12. List

1.2K 85 31
                                    

Szczecin, 23.04.2019 rok.

Drogi Marku,

dzisiaj mija trzeci rok od naszego rozstania. Nie sądziłem, że to tak prędko minie, wiesz?

Wciąż pamiętam Twój uśmiech i te cudowne różowe usteczka, którymi zawsze poprawiałeś mi humorek w złe dni. I te Twoje chudziutkie dłonie, którymi zrobiłeś tak wiele... To piękne spojrzenie, którym oczarowałeś mój umysł... Pamiętam wszystko! Chcę Ci przekazać jeszcze (lepiej z tym nie zwlekać, bo za moment pewnie sobie odpuszczę), że wciąż Cię kocham, Skarbuś. Mimo iż mnie opuściłeś, moje serduszko wybija tylko jeden rytm. Rytm Twojego imienia. To cudowne uczucie!

Mam nadzieję, że jest Ci dużo łatwiej niż za czasów, gdy po raz pierwszy stanąłeś przed kamerą. Byłeś takim uroczym chłopczykiem... Takim moim maluszkiem z cudownym serduszkiem.

Sprawiłeś, że człowiek okrutny i twardziel zmienił się w łagodnego baranka. Tylko Ty tak potrafisz, nikt więcej.

Strasznie za Tobą tęsknię... Odpisz prędko!

Kochający Cię nad życie, Łukasz.

☆☆☆

Anglia, 25.04.2019 rok.

Kochany Kamerzysto,

dni bez Ciebie u mego boku są naprawdę męczące.

Nawet nie wyobrażasz sobie, jak potwornie mi Ciebie tutaj brakuje. Codziennie budzę się z myślą, że za moment Twoje silne ramiona otulą mnie w pasie i przyciągną do siebie, abym mógł wtulić się w Twoje cieplutkie ciałko. Jednak teraz to nie jest możliwe, choć bardzo bym tego chciał.

Chcę przekazać Ci tu bardzo ważną dla mnie informację, ale zanim do tego przejdziemy, opiszę cudowne krajobrazy Anglii. Zdaję sobie sprawę, że nigdy tu nie byłeś, więc może troszeczkę mi pozazdrościsz. Jestem okrutnym człowiekiem, hahah! Chociaż tak szczerze? Nie ma czego. Tęsknię mocno i nawet mili ludzie czy długie wycieczki nie zastąpią tego, co czułem przy Tobie. Ciągły strach i ból, bo rzuciłem się na głęboką wodę. Jestem tu samotny i nawet nie potrafię dobrze zapytać o drogę do jakiejś restauracji. Smutne, prawda?

I to wszystko moja wina. Mogłem Cię posłuchać, w końcu żyjesz na tym świecie dłużej, czyż nie? Ale Marek jak to Marek... zawsze musi zrobić wszystko po swojemu. Nawet nie znam perfekcyjnie języka.

Przejdźmy do tejże właśnie ważnej informacji. Chociaż jest ona bardziej jak prośba. Mam nadzieję, że rozumiesz. Powinieneś. W końcu tak dobrze mnie znasz...

Przyjedź jutro na lotnisko główne w Poznaniu, dobrze? Jestem właśnie w samolocie i lecę w Twoim kierunku. Wracam do Polski. Wracam, bo cholernie tęsknię. Bądź o szóstej. Wiem, że lubisz sobie długo pospać, ale przynajmniej tego nie spieprz.

Ps. Pewnie zastanawiasz się, jak wysłałem list, skoro jestem w samolocie? Powrót planowałem od dawna (dwóch tygodni) i po prostu wysłałem go wcześniej. Mam nadzieję, że dostałeś go w swoje ręcę na czas.

Kocham mocno, Twój Marek.

☆☆☆

Brunet w czarnym płaszczu rozglądał się właśnie po lotnisku, szukając znajomej sylwetki młodego blondynka wśród tłumu nowo przybyłych osób. Przechadzał się nerwowo w jedną i drugą stronę, czekając aż może to on pierwszy wyjdzie mu naprzeciw.

W pewnej chwili usłyszał za sobą głośny tupot butów, który świadczył, że ktoś się zbliża. Łukasz odwrócił się w tamtym kierunku i zobaczył pędzącego prosto na niego Marka z wyciągniętymi rękoma. Mężczyzna wyszedł mu naprzeciw i chwycił w mocny uścisk drobnego chłopca.

Nie interesowali go ludzie.

Nie interesował go świat.

Liczyła się tylko ta chwila.

Liczył się tylko on - jego Marek Kruszel.

[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz