33. Zabójca o dwóch twarzach

861 65 37
                                    

Zarzucił na głowę kaptur w momencie, gdy stanął pod drzwiami z numerem 225. W prawej dłoni trzymał czarną kopertę, a w drugiej zdjęcie jasnowłosego chłopaka o niezbyt rozbudowanej posturze ciała. Drugą zaś rękę wyciągnął w stronę mahoniowej powierzchni i zapukał. Po drugiej stronie rozległy się powolne kroki, a już po chwili doszedł go dźwięk otwierającego się zamka. Ze środka wychylił się drugi mężczyzna. Jednak ten wyglądał inaczej w stosunku do pierwszego z nich. Na jego głowie tkwiła szara czapka z daszkiem, a twarz od połowy przysłaniała czarna maska. Do tego na błękitne jak ocean oczy nasunął ciemne jak smoła okulary przeciwsłoneczne. Dla przybysza nie wydawał się być przyjaznym człowiekiem.

- Czego? - odezwał się, poprawiając czarny płaszcz, który miał na sobie.

Może chciał gdzieś wyjść, a ja mu w tym przeszkodziłem? - przemknęło przez myśl zakapturzonego, gdy zauważył eleganckie buty widniejące na stopach właściciela mieszkania.

- Mam nowe zadanie dla ciebie. - odpowiedział po dłuższej chwili, która wydawała się trwać w nieskończoność.

Stojący na przeciwko niego brunet uniósł lekko jedną brew do góry, opierając się przy tym barkiem o framugę. Maska, którą miał na sobie, delikatnie drgnęła i przybysz miał wrażenie, że starszy od niego najemnik postanowił się uśmiechnąć.

- A my się znamy prywatnie, byś zwracał się do mnie na "ty"? - spytał ciut przesłodzonym tonem, marszcząc przy tym nos. Podszedł do chłopaka szybkim krokiem i zanim ten zdążył cokolwiek zrobić, przygwoździł go do ściany za gardło. Ręce pojmanego drgnęły, od razu zaciskając się na nadgarstkach potężnego dwudziestosiedmiolatka.

- Prze... przepraszam! - wycharczał z trudem, starając się bezskutecznie nabrać powietrza do ust. - Nie... nie sądziłem, że pan się tak wścieknie. Przyszedłem tylko prosić o przysługę!

Wawrzyniak podniósł zdziwiony wzrok na zacienioną przez kaptur twarz chłopaka, po czym puścił go z impetem na ziemię. Przybysz padł na kolana obok niego, kaszląc i chargając krwią.

- Radzę ci się przyzwyczaić do żelaznego uścisku. - oznajmił najemnik, wycierając dłonie o płaszcz. - Co niby będę miał z tej twojej przysługi?

Wciąż leżący na ziemi mężczyzna wolno skłonił głową na kopertę, która teraz leżała bez opieki u stóp bruneta. Łukasz zmarszczył brwi i podszedł do przedmiotu, po czym chwycił go w swoje dłonie. Zajrzał do środka z zainteresowaniem.

- Całkiem pokaźna suma. - powiedział uśmiechnięty, wyjmując z papierowego schowka plik banknotów. - Ile?

- Piętnaście koła...

Starszy chwilę jeszcze przyglądał się pieniądzom, po czym wsunął je do kieszeni spodni. Zerknął na mężczyznę klęczącego na ziemi.

- Jak się nazywa ten chłopak? - spytał, zsuwając z twarzy maskę.

- Kruszel.

☆☆☆

- Logarytm o podstawie dwa z liczby cztery? - blondyn zmarszczył brwi, wpatrując się z osłupieniem na przykład zapisany przez panią korepetytorkę.

- Ile to będzie?

Marek zamrugał lekko, zaciskając palce na materiale swoich czarnych rurek. Matematyka nigdy nie była mocną stroną chłopaka. Logarytmy, ułamki, zbiory i wszystko inne wydawało mu się w życiu niepotrzebne. Sądził, że przydatne są tylko umiejętności wykonywania podstawowych działań matematycznych i zdolność mówienia oraz pisania z poprawnością gramatyczną. Reszta nie dość, że była jak czarna magia, to jeszcze nie szło jej zrozumieć. A dwója na koniec semestru była dla niego wystarczająco dobrą oceną.

[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz