Rozdział 18 +
- Pogodziłam się z Ally! - rozrzucam radośnie ramiona, odrzucam telefon w bok i rzucam się koło Lauren, która z laptopem na kolanach ustawia właśnie jakiś film do oglądania
- To ona dzwoniła? - unosi na mnie swoje zielone oczy
- Tak. Przeprosiła mnie za to co powiedziała a ja ją, że jej pyskowałam – szczerzę się radośnie, szczęśliwa, że między nami już dobrze. Naprawdę nie lubię się z ludźmi kłócić czy mieć z nimi jakieś zatargi. Po telefonie z Ally zszedł mi ciężki kamień z serca
- A co u Sof? - dopytuje szatynka
- W porządku. Zadowolona – uśmiecham się pogodnie – będzie miała dwa tygodnie rozpieszczania – śmieję się - Cieszę się Camz – tuli moją głowę i całuje w jej czubek – To co, oglądamy? - kręcę głową i uśmiecham się tajemniczo
- To co robimy? - unosi brwi a ja zabieram jej urządzenie, które ma na brzuchu, odkładam na bok i gramolę się na nią
- No cóż, jak tak sprawę stawiasz, to jakoś ten film przeżyję – chichocze. Okraczam ją tak, że wiszę nad nią. Łokcie lokuję obok jej głowy a dłonie wplatam w jej włosy i delikatnie zaciskam na nich pięści, co od razu powoduje, że szatynka pojękuje. Zdążyłam zauważyć, że podoba się jej ten akt brutalności więc skrzętnie to wykorzystuję. Nachylam się i składam na jej ustach delikatny, długi pocałunek
- Chyba, że jednak wolisz ten film – spoglądam na nią z niewinną miną
- Tak tak, idź po laptop – zrzuca mnie z siebie a gdy leżę obok wstrząśnięta jej zachowaniem ona się na mnie rzuca ze śmiechem, chwyta moje dłonie i rozciąga mi ramiona za głowę – nic z tych rzeczy Cabello, trzeba było wcześniej myśleć – mruczy mi w szyję a po chwili obcałowuje ją powolnymi pocałunkami. Liże mnie od obojczyka aż do ucha, którego płatek zagryza. Całuje linię mojej szczęki i dociera do moich spragnionych ust. Kąsa mnie w dolną wargę i ciągnie ją zębami. Pojękuję – to mi się podoba Camz – mruczy mi w usta, liże ugryzioną wargę i po chwili panoszy się w moich ustach swoim językiem. Pieszczę go swoim na co ona pomrukuje. Gdy go wycofuje, przygryzam jej wargę i nie puszczam. Czuję, że się uśmiecha. Schodzi ze mnie i ciągnie mnie na siebie – Skoro Ci tak dobrze idzie dominowanie, to jesteś na górze – chichocze – jestem cała Twoja – macha mi brwiami – moszczę się na niej jak poprzednio i wcałowuję się w jej opuchnięte i mocno czerwone od całowania usta. Wykorzystuję na niej każdą ze sztuczek, której dotychczas udało mi się od niej nauczyć. Szatynce się to wyraźnie podoba, bo co chwilę pojękuje albo mruczy. Składam drobne pocałunki na jej szyi na znak, że to nią teraz chcę się zająć. Zielonooka odchyla głowę dając mi lepszy dostęp. Zasysam skórę. Mocno. Tak, żeby pozostawić po sobie ślad. - Camz! Wciaga gwałtownie powietrze. Czuję jak jej dłonie, do tej pory błądzące delikatnie pod moją koszulką zsuwają się na moje pośladki a następnie zaciskają się na nich. Z mojego gardła wydobywa się krzyk, którym jestem zaskoczona nawet ja. Lauren chichocze – ten Twój tyłek Camila to cud natury, wiesz – nie jestem jej dłużna za ból, który mi ofiarowała i przygryzam płatek jej ucha. Wzdycha. Pieszczę językiem fragment jej szyi tuż za uchem. Jej ręce robią się niespokojne. Wkłada dłonie za moje dresowe szorty i gładzi pośladki, bawiąc się gumkami majtek z obu stron. Po chwili zabiera dłonie, odrywa się ode mnie
- Ok, złaź Camila – dyszy – bo za chwilę się nie powstrzymam – patrzy na mnie intensywną zielenią podnieconych oczu. Siadam na niej wyprostowana
- Co ja Ci mogę zrobić Lauren? - patrzy na mnie zaskoczonymi oczami
- Ma masz na myśli, to co ja myślę, że Ty myślisz.. - mamrocze bez większego sensu i zagryza usta a ja kiwam głową. Czuję, że jestem cała czerwona z zawstydzenia. Ale naprawdę jej pragnę. Bardziej gotowa już nie będę.
CZYTASZ
I only told the moon
Fiksi PenggemarWłaśnie rozpoczyna się nowy rok szkolny, Camila Cabello , spóźnia się już pierwszego dnia ale dzięki temu poznaje nową atrakcyjną koleżankę. Przynajmniej jej samej się tak wydaje, bo Lauren Jauregui poznaje swoją niezdarną uczennicę. Co z tego wynik...