Żegnam się z grupą pod drzwiami. Zrozpaczona patrzę na Camilę jak wkłada buty, zasuwa kurtkę i otula szyje szalikiem. Już czuję gulę w gardle. Zobaczę ją dopiero w poniedziałek na lekcji.
- Do widzenia pani Jauregui – macha mi dłonią i nawet na mnie nie patrzy. Po chwili znika za drzwiami. Przekręcam za nimi zamek, siadam pod drzwiami i zrozpaczona ujmuję głowę w dłonie. Camila miała rację, jesteśmy w dupie. Od początku wiedziałam, że głównie będziemy się widywały w szkole i na spotkaniach grupy dziennikarskiej. Teraz nie widzę jej 5 minut a już umieram z tęsknoty. Potrzebuje ją mieć blisko siebie. Co z tego, że dokładnie za 20 minut zacznie mi pisać smsy, które będziemy wymieniały dopóki któraś z nas nie uśnie z telefonem w dłoni? Chcę ją tu, w swoich ramionach. Chcę czuć ciepło jej ciała i obłędny zapach jej włosów, które przyjemnie smyrają moją twarz. Słyszę bziuczenie swojego telefonu więc prostuję nogi i wyciągam go z kieszeni. Odblokowuję i czytam wiadomość
Camz;
Otwórz mi drzwi, bo idę po ciemku i nie chcę dzwonić :)
Szybko podnoszę się, przekręcam zamek i otwieram drzwi a po chwili moja brunetka chichocze w moich ramionach
- Gratuluj mi Lolo, bo się nie wywaliłam – szczerzy się do mnie – ale za to z 10 minut szłam – chichocze a po chwili uroczo marszczy nosek
- Głupek mój – tule ją do siebie rozpaczliwie
- Przepraszam, że wróciłam, ale nie chcę być dziś sama – marszczy brwi, niepewna mojej reakcji – Zawiozłam Sofi do ciotki, nie chcę być sama z ojcem.. - pochmurnieje
- Camzi, Ty mnie nie przepraszaj, ja tu siedziałam pod drzwiami i już umierałam z tęsknoty – rozpaczliwie wyginam w łuk brwi
- Widziałam jaka miałaś minę, gdy wychodziłam – obejmuje mój kark i patrzy mi w oczy spod długich rzęs
- Ty miałaś nie lepszą – prycham
- Czy my się robimy nieostrożne? - zagryza usta
- Camila, my mamy poziom ostrożności 10! Szłaś po ciemku po schodach – chichocze i kręcę głową
- A jak ja stąd rano wyjdę?- marszcz brwi w zamyśleniu
- Ra rano? - dukam – zostajesz na noc? - szczerzę się, chwytam brunetkę w pół i kręcę nią dookoła na co dziewczyna piszczy
- Lauren, postaw mnie- chichocze – co ja w końcu czynie i patrzę z miłością w jej brązowe tęczówki – w brzuchu Ci burczy Lo – dotyka mi nosa a ja go marszczę na co dziewczyna chichocze
- Zamówimy może pizze, co? A potem obejrzymy jakiś film, co Ty na to – unoszę w górę brwi zachęcająco
- Film może być, ale co Ty na to, żebym ja coś ugotowała?- uśmiecha się do mnie łagodnie
- Camzi, to jest najpyszniejsze spagetti jakie w życiu jadłam – wpycham sobie do buzi kolejną porcję makaronu – gdzie się tak nauczyłaś gotować? - nie silę się nawet na to by nie mówić z pełnymi ustami
- Odkąd mama umarła gotuję dla siebie, Sof i ojca – brunetka pochmurnieje – ojciec mówi zawsze, że tego gówna co szykuję nie da się jeść
- Skarbie, wspaniale gotujesz, proszę uwierz w to co Ci mówię. Jak jemu nie smakuje to chętnie zjem za niego – chwytam moją Dziecinę za dłoń i czule smyram skórę jej dłoni kciukiem patrząc przy tym w jej oczy, które szybko pogodnieją pod wpływem mojej czułości
- Moja mama umarła na raka trzustki – zaczyna sama – gdy go wykryli, było już za późno na leczenie – patrzy na swoją dłoń, którą ja cały czas kojąco gładzę
- Ile miałaś lat? - pytam cicho
- 11 a Sofi 3 ..
- I opiekowałaś się trzy letnią siostrą? - pytam zszokowana. Brunetka kiwa głową i wciąga na kolana mojego spasionego Main Coona
- Dobrze się z nim dogadujesz – próbuję zmienić temat, widząc, że brunetka ma dość zwierzeń na dziś
- Taa, polubiłam go wyjątkowo – uśmiecha się i przeczesuje dłonią gęste białe futro
- A tak to czemu nie lubisz? Jakieś złe wspomnienia? - chichoczę oczekując opowieści o agresywnym fukającym kocie ciotki
- Gdy dowiedzieliśmy się o śmierci mamy i jechaliśmy do szpitala, ojciec przejechał kota – wstaje i wychodzi z kuchni -uderzam się dłonią w czoło. Kurwa, ale dojebałam teraz.. Jestem na siebie wściekła. Idę za nią do pokoju. Stoi przy oknie i płacze. Tule ją do siebie i całuję we włosy raz za razem
- Przepraszam Camila, nie powinnam wypytywać
- To nie to Lo, i tak Ci chciałam wszystko powiedzieć – szlocha – przytul mnie mocno – odwraca się do mnie przodem a ja spełniam jej prośbę
Zgodnie z naszymi ustaleniami oglądałam z Camila film. Brunetka właśnie usnęła na moim ramieniu. Postanawiam zanieść ją do swojego łóżka. Biorę ją delikatnie na ręce, by jej nie obudzić i zanoszę do sypialni. Kładę ją ostrożnie na łóżku i przez chwilę rozważam co mam zrobić. Nie decyduję się na ściągnięcie jej spodni, najwyżej zrobi to sama jak się przebudzi. To było by za duże naruszenie jej intymności z mojej strony. Przykrywam ją kołdrą, którą natychmiast do siebie tuli i mruczy przy tym uroczo. Kompletnie nie wiem gdzie mam spać. Do łóżka z nią nie wejdę. Sama w salonie nie chcę spać. Chcę być blisko niej
W końcu rozpinam swoje jeansy i zmieniam je na luźne dresy, przekładam bluzkę na t shirt do spania. Biorę zapasowa poduszkę i koc i kładę się na podłodze, pod łóżkiem na którym śpi moje Słoneczko
- Lo, Lolo ! - czuję jak ktoś mnie delikatnie szturcha – Lauren!
- Mhm ? Co się dzieje Camz? - pytam zaspanym głosem
- Czemu Ty spisz na podłodze? - otwieram oczy i widzę jak brunetka nade mną klęczy
- Nie chciałam przekroczyć jakiejś granicy i kłaść się przy Tobie bez pozwolenia - Przecieram oczy. Brunetka się podnosi, wchodzi z powrotem pod kołdrę, którą unosi dłonią i trzyma w górze
- Chodź do mnie
- Pewna jesteś? - pytam nieśmiało
- No chodź Lo – chichocze. Po chwili moszczę się w ciepłej pościeli. Czuje jak drobna ręka brunetki otula mój brzuch – ale mi tam zmarzłaś, ale zaraz Cię ogrzeję
CZYTASZ
I only told the moon
FanfictionWłaśnie rozpoczyna się nowy rok szkolny, Camila Cabello , spóźnia się już pierwszego dnia ale dzięki temu poznaje nową atrakcyjną koleżankę. Przynajmniej jej samej się tak wydaje, bo Lauren Jauregui poznaje swoją niezdarną uczennicę. Co z tego wynik...