Rozdział 25

2.2K 136 10
                                    

Sofi uparła się, że to ja mam ją odwieźć na lotnisko. Zrobiłyśmy z Dinah nasz standardowy manewr zamiany na stacji benzynowej. Dojeżdżamy właśnie do parkingu lotniska.

- Uważaj na siebie i baw się dobrze – odwracam się w kierunku dziewczynki, która wypieła się z pasów i stoi tuż za mną

- Mogę z Tobą porozmawiać ciociu?

- Pewnie, mów – uśmiecham się zachęcająco

- Ale bez Ciebie – wbija palec w puchową kurtkę Camili

- Mam.. wyjść z auta? - pyta zaskoczona brunetka na co młodsza kiwa głową. Camila unosi brwi i robi wielkie oczy po czym wysiada posłusznie kręcąc tylko przy tym głową. Zostajemy same w aucie

- Dbaj o moją siostrę jak będę u dziadków – mówi Sofi i patrzy na mnie z powagą

- Oczywiście, że będę – cmokam ją w rączkę – nie masz się co martwić – puszczam jej oczko

- Ja wiem, że to jest Twoja dziewczyna – wypala niespodziewanie. Chcę zaprzeczyć, ale widzę, że dziewczynka nas przejrzała. Postanawiam nie tracić jej zaufania kłamstwem

- Skąd wiesz? - unoszę brwi

- Widzę jak na Ciebie patrzy. Jest szczęśliwa i uśmiechnięta. Dawno jej takiej nie widziałam – wzrusza ramionkami – a przy cioci Dinah taka nie była – kręci główką – Tata mówił, że jest lesbijką, czyli, że lubi dziewczyny zamiast chłopców. Ciebie lubi – puka mnie po obojczyku – A Ty ją lubisz?

- Bardzo ją lubię – zagryzam usta i łączę brwi

- To ją w takim razie pilnuj jak mnie nie będzie - sposób, w jaki na mnie patrzy, ta determinacja w oczach jest dla mnie wstrząsająca – Zabierz ją od mojego taty. Bo on jej nie lubi bardziej niż mnie – łzy mi się cisną do oczy, mrugam szybko, by się nie rozpłakać

- Ja Was kiedyś obie od niego zabiorę – całuję jej rączkę – obie jesteście dla mnie bardzo ważne

- Kocham Cię ciociu Lauren – zarzuca mi łapki na szyję

- Też Cię kocham Sofi – tulę ją rozpaczliwie

- Nic się nie martw – zagląda mi w oczy – nic o Was nikomu nie powiem. Kaki by miała problemy jakby tata się dowiedział – widzę jaka dziewczynka jest przerażona tym co mówi – Zbił by ją – kręci główką

- Hej, hej – unoszę jej podbródek – nic jej nie będzie – kiwa głową – Nikt się nie dowie. A teraz leć, bo spóźnisz się na samolot

***

- Skoro dziecko się domyśliło, to myślisz, że inni w końcu tez tego nie zrobią? - wzruszam ramionami i składam koszulkę, którą następnie wpycham do torby

- Coraz mniej mnie to obchodzi Normani. Jeszcze półtora miesiąca. A ze szkoły mogą mnie nawet wywalić. Nie dbam o to – rozkładam ramiona i chwytam dwie pary jeansów by umieścić je w swoim bagażu

- Właśnie widzę, że nie dbasz, skoro jedziesz z nią na dwa tygodnie ferii – prycha czarnoskóra

- Wiesz co jest dla mnie ważne? - przestaję się pakować i chwytam się za biodra – to, że Camila i jej siostra są bezpieczne. Że żadna nie będzie ani fizycznie ani psychicznie maltretowana. To jest dla mnie w tej chwili ważne, a nie moja kariera – dobitnie unoszę brwi – tam nas nikt nie zna – wzruszam ramionami – poza tym mam ją szykować do olimpiady, więc nawet jak nas ktoś gdzieś spotka to mamy wytłumaczenie, co może pójść źle Mani? - dosiadam się do niej na łóżko i patrzę z uniesionymi rozpaczliwie brwiami

- Ja się po prostu o Was obie martwię Lauren! - kładzie mi dłoń na ramię - Mam gdzieś złe przeczucia.. – kręci głową

- Bo Ty jesteś panikara – śmieję się – mam nadzieję, że nas będziesz odwiedzała – celuję w nią palcem

- No przecież wiesz – przewraca oczami

- Razem z Dinah – macham jej znacząco brwiami

***

Tym razem to ja jestem spóźniona. Gdy dojeżdżam na stację Camila z Dinah już na mnie czekają. Parkuję swój wóz koło nich i wysiadam. W chwile później czuję ramiona brunetki tulące mnie do siebie

- Przesiadka Kotku – chichoczę i biorę jej rzeczy z bagażnika Dinah

- Musimy zmienić stację laski – wypala blondynka

- Czemu? - dziwi się Camila

- Bo zawsze zajeżdżamy na jedną, ktoś może nas w końcu zauważyć – stwierdza rzeczowo

-I dlatego masz dziś ciemne okulary, dla niepoznaki – chichoczę złośliwie

- Śnieg mnie raził! – prycha blondynka

- DJ już nie przesadzaj – przewracam oczami i kręcę na boki głową w wyrazie dezaprobaty. Żegnamy się z dziewczyną i wsiadamy do mojego samochodu

- Co to za mina Camzi? - pytam, bo moja dziewczyna jest wyjątkowo niegadna

- Nic Lo.. - przygryza wargę i widzę, że chce mi coś powiedzieć – pokłóciłam się z Ally – przyznaje po chwili

- Camz, Ty się z ludźmi nie kłócisz! - kręcę głową z niedowierzaniem – o co Wam poszło?

- A bo zaczęła z tym swoim ' grzeszycie..' i w nerwach jej powiedziałam o parę słów za dużo.. - kręci nerwowe kółka kciukami – czemu tak wzdychłaś Lo? - marszczy brwi i spogląda na mnie

- Najmniej pewna jej jestem Camila.. - kręcę głową z niepokojem

- Co masz na myśli Lauren? - rozszerza oczy

- Mani, chociaż ciągle nam przypomina, że oszalałyśmy, nikomu o nas nie wygada. Znam ją całe życie i jest dla mnie jak siostra, to samo DJ dla Ciebie

- To jest pierwszy shippers naszego związku – chichocze brunetka

- No żebyś wiedziała – przytakuję ze śmiechem– za to Ally, obie znamy od niedawna..

- Wiem o co Ci chodzi – kiwa głową brązowooka

- Nie zrozum mnie źle Camz, ja ją bardzo lubię. Tyle, że nie mam do niej tyle zaufania jak co do reszty..

I only told the moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz