Po raz kolejny tej nocy usłyszał dźwięk, który nawiedzał go od dłuższego czasu. Jego nadawca starał się go stłumić, jednak nie do końca mu się to udawało. Był to głośny szloch i ciche jęki wydawane w poduszkę. Mimo że powinien się już do niego przyzwyczaić, nigdy mu się to nie udało. Za każdym razem czuł narastający smutek, który powoli doprowadzał jego umysł do szaleństwa. Nienawidził tego odgłosu tak bardzo, jak reklam w czasie meczu.
Z ciężkim westchnieniem przewrócił się na wznak i utkwił wzrok w białym suficie nad swoją głową. Schował twarz w dłoniach, kiedy płacz przybrał na sile. Jego myśli ponownie powędrowały do znajdującego się w sąsiednim pokoju chłopaka, który teraz najprawdopodobniej był cały zalany słonymi łzami.
Oh, jak bardzo nie chciał widzieć w tej chwili jego twarzy... nie mógłby znieść tego obrazu, bałby się, że samym patrzeniem skrzywdzi go jeszcze bardziej i dzieciak już nigdy nie wróci do stanu równowagi psychicznej.
- Cholera... - mruknął, kiedy szloch ani na chwilę nie ustawał. - To już się robi męczące...
Zdecydowawszy, że już zbyt dużo dni zwlekał, odrzucił kremowy kawał pierzyny na bok i podniósł się do pozycji siedzącej.
Ciemność panującą w pokoju pokonał jedynie blady blask księżyca, którego światło wpadało przez szpary pomiędzy zasuniętymi roletami. I to właśnie ta jasna smuga pozwoliła mężczyźnie odnaleźć drogę do pustego korytarza.
Zanim jednak chłopak udał się do pokoju płaczącego, zerknął szybko na ekran swojego potłuczonego iPhone'a X. Zegar wyraźnie wskazywał godzinę dwadzieścia po drugiej, co już wystarczająco wprawiło go w delikatne rozdrażnienie.
Szybkim krokiem wyszedł ze swojego kąta i udał się do sąsiedniego pomieszczenia. Po drodze uważał jednak na każdy przedmiot lub nawet jednego z dwóch kotów, które często lubiły wylegiwać się właśnie pod nogami przechodniów.
Nie minęły nawet dwie minuty, kiedy Łukasz znajdował się pod sypialnią Marka. Zanim wszedł do środka, przyłożył jeszcze ucho do drewnianej powierzchni i pozwolił sobie wsłuchać się w dźwięki dobiegające z drugiej strony. Wyraźnie było słychać płacz. Niewiele myśląc, delikatnie uchylił drzwi i zajrzał do środka.
Pokój Marka w niewielkim stopniu różnił się od jego własnego. Był wręcz identyczny. Jedyne, o co nie zadbał Kruszwil przed snem, to zasunięcie rolet, przez które teraz widoczna była tarcza naturalnego ziemskiego satelity. Panujące warunki pozwoliły Kamerzyście obejrzeć całe pomieszczenie. Wszystkie ubrania młodszego były idealnie złożone w kupkę, a od czystych mebli aż odbijało się światło. Lustrując pokój w taki sposób, Wawrzyniak dotarł do łóżka Kruszela, na którym znajdowała się kołdra oraz poduszka. Sama pościel tworzyła dość dużą wypukłość, przez co chłopak z łatwością mógł stwierdzić, że jego przyjaciel znajduje się pod grubą warstwą materiału. Sam szloch już nie był słyszalny, jedynie ciche pociągnięcia nosem świadczyły o tym, że Marek nie spał.
- Marek? - wychrypiał Łukasz, zapominając całkowicie o tym, że zaraz po obudzeniu ciężko jest cokolwiek powiedzieć. - Śpisz?
Pod wpływem głosu starszego, Marek szybko odkopał się spomiędzy pierzyny i usiadł. Jego szare oczy momentalnie skierowały się w stronę bruneta.
- Nie... - słowa Marka wypowiedziane zostały z trudnością, cały czas płaczliwie. - Obudziłem cię...?
Kiedy Łukasz ujrzał bladą twarz Marka, całą mokrą od łez, natychmiast powróciły jego obawy. Jak wcześniej nie chciał widzieć tego obrazu, tak teraz musiał się z nim zmierzyć. I momentalnie jego smutek stał się jeszcze większy. Teraz jedyne co pragnął zrobić to przytulić tego małego bachora i otrzeć jego łzy, ucałować jego czółko i powiedzieć, jak bardzo go kocha.
A była to prawda. Prawda, której Łukasz nie potrafił znieść. Zawsze był pewien, że jedyne co go kręci, to dziewczyny. I choć starał się przekazywać im swoje uczucia, nigdy nie był ich pewny. Po prostu każdą kobietę traktował jak potencjalny materiał na koleżankę, ale w nic więcej nie brnął. Jedynie nagłe pojawienie się pewnego blondyna w jego życiu wszystko zmieniło. Nigdy nie chciał się do tego przyznać. Nawet nie potrafił tego powiedzieć do własnego odbicia w lustrze. Że jest homo, że jednak woli chłopców. To było za dużo.
- Tak jakby... - powiedział cicho, opierając się łydkami o drewnianą ramę posłania.
Marek zlustrował go zaczerwienionymi oczami i przełknął głośno ślinę.
- Przepraszam. - powiedział cicho, po czym spuścił głowę.
Kamerzysta uśmiechnął się delikatnie do chłopaka i usiadł na skraju jego łóżka. Mokra twarz Kruszwila sprawiała, że chciał go jak najszybciej pocieszyć.
- W porządku. Zdążyłem się przyzwyczaić. - zaśmiał się cicho, wspominając wcześniejsze noce.
Marek spojrzał na niego z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Słyszałeś, prawda? - spytał cicho, wywiercając w mężczyźnie dziurę wzrokiem.
Kamerzysta potwierdził skinieniem głowy, które spowodowało westchnięcie chłopaka.
- Co się stało? - spytał Wawrzyniak, chwytając delikatnie podbródek Kruszela i unosząc go do góry.
W jednej chwili oczy Marka ponownie się zaszkliły. Nie panując nad sobą, wtulił się w klatkę piersiową starszego chłopaka, wybuchając głośnym płaczem. Kamerzysta otulił go szczelnie ramionami, przejeżdżając swoją dłonią po plecach Kruszwila w celu pocieszenia go, raz w górę, raz w dół. Marek przylgnął całym ciałem do mężczyzny, na co tamten chwycił go delikatnie i posadził na swoich kolanach. Młodszy zawiesił swoje chude ręce na szyi Łukasza i schował twarz w jej zagłębieniu. Trwali tak przez długi czas, a kiedy Kamerzysta zauważył, że jego przyjaciel zdołał się uspokoić, położył go do łóżka, a sam ułożył się obok. Kruszel ponownie wtulił się w tors przyjaciela i zamknął oczy.
- Dziękuję. - powiedział głośno, kiedy unormował oddech.
- Za co? - spytał zdziwiony Wawrzyniak.
- Za to, że ze mną jesteś.
Serce Łukasza zabiło sto razy szybciej, a po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Tyle na to czekał...
- Zawsze będę. Przecież jesteś moim słoneczkiem... - dodał ciszej, czekając na reakcję Marka.
Chłopak drgnął w jego ramionach na te słowa, po czym mocniej się przytulił.
- A ty moim menelem, prawda? - spytał z ciekawością.
- Jasne, że tak. - powiedział z rozbawieniem Kamerzysta, po czym obaj głośno się zaśmiali.
☆☆☆
Dzień dobry! ❤Nie wiem na jaki temat mogę się tu rozpisać, więc po prostu powiem, że ten dzisiejszy odcinek z gejem to po prostu hit. Tam jest tak dużo kxk, że sama nie mogę w to uwierzyć! Oni chyba serio chcą nas przyprawić o zawał serca. XD I jeszcze ten przerażony Łukaszek, gdy Peter ściągnął mu worek... po prostu cudo! xDD
W przyszłym tygodniu wstawię coś, czego prawdopodobnie będę żałować... Rozdział 18+ pisałam pierwszy raz, więc... Nie wiem co z tego wyszło i czy w ogóle się przyjmie. W sobotę będzie inny shot, jednak rozdział piąty zawsze mogę wstawić wcześniej. Chcecie?
Fajnie by też było, gdybyście pisali komentarze. Bo nie powiem - daje to dużą motywację do pisania. Przynajmniej wiem, że ktoś to czyta. Więc zapraszam do komentowania!
Dobranoc lub miłego dnia. 💕
CZYTASZ
[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔
ФанфикTytuł: [K×K] || ONE-SHOT'S || Paring: K×K (Kruszwil × Kamerzysta) Bohaterowie główni: Marek Kruszel, Łukasz Wawrzyniak Czas i miejsce akcji: Szczecin, od 2018 roku Język: Polski Autor: xlittleavocadox Gatunek: fanfiction Od autora: Chciałabym podzię...