Rozdział 6

2.5K 157 71
                                    

- Dinah, to jest zdecydowanie najgorszy pomysł, na jaki w życiu wpadłaś – mówię, wciskając się w obcisłą czarna sukienkę

- Mila, jesteś wreszcie wolna. Nawet nie wiesz jak się cieszę – szczerzy się do mnie blondynka i wraca do malowania oczu – wiesz, że nie znoszę tego typa – mówi patrząc w lustro i uważnie robiąc kreski  na powiekach

- I dlatego, że jestem wolna, ciągniesz mnie do gejowskiego klubu.. - patrzę na nią z wyrzutem

- Ciągnę Cię tam, bo może w końcu kogoś poznasz, rozerwiesz się.. - mówi to wolno i przeciągle

- To że jestem wolna dalej nie zmienia faktu, że ojciec by mnie zamordował gdyby się dowiedział.. - rozpaczliwie wyginam brwi

- Mila, jak miałby się niby dowiedzieć? -rozkłada dłonie – pójdziemy, potańczymy, no przecież widzę, że się śmiejesz a nie protestujesz -daje mi kuksańca w bok- Wyglądasz gorąco Chancho – mówi, gdy jestem już gotowa i okręcam się wokół własnej osi, żeby jej się zaprezentować. - Może wyrwiesz coś, co pozwoli Ci zapomnieć o tej seksownej dupeczce, przepraszam, naszej nauczycielce – śmieje się zbereźnie

- Wcale o niej nie myślę! - krzyczę głośniej niż powinnam i czuję, że zalewam się czerwienią – Dinah tylko patrzy na mnie wymownym wzrokiem

***

- DJ! Jak my tu wejdziemy? - syczę wprost do ucha blondynki – oni tu dowody sprawdzają – patrzę z przerażeniem w jej piwne oczy

- Spokojnie Chancho – mówi jak gdyby nigdy nic i kiwa się w rytm muzyki, która dochodzi z klubu. Nie podzielam jej spokoju i nerwowo przestępuję z nogi na nogę. Jeśli nas zgarną i nie daj Bóg zadzwonią po ojca, mam przejebane. Wysoki, postawny blondyn mierzy nas wzrokiem, gdy przychodzi nasza kolej na okazanie dowodu, po czym mówi coś na ucho Dinah. Tamta kiwa głową i ciągnie mnie za rękę do klubu

- Co on Ci powiedział ? - patrzę na nią zszokowana całą akcją

- Że jak któraś z nas się spije to mnie zajebie. To mój kuzyn – śmieje się blondynka i idzie w stronę baru. Przewracam na nią oczami i podążam jej śladem. Po trzeciej zamówionej i wypitej coli wymiękam.

- Boże, DJ, zabiję Cię! - syczę przez zęby gdy blondynka wraca i siada obok mnie na krzesełko. Ona się świetnie bawi. Co rusz tańczy z jakąś inną dziewczyną. - Właśnie odparłam zaloty czwartej nieciekawej dziewczyny – patrzę na nią gniewnie – iść w takie miejsce i nie pic to katastrofa – odwracam się do baru, opieram na nim łokcie i chowam głowę między dłonie.

- To może pójdziesz potańczyć ze mną? - spoglądam na nią

- Nie. Ja chcę do domu. Nie mam ochoty. Wiedziałam, że to fatalny pomysł! A tyle książek w domu na mnie czeka, to nie! Tu przylazłam.. - lamentuję i kręcę głową – wiesz co, idę do kibla i stąd wychodzę, z Tobą lub bez Ciebie – celuję w nią palcem, po czym odchodzę.

Całą drogę uważam, żeby się nie wywalić na tych cholernych szpilkach. Jestem zła. Nie..  jestem wściekła, że tu się dałam zaciągnąć! Chwytam klamkę drzwi ubikacji i wchodzę z rozpędem. Czuję, że zderzam się z czyimś ciałem. Pierwsze co widzę, to odsłonięte piersi, wystające z obcisłej czerwonej sukienki, przenoszę wzrok na właścicielkę tego cudu i zamieram, gdy spotykam zielone tęczówki swojej nauczycielki

- Prze .. ja.. umm.. ja przepraszam – schodzę zawstydzonym wzrokiem niżej ale znów widzę jej piersi więc natychmiastowo wracam do oczu, co też jest złym wyborem, patrzę więc gdzieś w bok i nerwowo oblizuję usta – przepraszam, że wpadłam na umm panią, proszę pani, ekhm – kaszlę nerwowo i wyrzucam z siebie serię bezsensownych słów, czując jednocześnie, że mój kolor współgra z kolorem sukienki szatynki. Drapię się nerwowo po karku, nie umiejąc ukryć zażenowania

I only told the moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz