Zanim zaczniemy, chciałabym was uprzedzić, że początkowe zamierzenia o napisaniu rozdziału, który miał mieć powyżej 4000 słów nie wyszły i ma on 6674 wyrazów z hakiem.
Możliwe, że będą błędy, bo za bardzo nie chciało mi się go sprawdzać, ale mimo to proszę, abyście mnie nie poprawiali. Wraz z zakończeniem tej książki będę wprowadzała korekty.
Buzi i miłego czytania.
☆☆☆
*21 kwietnia 2054 rok*
P.O.V Marek (Lord Kruszwil)
Twarz mężczyzny pociemniała w jednej chwili, a oczy zaszły mgłą. Z ciężkim sercem obserwowałem rozwój całej tej sytuacji i w myślach modliłem się o jak najszybsze jej zakończenie. Łukasz był wściekły. Widziałem to w jego oczach, choć, jak się przed chwilą okazało, całkowicie martwych oczach. Twarz miał bladą oraz siną, a jednak dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że była taka zawsze. Jej kolor nie zmieniał się nigdy, niezależnie od tego czy Wawrzyniak był zestresowany, czy zawstydzony. Był pierdoloną maszyną, która omamiła mój umysł i zapełniła moje serce. Pokochałem go, chociaż nie chciałem. A teraz... okazało się, że ukrywał przede mną coś tak potwornego.
- Pożałujesz tego! - wrzasnął i ruszył do przodu na kobietę, która stała przed nami. Mechaniczne oczy szatynki zajaśniały srebrnym światłem i skierowały się na Kamerzystę. Dłonie Łukasza zacisnęły się w pięści, a twarz przybrała groźny wyraz. Dopiero dzisiaj udało mi się dojrzeć jak skóra na jego ryju naciąga się, ukazując skrawki metalu. Nie rozumiem jednak, dlaczego zawsze była taka miła i przyjemna w dotyku. Najwyraźniej ktoś, kto zbudował tego golema, miał doświadczenie.
Numer 125 wyjaśnił mi, że głównym celem, dla którego Łukasz został stworzony, było pozbawienie mnie życia. Był najlepszym modelem, wyposażonym w najrozmaitsze bronie, nauczonym wielu trudnych technik walki oraz praktycznie niezwyciężonym. Jako maszyna, miał się dowiedzieć o mnie ogólnych jak i tych mniej szczególnych informacji. Między innymi co lubię robić w wolnym czasie, jakiej muzyki słucham, jakie są moje ulubione potrawy, ile mam lat, gdzie mieszkam, czy mam rodziców i co tak naprawdę zmusiło mnie do przygarnięcia pod dach zagubionego, zmarzniętego mężczyzny. Oczywiście od początku był jakiś podejrzany, ale nie przejmowałem się tym zbytnio.
☆☆☆
Od razu, kiedy przyjąłem go do siebie, spytał czy mieszkam sam. Zgodnie z prawdą, potwierdziłem. Mężczyzna rozsiadł się wygodnie na kanapie w salonie i dziwnym wzrokiem zaczął skanować pomieszczenie. Teraz wiem, że tak naprawdę przesyłał informacje o moim miejscu zamieszkania do Usługi Robotyzacji, która pod pozorem ratowania ludzkości, wyniszczała ją krok po kroku. Na pytanie, kim jest i gdzie mieszka, zbył mnie słowami: "Nie pamiętam, gdzie mieszkam. Podczas ucieczki przed jakimiś złomami walnąłem się w głowę i straciłem pamięć. A wraz z tym, nie pamiętam jak mam na imię i czy w ogóle je mam. Za to możesz mi mówić Kamerzysta.". Pamiętam, że nie do końca spodobało mi się określenie, którym miałem się do niego zwracać. Kojarzyło mi się jedynie z robotami, z którymi nie miałem zbyt przyjemnych wspomnień. Zaproponowałem, że będę do niego mówił Łukasz. Na wyjaśnienie, dlaczego tak postanowiłem, dałem usprawiedliwienie, że imię jest bardzo ładne i mu pasuje. Trochę się opierał, ale w końcu się zgodził. Po tygodniu wiedział o mnie więcej, niż ktokolwiek inny, kogo udało mi się spotkać przez całe swoje życie. Czasami odnosiłem wrażenie, że wiedział nawet więcej ode mnie.
CZYTASZ
[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔
FanfictionTytuł: [K×K] || ONE-SHOT'S || Paring: K×K (Kruszwil × Kamerzysta) Bohaterowie główni: Marek Kruszel, Łukasz Wawrzyniak Czas i miejsce akcji: Szczecin, od 2018 roku Język: Polski Autor: xlittleavocadox Gatunek: fanfiction Od autora: Chciałabym podzię...