło boków.

Poczułem, że czubki naszych palców dotykały się. Przeszedł mnie miły dreszcz, jakby prąd, który obudził, każdą komórkę mojego ciała. To było magiczne.

KURWA CO ?

Co ja myślę ? Co ona ze mną robi ? Kiedy ja się taki stałem ?

- Wiesz co ? Myślę, że nie wszyscy Nefilim chcą mnie zabić. Ty nie. Lightwood'owie... - wyszeptała przez co przerwała moje rozmyślenia.

- Miło, że się mnie nie boisz. Kolejny krok to zaufaj mi ? - zapytałem, uśmiechając się lekko.

- Kolejny krok... Nie wiem jaki jest. - Spojrzała na mnie, a ja zauważyłem, że nasze nosy się stykały. - Jace...

Nie cofnęła się. Zastygła w bezruchu, kiedy ja napawałem się faktem, że mogłem poczuć ciepłe powietrze z jej ust, mieszające się z tym, które sam wydychałem rozchylonymi ustami. Nie wiem, co pokierowało moją ręką, która znalazła się na jej ramieniu i zaczęła nawijać jej loki na moje palce. Nie wiem, jaka siła sprawiła, że moje usta znalazły się na jej ustach.

Pocałunek na początku był delikatny, same wargi, które lekko się ocierały. Powietrze uwięzło mi w płucach, kiedy poczułem jej delikatną dłoń na moim karku. Po chwili cicho jęknąłem, gdy pociągnęła mnie za końce włosów.

Drugą ręką prawie natychmiast przyciągnąłem ją do siebie. Pogładziłem po plecach.

Żal, gdy odsunęła twarz od mojej był niepojęty dla mnie.

- Ja... - zaczęła, patrząc na mnie tymi swoimi dużymi oczętami. - Przepraszam, to...

- Clary, ale nie ma za co - przerwałem jej. - To... Było dobre, naprawdę.

Historia pewnej ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz