Tak, tym razem to Marek będzie na dole. Łukasza jako uke już raczej nie zobaczycie w tej książce, hahah.
Raczej. Kochani, raczej. Niczego nie obiecuję. 😏
Miłego czytania.
☆☆☆
P.O.V Łukasz (Kamerzysta)
- Ta, wmawiaj to sobie dalej. - mruknąłem cicho, patrząc z lekkim oburzeniem na blondaska siedzącego przede mną na kanapie. Marek opierał się na podramienniku i przyglądał mi się z dziką satysfakcją. W jego oczach udało mi się dojrzeć coś na kształt zadowolonia wymieszanego z rozbawieniem. - Uważaj, bo jeszcze ci uwierzę.
Minął kwadrans, od kiedy nasza konwersacja zboczyła na dosyć delikatny dla mnie temat. Może i faktycznie przybrałem ostatnio na wadze, ale bez przesady. Marek czepia się nawet niewielkiej wypukłości na moim brzuchu. Niedawno doskoczył do mnie z pretensjami, że przysnęło mi się na kanapie. Tłumaczenie, że byłem zmęczony (siedzeniem na dupie oczywiście, brawo Łukaszu) było zbędne, bo do Kruszela oczywiście nic nie docierało. Jego zachowanie z każdym dniem stawało się coraz bardziej męczące. Powoli zaczynałem mieć dosyć ciągłego poganiania i najchętniej zgotowałbym mu taką karę, jakiej nigdy by nie zapomniał. Miałem ją nawet w planach. Ale jest jeszcze za wcześnie na takie rzeczy w naszym związku.
Muszę się przyznać, że czasami zastanawiam się, czy blondyn nie jest obojnakiem. Z jednej strony taka mała cipeczka, a z drugiej jedyny w swoim rodzaju anioł. Raz nawet mu o tym powiedziałem... Ból w ramieniu do dzisiaj się odznacza. Zmiennocieplne zwierzę z niego. Boże, z kim ja żyję?
- Halo! - zawołał Marek, machając mi dłonią przed twarzą. Kiedy nie zareagowałem, uderzył mnie palcem w nos i cicho się zaśmiał. Nie było to jednak szczere. Wyglądało na to, że czymś się zamartwiał. - Ziemia do Łukasza! Umarłeś?
- Za halo to w mordę walą. - odparłem z uśmiechem na ustach, chcąc dodać mu jakiejś otuchy, po czym złapałem chłopaka za nadgarstki i przyciągnąłem go do siebie. - Kocham cię, mały gnojku.
Wpiłem się delikatnie w jego usta, nie dając mu możliwości odpowiedzi, po czym zassałem się na jego górnej wardze. Z ust Kruszela wydobyło się ciche mruknięcie spowodowane zadowoleniem, a on sam wplątał palce w moje włosy. Cały czas smakując jego ust, położyłem się na kanapie. Marek ułożył się na mnie i wtulił w moje ciało, cicho pomrukując z zadowoleniem. Wymienialiśmy się nawzajem pocałunkami, kiedy blondyn zdecydowanie przerwał tą przyjemność.
- Co tym razem? - spytałem, marszcząc brwi w geście sfrustrowania.
- Po pierwsze; jak ty się do mnie zwracasz? - warknął chłopak, patrząc mi w oczy. Westchnąłem głośno, coraz bardziej zdenerwowany. Zepsułeś klimacik, kochanie. - Po drugie; co do walenia... Błagam cię, tym razem nie celuj w oczy.
Mimowolnie się uśmiechnąłem, co spotkało się z obrażonym spojrzeniem Kruszwila. Całkiem zapomniałem, że nasze ostatnie igraszki zakończyły się dość nieprzyjemnym incydentem. Zaczęło się od niewinnego otarcia w czasie wspólnej kąpieli, a zakończyło pieprzeniem ust Kruszela. Kiedy dochodziłem w usta mojej księżniczki, Marek odsunął się lekko, a moja sperma, zamiast znaleźć się w jego jamie ustnej, wylądowała na oczach chłopaka i całkiem je skleiła. Nie obyło się bez płaczu i błagania o zadzwonienie po karetkę. Tłumaczyłem mu, że to nie jest dobry pomysł, ponieważ wyszłaby na jaw nasza słodka tajemnica. Raczej nie chciałbym, aby jakiś lekarz musiał zmywać moje nasienie z jego oczu. Dlatego właśnie byłem zmuszony przy nim siedzieć i starać się wytłumaczyć młodemu o bezsensu ciągłego szarpania się i wrzeszczenia. Po dwóch godzinach mógł już normalnie widzieć.
CZYTASZ
[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔
FanfictionTytuł: [K×K] || ONE-SHOT'S || Paring: K×K (Kruszwil × Kamerzysta) Bohaterowie główni: Marek Kruszel, Łukasz Wawrzyniak Czas i miejsce akcji: Szczecin, od 2018 roku Język: Polski Autor: xlittleavocadox Gatunek: fanfiction Od autora: Chciałabym podzię...