29. Syberyjska dzicz

945 69 69
                                    

P.O.V Łukasz (Kamerzysta)


Skupienie jest w tej chwili najważniejsze. Nie mogę dopuścić do tego, bym popełnił chociaż jeden, malutki błąd. Nieruchome spojrzenie utkwiłem w jeleniu, który błądził po ośnieżonych pagórkach syberyjskiej dziczy, poszukując czegoś do spożycia. Bezszelestnie przemknąłem pomiędzy krzakami, by utrzymać odpowiednią odległość pomiędzy mną, a zwierzyną. Wyjrzałem zza osłony i stanąłem przodem do ssaka. Uszy mu drgnęły, ale najwyraźniej nic nie podejrzewał. Skoro nie niucha w powietrzu, jest to dobry znak. Wolno uniosłem łuk i nałożyłem strzałę z idealnie wyciętym grotem kamiennym. Teraz wystarczy mi tylko wymierzyć... Napiąłem cięciwę, starając się kontrolować oddech. Gotowa do wystrzału broń chwilę jeszcze chwiała się w moich przemarzniętych dłoniach, ale gdy tylko zastała w martwym punkcie, wykorzystałem to i strzeliłem. Strzała z cichym świstem przeszyła nocne powietrze i trafiła jelenia prosto w serce. Martwe zwierzę padło na ziemię bez wydania choćby jednego dźwięku.

Uśmiechnąłem się słabo do siebie i przerzuciłem łuk przez ramię. Przebiegłem dzielącą mnie odległość od zdobyczy, trzymając głowę nisko. Z paska przy skórzanej kurtce wyjąłem worek zrobiony z ciężkiego tworzywa, po czym zacząłem dzielić ssaka na skórę i mięso. To pierwsze przyda się do wytworzenia ubrań zimowych, a drugie nada się do zjedzenia. Oczywiście upieczone nad ogniskiem. Surowy tłuszcz i mięso są obrzydliwe i do tego zawierają mnóstwo bakterii oraz pasożytów, przez które można się poważnie rozchorować. Wiem to z własnego doświadczenia... nie było przyjemnie.

Nigdy nie byłem za zabijaniem żywych stworzeń, które są równe wobec nas. Zawsze takie urocze maluchy skradały moje serce, a teraz... teraz bez skrupułów wybebeszam im brzuchy oraz obrywam skórę tylko po to, by moi przyjaciele mieli z czego żyć w tym posranym miejscu.

Kiedyś, gdy jeszcze mieszkałem w Nowym Jorku, nigdy bym nie pomyślał, że stać mnie będzie na coś takiego. Rodzice zawsze mi powtarzali, że "należy żyć w zgodzie z naturą i szanować tych, którzy są równi naszemu sercu. To samo tyczy się ludzi. Nienawidzisz? Nienawidź. Ale pamiętaj, by nie zranić". A teraz jestem w stanie zabić nawet pierdolonego człowieka. Nieważne czy jest dzieckiem, czy nie. Ja muszę chronić tych, którzy od kilku lat są moją jedyną rodziną.

Odetchnąłem nerwowo, chcąc pozbyć się przykrych wspomnień. Zebrałem resztki przydatnych surowców, po czym odwiesiłem pełny woreczek na jego stałe miejsce przy biodrze. Wstałem, nie dbając nawet o to, by się ukrywać przed czyhającymi niebezpieczeństwami. W każdej chwili mógł wyskoczyć na mnie wściekły wilk lub niedźwiedź. Chociaż... przed tym to jeszcze idzie się ochronić. Najgorsze są oddziały Trójcy, czyli ludzie, którzy chcą przejąć kontrolę nad Geotermiczną Doliną, w której znajduje się moja osada. Przy nich trzeba szczególnie uważać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy padniesz martwy na ziemię. Zdarza się również, że często zapuszczają się na nasze terytorium i grabią surowce lub rozkładają pułapki. Jedynym rozwiązaniem na pozbycie się ich jest śmierć. Kilku żołnierzy mam już na sumieniu.

Zapytacie pewnie: jak to się Łukasz stało, że trafiłeś na Syberię? Otóż kiedyś (jakoś pięć lat temu) byłem sobie takim bezbronnym mieszkańcem Nowego Jorku, który kompletnie nie wiedział, co zrobić ze swoim życiem. Miałem wszystko podstawiane pod nos, tętniłem radością i szczęściem. W sumie nic nie było w stanie mnie zasmucić. Często imprezowałem, lubiłem podróżować i zawierać nowe znajomości. Ale to wszystko miało swój kres pamiętnego dnia, kiedy moja dziewczyna popełniła samobójstwo. Niby miała tam jakieś problemy z psychiką i tak dalej, ale no kurwa... śmierć poprzez specjalne zadławienie się tortem urodzinowym to już lekka przesada. Czego to ludzie nie zrobią, by się zabić...

[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz