Rozdział 38

1.7K 117 42
                                    

    Tulę Camilę, która płacze odkąd opuściłyśmy salę sądową

- Skarbie, już po wszystkim, mówiłam Ci, że będzie dobrze – czule całuję ją po głowie i spoglądam na sędzinę, która mija nas i patrzy nieodgadnionym wzrokiem

- Nie nie nie mogę przestać płakać – szlocha dziewczyna

- Wiem, że się strasznie denerwowałaś, ale zobacz, Ty i Dua wybroniłyście mnie – podnoszę jej brodę i patrzę czule w oczy. Prawda taka, że gdy jej ojciec przypuszczał na mnie największy atak, Camila wstała, poprosiła o głos i opowiedziała sędzinie jak bardzo mnie kocha i że zaczęłyśmy się spotykać tuż przed jej pełnoletnością, że jej w żaden sposób nie wykorzystałam, że świadomie zdecydowała się na seks ze mną, tak jak to decydują się inni nastolatkowie w jej wieku. Że obie zdawałyśmy sobie sprawę z niewłaściwości naszego zachowania i że ja już poniosłam karę w postaci zwolnienia dyscyplinarnego, które trwale przekreśliło moją karierę pedagogiczną. Sprawę polepszyło także to, że jej ojciec wrzasnął ' Nie to miałaś mówić! ' Na razie nie dopytuję co to miało znaczyć, ale nie omieszkam tego zrobić na spokojnie. Po słowach Camili i wybuchu jej ojca Dua wniosła o moje uniewinnienie. – Camzi, kochanie – zaczynam gdy dziewczyna się trochę uspokoiła – Jedź do domu po swoje rzeczy, tak jak rozmawiałyśmy, dobrze? - kiwa głową i się uśmiecha, w końcu rozpromieniają się jej oczy – Zaczynamy nowe życie, dochodzi to już do Ciebie? - śmieję się i całuję ją czule w usta.

***

   Zdążyłam już wszystko posprzątać, mieszkanie lśni jak nigdy, pościel przebrana. Wysłałam mojej Małej parę smsów, ale nie odpisywała, pewnie nawet nie słyszy, bo się pakuje. Ciągle nie mogę uwierzyć że ze mną zamieszka, to takie nierealne. Jak wszystko wyszło na jaw, myślałam, że będzie dużo gorzej. Co prawda, wyrzucili mnie z pracy, ale mam sporo oszczędności, za które spokojnie utrzymam siebie i Camilę na porządnym poziomie. Poza tym już się rozglądam za pracą. Normani coś przebąkiwała o posadzie grafika w jej firmie. Jakoś to będzie, najważniejsze, że jesteśmy z Camilą razem. Rzucam się do drzwi w momencie, kiedy słyszę charakterystyczne pukanie

- Kochanie! – szczerzę się radośnie ale uśmiech znika mi z twarzy, gdy widzę zapłakana twarz brunetki – co się stało? Gdzie masz swoje rzeczy?! - Camila wpycha mnie do środka i przyciska swoje usta do moich. Czuję smak jej łez

- Co się stało? - pytam ponownie przerażona

- Kochaj się ze mną Lauren – popycha mnie w kierunku sypialni, rozbiera a z oczu dalej jej łzy płyną

- Skarbie, Kochanie – wzdycham gdy atakuje mi szyję i kąsa boleśnie – po porozmawiajmy najpierw – czuję jak kręci przecząco głową – cze czemu płaczesz?

- Chcę się z Tobą kochać nie rozmawiać – ściąga ze mnie bieliznę i popycha na łóżko, po chwili rozbiera się sama i zachłannie się na mnie rzuca. Tej nocy kochamy się wielokrotnie. Camila każdą moją próbę zaczęcia rozmowy ucina w ten sam sposób, zaczynam się już zastanawiać, czy wielokrotne orgazmy nie doprowadzą mnie do zawału, bo od tego natłoku przyjemności wpadłam w małą arytmie

- Camz Camz – powstrzymuję jej głowę, gdy ponownie schodzi między moje uda – już, przestań, ja już naprawdę nie mogę – dyszę i po chwili chichoczę – chodź do mnie – wyciągam ramiona, w które ona od razu wskakuje. Łącze nasze dłonie i zaplatam palce. Czule całuję jej dłoń. Leżymy tak wymęczone, w komfortowej ciszy

- Powiedział, że zrobi z jej życia piekło, jeżeli odejdę – przerywa milczenie Camila

- Co powiedział? - unoszę się i spoglądam z niedowierzaniem

- Myślisz, że on głupi? Wiedział, że jak mnie uderzy to wniosę na niego skargę, dlatego więcej tego nie zrobił – prycha brunetka – powiedział, że tak będzie gnoił i upokarzał Sofi, że kiedyś ją odnajdę powieszona albo z podciętymi żyłami – łzy wylatują jej z oczu jedna za drugą

- Camz, takie groźby są karalne, gdybyś to nagrała..

- Ale nie nagrałam Lauren! - krzyczy – byłam tak zajętą pakowaniem, a on wszedł tak niespodziewanie, i chociaż łaziłam z telefonem w dłoni po domu, to tam go nie miałam! - płacze brunetka

- Skarbie, kochanie – tule ją do siebie i lekko kołyszę

- Zapytałam czemu nam to robi, przecież mógłby mi oddać Sof i zacząć życie bez nas, skoro tak nas nie chce – śmieje się śmiechem typowym dla kogoś komu już nic innego nie zostało – powiedział, że nigdy nas nie chciał, że to Sinue chciała mieć dzieci, że nienawidził mnie odkąd się urodziłam, że jeszcze gdybym była chłopakiem to by mnie może zaakceptował. Powiedział, że zniszczy mi życie tak jak ja zniszczyłam jemu – płacze i tuli się do mojego ramienia

- Skarbie, już dobrze, coś wymyślimy, kocham Cię! - całuję ją w głowę

- Nic nie rozumiesz Lauren? To koniec! Nie ma co wymyślać, on nam jej w życiu nie odda! - krzyczy i płacze – a jeśli odejdę do Ciebie to on ją zniszczy!

- Camila, w takim razie będziemy spotykać się po kryjomu, nic czego nie robiłyśmy wcześniej – uśmiecham się przez łzy

- Powiedział, że się dowie jeśli choćby maila czy smsa wymienimy – wstaje i zaczyna wciągać bieliznę – To koniec Lo. Między nami koniec

__________________________________________________________

Zostało 5 rozdziałów do końca. Wrzucać jeszcze dziś czy jutro?

I only told the moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz