Rozdział 21

2.2K 140 16
                                    

   Krążę po centrum handlowym od 2 godzin w poszukiwaniu prezentu dla Camili i dla Sofi. I o ile tej pierwszej doskonale wiedziałam co chcę kupić to z małą mam nie lada problem.

- Mani co ja mam kupić tej małej? - jęczę żałośnie w trzecim z rzędu sklepie z zabawkami – nie znam się na dzieciach! Nawet nie wiem co ma – rozkładam bezradnie ręce

- To może zadzwoń do Camili i się jej po prostu zapytaj – unosi brwi czarnoskóra

- Czemu ja o tym wcześniej nie pomyślałam – uderzam się dłonią w czoło a przyjaciółka przewraca oczami. Wybieram numer swojej dziewczyny

- Taaak? - słyszę przeciągły głos DJ

- Dinah Jane daj telefon Camili – prycham do słuchawki, nie w humorze na droczenie się z blondynką

- Nie może podejść bo mi lekcje odrabia – odpowiada bezczelnie

- To Lauren? Oddaj mi telefon Dinah! - słyszę głos mojego Skarbeczka w tle – Lolo? - ałć Dinah! - wrzeszczy aż muszę odstawić telefon od ucha

- Powiedz jej, że każę jej po lekcjach zostać jak się nie uspokoi – warczę do słuchawki

- Słyszałam! Jesteś suka Jauregui! - kiwam w bok głową i unoszę zwycięsko brew, może być i suka byleby się tamta uspokoiła

- Już jestem Lo, co tam?

- Dzwonię, bo kompletnie nie wiem co kupic Twojej siostrze pod choinkę, ratuj mnie Camzi, bo już dwie godziny krążę z Normani po zabawkowych – jęczę rozpaczliwie do słuchawki

- Chcesz ją przekupić na zabawkę? - chichocze do słuchawki brunetka

- Przekupię ją urokiem osobistym. Zabawką jej chcę sprawić przyjemność Camz – chichoczę – Może jakąś maskotkę Widziałam takie miauczące kotki..

- A pieski były? Ona wolałaby pieska Lo. Ojciec nam nie pozwala mieć żadnych zwierząt więc może by ja to ucieszyło – słyszę smutny głos mojej Kruszyny i wiem, że nie tylko Sofi marzy się puszysty szczeniaczek

- Kochanie, ja Was ukradnę od ojca i wtedy będziecie miały tyle zwierząt ile będziecie chciały – odpowiadam bez namysłu

- Kocham Cię Lauren – mówi po chwili ciszy

- Kocham Cię Mała. A teraz wracaj do lekcji i powiedz Dinah, że ją jutro odpytam

- Naprawdę?

- Nie. Ale niech żyje w trwodze – chichoczę i rozłączam się

***

- Robicie się nieostrożne – kręci głową moja czarnoskóra przyjaciółka i upija łyk gorącego naparu z filiżanki

- Niby dlaczego Mani? - opieram łokcie na blacie stolika i łączę dłonie przy ustach

- Co powiecie tej małej?Jedziecie razem i nagle ot tak, spędzacie razem święta

- Słuchaj, one będą miały pierwszy raz od dawna normalne święta. Z choinką i prezentami. A przede wszystkim spędzone w ciszy,bez ciągłej obawy o awanturę. Myślisz, że to dziecko nie będzie się cieszyło? - prycham

- A jak się zapyta co Was łączy? A jak się przypadkiem komuś wygada gdzie spędziła święta – wylicza mi możliwości wpadki

- Myślisz, że 9 letnie dziecko błyskotliwie wpadnie na to, że coś nas łączy? - prycham – Camila już jej powiedziała, że spędzą święta z jej przyjaciółką. Przecież nic nie będziemy przy dziecko robiły – rozrzucam ręce i opieram się o oparcie krzesła

- No nie wiem, odkąd Ci się pozwoliła pocałować non stop się obściskujecie – chichocze złośliwie

- Mani, jestem dorosła. Potrafię się pohamować! - warczę – więc nawet jak ktoś się jej zapyta o święta, powie, że spędziła je z siostrą i jej znajomą. Co ma pójść źle? - unoszę brew a Mani kręci głową

- Dalej mnie to wszystko nie przekonuje..

I only told the moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz