7. To jakaś komedia

1.6K 97 116
                                    

Ten rozdział to jeden wielki cringe i shit.

Wybaczcie, ale pisanie komedii nie jest moją mocną stroną.

Uwaga!
Użyte przeze mnie imiona są przypadkowe (proszę nie mieć domysłów).

Miłego czytania.

☆☆☆

P.O.V Łukasz (Kamerzysta)

Po raz kolejny tego ranka przyszpiliłem Marka do materaca i zawisłem nad jego drobnym ciałkiem, umieszczając swoje nogi po obu stronach jego brzucha. Spojrzałem w jego roześmiane tęczówki i uśmiechnąłem się pogodnie.

- Teraz już mi nie uciekniesz, kotek. - mruknąłem, chwytając jego nadgarstki i zakładając je nad głowę chłopaka. Oczywiście przez cały czas je trzymałem, żeby Marek łatwo się nie uwolnił.

- Zaraz zobaczymy! - powiedział ze śmiechem Kruszel, kręcąc dłońmi, ale byłem na to przygotowany.

Pochyliłem się nad nim i lekko musnąłem wargami jego czoło, a chłopak zachichotał na mój gest jak mała dziewczynka. Poczułem, jak otula mnie nogami w pasie i do siebie przyciąga. Posłusznie opuściłem się tak, aby leżeć na nim, lecz żeby nie przygniatać go swoim ciężarem.

- Mój grubasek... - powiedział Marek z błyskiem w oczach i pocałował czubek mojego nosa. Zaśmiałem się delikatnie, unosząc brwi w geście zdziwienia.

- No bez przesady... - mruknąłem i puściłem jego nadgarstki, po czym umieściłem swoje ręce na biodrach chłopaka i jednym ruchem przekręciłem nas tak, że to teraz Kruszwil leżał na mnie.

- Poddajesz się? - spytał zaskoczony i usiadł na mnie okrakiem.

- To dopiero początek, Marku. - powiedziałem z uśmiechem i uniosłem się do pozycji siedzącej. Spojrzałem na chłopaka z góry i posłałem mu oczko.

Marek spojrzał na mnie zdziwiony i przekręcił głowę w bok.

- Jesteś przeuroczy... - jęknąłem, zapominając, że chłopak nienawidzi tego określenia.

Blondyn zmarszczył brwi i lekko zakręcił biodrami, przez co poczułem w dolnych partiach ciała przyjemne mrowienie. Marek pokręcił się jeszcze trochę i wtulił we mnie całym ciałem.

- Nie rób tak, bo zaraz będziemy mieli poważny problem... - wyszeptałem mu do ucha, czując jak podniecenie powoli ogarnia moje ciało.

- Zwolnij trochę z tymi hormonami! - zaśmiał się Marek, odsuwając się na bezpieczną odległość i siadając na łóżku obok mnie. - Szczerze? - spytał z dziwnym błyskiem w oku. - Nawet krocze masz miękkie.

- Za chwilę będzie bardzo twarde, gotowe do działania... - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. - ...i to tylko z powodu pewnego gorącego blondyna. - dodałem na koniec, z zadowoleniem obserwując jak policzki Marka pokrywa głęboki rumieniec.

- Jesteś niewyżyty... - mruknął, kręcąc głową z politowaniem.

- I potwornie napalony. - dokończyłem zanim tamten zdążył cokolwiek dodać i opadłem na poduszki.

- Zaczynam się ciebie bać. - westchnął, a ja zmarszczyłem brwi.

- To znaczy? - spytałem, patrząc na niego z dołu.

[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz