46. "kilka godzin do spełnienia mojego celu"

589 19 1
                                    

Jia

- Zwiadowcy nie wrócili ? - zapytałam Patricka, który na razie pomagał mi jak tymczasowy Konsul.

- Nie. To dziwne, bo zaraz będzie się robiło ciemno. Przynajmniej faerie powinny wrócić. Nie chcą tyle ryzykować, żeby po ciemku szukać Valentine'a w lesie, w którym jest pewnie przygotowany na zwiadowców i może ich łatwo zabić.

- Możliwe, że coś ich zatrzymało... Nie wysyłajcie kolejnych. Myślę, że wszystko wyjaśni się rano, a nie chcę tracić ludzi. Coś myślę, że on niedługo zaatakuje. Jeśli ma szpiegów w Alicante, takich, którzy są... W tajemnicy po jego stronie mógł się dowiedzieć o idei Przedstawicieli...To go na pewno rozjuszy... I będzie chciał najszybciej ukrócić istnienie tego pomysłu...

- Sądzisz, że niedługo rozegra się ostateczna bitwa ? Moim zdaniem zaatakuje Jonathan... On może w tym czasie znaleźć Lustro...

- Bo my nic nie mamy, prawda ? Zachariasz nic nie znalazł dla Clary ?

- Nie. W dodatku chyba mała Fairchildówna nam zbytnio nie pomoże po swojej ostatniej akcji. Sama widziałaś jak otępiała jeszcze była. Bez życia.

- Myślisz, że to tylko eliksir ? Moim zdaniem coś ją gryzło. Może sprawa sygnetów.

- To na pewno było coś grubego, skoro mieli już z rana poważną rozmowę.

- Wyglądają jak Amatis i Stephen...

- Może trochę... Jace bardziej o nią dba... W sensie, że zawsze wodzi za nią wzrokiem i jest gotowy w każdej chwili wziąć jej stronę, nawet jeśli dobrze nie rozumie sytuacji. Wspiera ją jak tylko jest to możliwe. Zdaje mi się, że nie widzi poza nią świata.

- Może to i dobrze ? Na świecie nie dzieje się teraz zbytnio ciekawie... I nie mówię tylko o Valentine'nie. Nie sądziłam, że Nefilim i Podziemni tak się ścierają... Można uznać, że jest pokój i że teraz jesteśmy w jednym obozie, ale to nie jest to, co powinno. Każdy Podziemny mierzy nas wzrokiem, szepce, wymieniają się znaczącymi spojrzeniami... Wydaje mi się, że tylko oni są przez nich akceptowani.

- Mówisz o Lightwoodach, Jocelyn i Clary ? A no i jeszcze o tym Simonie ?

- Tylko o młodych Lightwoodach... Choć to nawet nie dziwi... Alec umawia się z Magnusem, a Izzy ilu już miała Podziemnych chłopaków ?

- Sporo. Wiele razy Maryse marudziła na to, kiedy tu była.

- No właśnie.

- Ale z drugiej strony - ukrywali Clary tak długo, że Podziemni się do nich przyzwyczaili... Do Aleca bardziej, bo dłużej to ciągnął, ale nie ma co - są akceptowani.

- Tak, a inni są traktowani jak tymczasowi sojusznicy, ale ogólnie jak wrogowie. Coś na zasadzie wróg mojego wroga to mój przyjaciel.

- Nie zmienisz tego szybko. Wiele lat polowaliśmy na nich, w wielu domach możesz jeszcze znaleźć trofea z nich. Porozumienia mają 16 lat, a przez ten czas mało było robione w sferze... Przyjaźni na linii Podziemie - Nefilim. Nie dziwi mnie, że większość wilkołaków, wampirów i wilkołaków dość jasno popiera Jocelyn i Clary, i dość głośno mówiło, że osądzenie ich za ratunek Luke'a, Magnusa i Raphaela oznacza, że oni będą walczyć na własną rękę z Valentinem.

- Chcieli je bronić, ryzykując własne życie...

- Cóż, wilkołaki traktują je jako część stada. Z resztą te dwa wilkołaki, które przyszły przed nami i chciały informacji o Clary jasno potwierdzają, że likantropy się o nią troszczą.

Historia pewnej ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz