Rozdział 9

2.4K 150 25
                                    

- Camila? - chrypi gdy widzi mnie w drzwiach. Ma na sobie biały top i szare spodenki. Na twarzy nie ma grama makijażu i zauważam jak pięknie i młodo bez niego wygląda. Przeczesuje dłonią wilgotne włosy, zapewne się kąpała, aż tu czuję jak ładnie pachnie

- Ja.. ja przepraszam, nie powinnam Cię nachodzić – odwracam się i już mam iść, gdy czuję, że łąpie mnie delikatnie za nadgarstek i wciąga do środka mieszkania. Zanim zamyka drzwi rozgląda się nerwowo po korytarzu. Wiem o czym myśli

-Nie chcę Ci sprawiać kłopotu – zagryzam usta, czując, że znów mi się na płacz zbiera. Widzę, że kobieta nie wie jak się ma zachować. Patrzy na mnie wystraszonym wzrokiem, z rozpaczliwie uniesionymi wielkimi brwiami, sama zagryza nerwowo usta

- Nie płacz Camila.. – szlocham patrząc na jej bose stopy – pieprzyć wszystko! - dochodzi do moich uszu jej głos i nim podnoszę głowę, czuję jak jej ciało szczelnie otula moje. Już więcej nie kontroluję łez i pozwalam sobie na głośny płacz w jej ciepłych ramionach – albo płacz ile chcesz, płacz aż będzie Ci lepiej. Jestem tutaj Camz, jesteś bezpieczna, nie dam Cię nikomu skrzywdzić. Czuję jak delikatnie całuje moje włosy i przez to płaczę jeszcze bardziej. Gdy w końcu się uspokajam puszcza mnie ze swoich objęć, chwyta delikatnie za ramiona i patrząc prosto w oczy mówi – pójdę Ci po wodę, ok? A Ty wejdź i się rozgość, czuj się jak u siebie – po chwili wraca ze szklanką wody i paczką chusteczek. Patrzę jak łowi tego wielkiego kocura sprawnym, szybkim ruchem i taszczy go pod pachy, chichocząc przy tym – Od razu go zgarnę! Dziadyga już wyczuł Twoją obecność – parskam śmiechem na tę scenę, bo niosąc tego wielkiego, spasionego kota w ten sposób wygląda naprawdę uroczo – już po sprawie – wraca po chwili i otrzepuje dłonie z sierści

- Nie musiałaś, jestem tylko gościem – przecieram ponownie nos chusteczką

- Zawsze dbam o komfort moich gości, a Ty jesteś gościem specjalnym – macha mi brwiami a ja czuję, że się czerwienię. Muszę zmienić temat, żeby nie zrobiło się niezręcznie

- To jakaś reprodukcja? - wskazuję na obraz wiszący na ścianie salonu. Szatynka odwraca się za moim palcem po czym patrzy na mnie zdziwionymi oczami

- Skąd poznałaś, że nie fotka z neta za parę dych – chichocze

- Umm ślady farby? - uśmiecham się nieznacznie

- Dałam za niego niemały majątek! - podkreśla brwiami powagę sytuacji – ale było warto – szczerzy się radośnie

- Też lubię ten obraz Van Gogha – kiwam głową. - Podoba mi się sposób w jaki przedstawił tutaj księżyc. Jakby.. spotykał się w końcu ze Słońcem, nie sądzisz? - widzę jak wpatruje się we mnie

- Tak, można to w ten sposób widzieć, nawet o tym wcześniej nie pomyślałam – marszczy brwi i nie odrywa ode mnie wzroku

- Wreszcie są razem – patrzę na nią

- Hmm? Kto? - unosi brwi

- Księżyc ze Słońcem – uśmiecham się smutno – niespełnieni kochankowie w niemożliwej miłości. Są razem na tym obrazie – szatynka uchyla usta – rozpoznaję jeszcze impresjonistów – odchodzę od niej do kolejnego obrazu – To Monet?

- Brawo Camila! Nie myli Ci się z Manetem? - patrzy na mnie z podziwem

- Nie, tamten drugi malował portrety – chichoczę

- Skąd tyle o tym wiesz?- rozszerza oczy w zdziwieniu

- Moja mama lubiła sztukę, oglądałam z nią albumy – wzruszam ramionami

I only told the moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz