53. To nowy początek

853 23 0
                                    


Magnus

Wszedłem do pokoju mojego i Aleca w rezydencji Herondale'ów, gdyż od kilku dni to tu mieszkaliśmy. Od razu zobaczyłem mojego chłopaka przechodzącego się po pokoju po czym zerkającego przez okno na Alicante. Zamknąłem cicho drzwi, ale Alexander i tak delikatnie się odwrócił do mnie pokazując mi swój profil i zerkając na mnie jakby dobrze wiedział, że przerwę mu, ale jakby prosił tylko, żebym jednak tego nie robił.

- Wiem, że wolisz martwić w samotności i wiem, że martwisz o niego... No i o nią, oczywiście, ale uspokój się. Wieczne zamartwianie się o wszystko już ci świetnie wychodzi, więc nie musisz już tego ćwiczyć. 

- Tak łatwo przechodzi ci to przez gardło, czy... Czy po prostu jesteś po kieliszku odwagi ? Albo gładkości mowy... Jak wolisz to nazwać ? - burknął kręcąc głową. 

Po chwili odepchnął się od parapetu okna i spojrzał na mnie gniewnie. 

- Oni chcą ich spalić. Akurat dzisiaj. Kilka godzin przed świętem zwycięstwa nad nimi i w dzień, w którym akurat większość ma wyjść ze szpitala ! W tym ona !

- Clary wcześniej czuła się świetnie, ale odnawiali jej tam runy ochronne... Znaczy... Okazało się, że ta "krwawa runa" również i jej zniknęła !

- Runy ochronne ? Co ty jeszcze przede mną ukrywasz ?! 

- Zajmijmy się może tematem pogrzebu Valentine'a i Jonathana na który poszedł twój parabatai i jego dziewczyna ? To jest o wiele lepszy temat. 

- Magnusie ! Nie chcę się dziś kłócić, ale twoje zachowanie zaraz sprawi, że naprawdę się pokłócimy ! Zawsze musisz przede mną ukrywać jakąś... Ważną sprawę ?!

- Od razu zawsze ! O Clary ci powiedziałem dość szybko i powinieneś to docenić, bo wiele ryzykowałem ! O czym ci niby tak długo nie powiedziałem?! O liczbie wcześniejszych, w większości nic nie znaczących romansów ?! O wielu... Niezbyt ciekawych przygodach ?! Albo nie, o tym ile razy Camille mi obciągała ?!

- Nie krzycz !

- Sam zacząłeś ! Nie chciałem przychodzić tu pod ostrzał, tylko cię uspokoić, bo odkąd się dowiedziałeś o tym wszystkim jesteś tykającą bombą !

- A ty jesteś taki spokojny ?! On próbował cię zabić, a ty... 

- Denerwuje mnie to tak samo jak ciebie, ale wiem, że jeśli Clary to zauważy... To nie będzie dobrze. Clary albo Jace, albo Luke, albo Jocelyn. Zauważ, że ta ostatnia dwójka idzie tam pożegnać pewien rozdział w swoim życiu już na zawsze. I to dość ważny dla nich rozdział, a Clary zaczyna nowe życie. Całkiem nowe. Jest teraz jak motyl, który ledwo co wyszedł z kokonu i nie będę jej tego psuć kłótniami i ponurą miną spowodowaną taką, a nie inną decyzją Clave. 

- Może masz racje. 

- Mam trochę doświadczenia i wiem, że ją mam... Wiem, też, że tego nie rozumiesz, ale jednak niektórzy tego potrzebują. Nie tylko oni muszą zamknąć pewien rozdział w swoim życiu... Ona zwłaszcza... 

- Wychodzi akurat na pogrzeb... Morgensternów... 

- Pójdzie tam z Jace'em, więc nie masz o co się martwić. Raphael chyba też, będzie w pobliżu... Ja nie mogę. Nie mogę, ale staram się, by nikt tego nie zauważył. To nikomu nie służy. 

- O co chodziło z runami ? - zapytał patrząc mi prosto w oczy. 

- Coś się stało nad jeziorem. Nie znam szczegółów... Prawdopodobnie zostaną miedzy nimi, ale nie tylko ja wiem, że coś się stało. Simon i Raphael też to poczuli, ale niczego się na razie nie dowiedzą. Tessa i Zachariasz też nic nie wskórali... Jedyna szansa na jakieś szczegóły to teraz tylko przyciśnięcie jej narzeczonego... 

Historia pewnej ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz