17. Zgwałcił mnie (+18)

2.3K 113 89
                                    

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział, jednak trochę zajęło mi przygotowanie się do tego psychicznie. Rozdaję inhalatory i chusteczki, więc zapraszam po zapasy.

Miłej lekturki wam życzę.

☆☆☆

P.O.V Marek (Lord Kruszwil)

Dobija już trzecia nad ranem, a moje oczekiwanie wydłuża się z każdą następną sekundą. Łukasz wyszedł o godzinie dwudziestej pod pretekstem, że musi załatwić bardzo ważną sprawę związaną z teledyskiem do swojej najnowszej piosenki. Wmawiał mi, że wróci równo o północy, a tymczasem słonko już prawie wstało. Zegar wybija kolejny kwadrans, a ja naprawdę mam już dosyć ciągłego siedzenia na tyłku i tępego patrzenia w czarny ekran telewizora. Brunet dobrze wie, że nie cierpię zasypiać samemu, a jednak sprawił mi zawód.

Westchnąłem głośno i już zamierzałem wstać z kanapy oraz skierować się na górę w celu zaśnięcia, kiedy drzwi wejściowe otworzyły się z trzaskiem, a przez nie wpadł Łukasz. Zaskoczony odwróciłem się w jego stronę i przyjrzałem się uważnie swojemu chłopakowi, który ledwo stał na nogach i niebezpiecznie się chwiał. Coś mi się wydaje, że za chwilę będzie miał bliskie spotkanie z podłogą. W prawej dłoni trzymał niedopite piwo, które co chwilę sączył, przechylając je mocno do tyłu.

- Łukasz? - zacząłem dość ostrym jak na mnie tonem. - Mogę wiedzieć, coś ty najlepszego zrobił? Gdzie ty się wogóle szlajałeś, co?

Mężczyzna spojrzał na mnie nieogarniętym wzrokiem, co chwila błądząc nim po mieszkaniu. Patrzył wszędzie, tylko nie na mnie.

- Z kolegami poszłem... - wymamrotał, odładając pustą butelkę na komodę. Nawet nie zauważyłem dziwnego błysku w oczach chłopaka, który nie świadczył nic dobrego.

- Po pierwsze, mówi się "poszedłem", a nie "poszłem". - warknąłem zdenerwowany, podchodząc do bruneta i mocno łapiąc go za dłonie. Pociągnąłem go w stronę kanapy, na której po chwili obaj usiedliśmy. Cierpka woń alkoholu zdążyła już dostać się do moich nozdrzy i teraz podrażniała gardło, jednak w tej chwili nie za bardzo się tym przejmowałem. - A po drugie to nie zapominaj o tym, że masz chłopaka. Wogóle nie poświęcasz mi czasu. - wyżaliłem się, zakładając ręce na piersi.

Łukasz parsknął coś cicho pod nosem, a potem spojrzał mi prosto w oczy. Jego niebieskie spojrzenie hipnotyzowało bardziej niż cokolwiek innego. Nim się spostrzegłem, jego dłoń delikatnie przesunęła się po moim udzie. Wawrzyniak coraz bardziej się do mnie przybliżał i kiedy już prawie musnął moje usta swoimi, odskoczyłem przestraszony na drugi koniec kanapy.

- Co ty wyprawiasz? - syknąłem, patrząc na mężczyznę z oburzeniem. W czasie, gdy patrzyłem mu w oczy, sprawy przybrały ostrzejszy obrót. Dłoń, którą dotychczas trzymał na moim udzie znalazła się nieco wyżej i zaczęła masować moje krocze przez materiał spodni od piżamy. To właśnie dlatego szybko mu uciekłem.

Brunet zachichotał głupkowato, jakby to co tutaj zaszło nigdy nie miało miejsca. Przysunął się do mnie i głośno zamruczał.

- Trzeba nadrobić stracony czas, Maruś. - wyszeptał pijackim głosem, łapiąc za moje nogi i przysuwając mnie mocno do siebie w taki sposób, że znajdowałem się w rozkroku. Kamerzysta oblizał wysuszone wargi, a potem dłonią ścisnął mojego penisa, uśmiechając się szeroko. Oddech gwałtownie mi przyspieszył, ale nie z powodu dawki przyjemności, acz strachu, który ogarnął całe moje ciało. - Pobawmy się, kotku...

- Nie! - warknąłem, z całej siły szarpiąc nogi w swoją stronę, ale Łukasz usiadł mi na nich, uprzednio zdejmując ze mnie ubranie.

- Nie wyrywaj się, gówniarzu! - krzyknął, uniemożliwiając mi jakiekolwiek ruchy nogami czy rękoma. Rozebrał się ze spodni oraz bokserek, a potem zaczął stymulować swojego członka, by postawić go na baczność. Nie trwało to długo, bo alkohol tylko potęgował jego pożądanie. Łukasz nachylił się nade mną i mocno przegryzł płatek mojego ucha, aż cicho syknąłem z bólu. - Mówiłem ci już, że masz małego? - wymruczał niskim głosem, uśmiechając się z dezaprobatą.

- N-nie... - zająknąłem się, a w moich oczach pojawiły się łzy spowodowane strachem. Brunet nie czekał nawet minuty dłużej i od razu wszedł we mnie na sucho, bez żadnego rozciągania. Uczucie pełności rozdarło mój tyłek, a usta otworzyły się w bezgłośnym krzyku. Łzy potoczyły mi się po policzkach ciurkiem, a do uszu docierał jedynie głośny syk mężczyzny.

- Kurwa... - sapnął, kiedy jego członek dotknął ścianek mojego odbytu. - Jakiś ty ciasny...

Załkałem głośno, przenosząc dłonie na jego plecy i drapiąc mocno skórę bruneta. Spojrzałem mu w oczy z prośbą, by ze mnie wyszedł i dał święty spokój, jednak Wawrzyniak albo nie zrozumiał co chcę przez to powiedzieć, albo najzwyczajniej w świecie miał w to wylane. Obstawiałbym tę drugą opcję. Łukasz, bez patyczkowania się, zaczął mocno we mnie wchodzić, co chwila cicho pomrukując z rozkoszy. Jedynie on czerpał przyjemność z tego stosunku (o ile można to tak nazwać). Odgłosy ciał obijających się o siebie docierały do mnie jak przez mgłę, podczas gdy starałem się wytrzymać ból i cierpienie w jednym. Ciałka jamiste w penisie nawet nie zapełniły mi się krwią, a wzwód jak nie pojawił się wcześniej, tak nie pojawił się teraz. Skupiałem się jedynie na przetrzymaniu tego koszmaru.

- Widzisz? - wyjęczał Wawrzyniak, ciągle mocno pieprząc moją dziurkę i nie zwalniając z tempa nawet na moment. - Taki mały jest twój kutasek, że aż ze wzwodem ma problem.

- Pierdol się... - wydyszałem, przenosząc wzrok na twarz bruneta. W oczach chłopaka pojawił się ogień, a dłoń uniosła się wysoko w powietrze. Po chwili poczułem piekący ból na policzku, przez co aż głośno zapłakałem.

- Skończ wyć, szczeniaku. - wydusił brunet, odchylając głowę do tyłu. Poczułem jak jego członek powiększa się o kilka rozmiarów w moim wnętrzu, a potem ciepła ciecz zaczęła spływać mi po udach. Uczucie pełności minęło, a Wawrzyniak starł z czoła krople potu. - Nie przesadzaj, nie było tak źle. - burknął, rzucając mi ciuchy. Sam ubrał się obok mnie, a potem chwiejnym krokiem wszedł po schodach do sypialni.

Łzy jeszcze bardziej zaczęły lać się po moich policzkach, a duża ilość spermy wypłynęła na szarą plandekę kanapy. Nie miałem nawet siły by wstać i posprzątać ten bałagan. Bolało mnie wszystko: dupa, nogi, ręce, policzek... ale najbardziej zranione serce i uczucia, którymi obdarzałem bruneta. Zgwałcił mnie, a ja dałem mu się tak łatwo wykorzystać... Z trudem przełknąłem ślinę i oblizałem słone od łez wargi. Położyłem się na brudnej kanapie i zasnąłem urywanym snem, co chwila cicho pociągając nosem.

☆☆☆

Mimo wszystko mam wrażenie, że zrypałam tego shota jak i wszystkie pozostałe 18+. XD Nie sprawdzałam, więc jak widzicie jakieś błędy ortograficzne czy tam interpunkcyjne, to mi napiszcie, a ja poprawię. Logiczne też mogą się znaleźć.

werko154 pomysł podkradłam z naszego rp, więc nie warcz, dziadygo.

Buziaki i do następnego. ❤

[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz