14. Nie

1.4K 47 0
                                    

Jace

Siedzieliśmy w gabinecie Roberta i Maryse. Moja babcia siedziała za biurkiem. Luke i Jocelyn stali przy ścianie i patrzyli na nas. Właściciele gabinetu stali przy oknie. A ja i ona siedzieliśmy na krzesłach przed moją złą babcią. Nieciekawa sytuacja.

- Od kiedy ?

- Wczoraj oficjalnie... - wymruczałem.

- A nieoficjalnie ?

- To było jakieś oficjalnie i nie ? - wtrąciła Clary, patrząc na mnie.

- Pewnie, kiedy Alec cię poznał.

- Od Miasta Kości - rzuciłem do mojej babci. - I było. Mówiłem, że od Miasta Kości tonąłem w zauroczeniu...

- Jace nie kłam - powiedziała nagle moja babka.

- Nie kłamie. Zależy mi na niej i nie będę z niej rezygnować, bo ty tak chcesz.

- A skąd wiesz, że ona cię kocha ? To mimo wszystko córka przestępcy i może zniszczyć twoją reputację Jace. I nie mówię o reputacji u rówieśników, ale u starszych. Będziesz napiętnowany.

- Ja tu jestem - wtrąciła nagle rudowłosa.

- I ?

Spiorunowałem wzrokiem Inkwizytorkę. Lekceważyła ją ? Tak po prostu ? Nie. Nie. I nie.

- Nie "i" tylko tu jest i nie lekceważ Clary - warknąłem po czym klepnąłem swoje kolana, patrząc na dziewczynę i gestem wyjaśniłem o co mi chodziło.

Po chwili usiadła na moich kolanach. Była tak drobna, że bez problemu mogłem teraz wstać i zanieść ją jak najdalej.

- Jace.

- Nie - rzuciłem i wtuliłem twarz w jej miękkie rude loki. - Jestem dorosły i będę robić to, co uważam za słuszne.

- W styczniu będziesz dorosły. Jeszcze prawie pół roku.

- Mogę już pić i chyba nie chcesz wiedzieć co jestem w stanie zrobić po alkoholu.

- Jace... Nie mów tak - wyszeptała nagle do mojego ucha.

Spojrzałem na mojego płomyczka. Widziałem jak powstrzymuje łzy. Trąciłem nosem jej policzek i spojrzałem na Jocelyn.

Wpatrywała się w każdy mój ruch. Śledziła każdy gest jaki wykonałem w stronę Clary. Podążała wzrokiem za moimi dłońmi, kontrolując, czy nie zbliżyły się do jakiś intymnych części jej córki.

Luke natomiast patrzył nie na moje dłonie, lecz na twarz. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały lekko się uśmiechnął. Chyba widział, jak patrze na jego przybraną córkę, jak reaguje na każde słowo rzucone pod jej adresem.

- Ja i Clary chcemy spróbować. Nie niszcz tego, no chyba, że chcesz stracić wnuka i zostać sama - mruknąłem.

- To prawda Clarisso ?

- Ja... - zaczęła i spojrzała na wszystkich po kolei.

Spojrzała na mnie. W jej oczach były nieme przeprosiny.

- Nie mogę.

Zanim zareagowałem drzwi od gabinetu zamknęły się za rudowłosą. Chwilowe otępienie zastąpiły dwa uczucia : gniew do babki, że postanowiła postawić ją w takiej sytuacji i jakaś pustka w środku.

- Jak mogłaś ? Najpierw pokazałaś jakieś durne argumenty kompletnie ją lekceważąc, a potem postawiłaś ją w takiej sytuacji ?! Ty zapomniałaś, że mimo wszystko ona nadal się boi. Wiesz co ? Dziękuje ci bardzo. Jeśli po pierwsze znajdą ją teraz płaczącą, a po drugie powtórzy się pewna nieprzyjemna noc to wiedz, że więcej możesz się do mnie nie odzywać.

Historia pewnej ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz