P.O.V Marek (Lord Kruszwil)
Jedyne pocieszenie wynika z tego, że Łukasz od razu poszedł spać. - pomyślałem, szykując sobie śniadanie. Tym razem postawiłem na naleśniki amerykańskie, które bardzo lubiłem jako dzieciak. Uszykowałem mąkę, jajka, mleko, proszek do pieczenia, cukier waniliowy oraz zwykły, patelnię, olej i Nutellę wraz z owocami. Niestety nie pamiętałem dokładnie, jak powinno się robić takie śniadania, ale to przecież nie jest danie dla króla. Wystarczyłby mi nawet sam jogurt, ale po bólu, jaki ofiarował mi brunet dzisiaj nad ranem, mocno zgłodniałem. Zacząłem szykować naleśniki, rozmyślając nad Łukaszem.
Ostatnio coraz częściej wychodzi z kolegami, a na mnie nie ma czasu, to po pierwsze. Po drugie, nie stara się o nas i pewnie myśli, że tego nie zauważam.
Jest w błędzie.
Po trzecie, traktuje mnie jak służącego.
Kac morderca nie ma serca, rozumiem. Ale czy to powód, by praktycznie codziennie nosić mu żarcie i tabletki pod nos? Latać koło niego jak pies? Zdaje mi się, że mam całkowitą rację, prawda? Czy nie?Odetchnąłem głęboko, miksując ciasto na naleśniki. Nie mogę pozwolić, by w moim śniadaniu pojawiły się takie niedopatrzenia jak bruzdy czy grudki z mąki. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Nie chcę, by nawet jedzenie miało zanieczyszczenia z mojego życia... A białe ciasto strasznie przypomina niechcianą spermę, która wczoraj zawitała w moim wnętrzu. Cholera Marek! Nie obrzydzaj sobie śniadania! To nie czas na te chore wymysły. Poza tym, Łukasz zgwałcił cię dzisiaj, nie wczoraj. To była przecież trzecia nad ranem.
Popadam w paranoję...
Zamknąłem oczy, starając się uspokoić gniew. Po omacku wlałem masę na patelnię i zacząłem ją opiekać, rozkoszując się zapachem dopiero co otwartej czekolady.
Obrzydza mnie jego widok. Po tym co zrobił, nic już nie będzie takie samo. Zmieni się wszystko. Co wogóle zmusiło go do gwałtu? Może to po prostu wina alkoholu, a ja zbyt się denerwuję? Nigdy chyba nie byłem aż tak wściekły jak w tej chwili. Ale po co wogóle o tym myślę? Na jego widok gniew zamieni się w przerażenie, a to niewiele mi da.
Wyłożyłem gotowe naleśniki na talerz i wyłączyłem kuchenkę, by patelnia mogła w miarę ostygnąć. Zacząłem przyozdabiać wypieki czekoladą, skrojonym bananem i truskawkami. Rozkoszny zapach rozniósł się praktycznie po całym domu, przez co bałem się, że Wawrzyniak się obudzi. Ułożyłem naleśniki piętrowo i polałem je sosem truskawkowym, po czym wziąłem sztućce, by móc w spokoju skonsumować danie. Zaniosłem parującą potrawę na stół i przy okazji zrobiłem sobie do kubka ciepłej herbaty z maliną.
Zapomniałem przy okazji wspomnieć, że po wczorajszym incydencie uderzony policzek mocno mi spuchł i bolał chyba nawet gorzej niż dupa. Jednak przy siadaniu było najgorzej.
Z cichym stęknięciem zająłem miejsce na krześle, odwrócony tyłem do schodów prowadzących do naszej sypialni. Tyłek rozwiercał mnie bólem, ale przemilczałem to dzielnie, krojąc puchatego naleśnika. Wyszły mi mocno wyrośnięte, a po wzięciu gryza okazało się, że są wyśmienite. Uśmiech automatycznie rozjaśnił mi twarz. Byłem z siebie dumny pierwszy raz od... pięciu lat? A to tylko dlatego, ponieważ w końcu zrobiłem coś samodzielnie. W dodatku związanego z gotowaniem! Zająłem się posiłkiem i nawet nie usłyszałem ciężkich kroków na stopniach.
Moją uwagę zwróciło dopiero przymulone jęknięcie pełne bólu. Zdałem sobie sprawę z tego, że to Łukasz zdążył się obudzić i pewnie z łóżka ściągnął go mocno wyczuwalny kac oraz pragnienie.
- Smacznego... - mruknął niemrawo, wolno przechodząc do blatu i wyciągając z szafki tabletki przeciwbólowe. Popił je dużą ilością wody z butelki i wtedy jego żywszy wzrok spoczął na mojej sylwetce. Czułem jak wypala dziurę w moich plecach. - Co zajadasz? - spytał, podchodząc do mnie od tyłu. Zaraz po tym poczułem jak wtula się we mnie i delikatnie zasysa się na mojej szyi, przez co drgnąłem. Na twarzy wymalowało mi się obrzydzenie i strach.
- N-naleśniki... - wydukałem, zaprzestając jedzenia. Brunet otulił mnie ramionami wokół brzucha, a potem przygryzł zaczerwienioną skórę i stworzył mi małą malinkę w okolicach obojczyka. Zdecydowanie nie zapamiętał nic z tego, co wczoraj odwalił.
- Mi nie zrobiłeś? - zachichotał, puszczając moje plecy wolno i siadając tuż obok. Spojrzał na mnie uważnie i dopiero wtedy jego mina zrzedła. - Co ci się stało w policzek...? - wyszeptał, przejeżdżając kciukiem po spuchniętym miejscu. Od razu mocno się skrzywiłem, przez co starszy zabrał rękę.
- Nic.
Łukasz złapał mnie za kolano i mocno przesunął w swoją stronę. Uniósł delikatnie mój podbródek i zbadał mnie uważnym spojrzeniem.
- Kto ci to zrobił? - wyszeptał, przybliżając się do mojego krzesła.
- Ty. - szepnąłem bez ogródek, unikając wzroku mężczyzny. Przez kilka minut panowała cisza, która ciągnęła się chyba przez pięć minut. Dopiero, gdy uniosłem spojrzenie na bruneta, zdołałem zobaczyć zszokowanie na jego twarzy. - Zgwałciłeś mnie... - wydukałem, starając się nie płakać. Brunet opadł na oparcie swojego siedzenia, nie odzywając się ani słowem. - Wróciłeś pijany i... i zacząłeś się do mnie dobierać. Starałem się walczyć, ale byłeś za silny i nie miałem odwagi... Bałem się, a potem wybuchłem niekontrolowanym płaczem. Ty kazałeś mi się zamknąć i uderzyłeś mnie w policzek... Potem naśmiewałeś się z wielkości mojego przyrodzenia... - wypłakałem niezbyt składnie.
- Oh, Marku... - wyszeptał Łukasz, podchodząc do mnie i delikatnie przytulając mnie do siebie. Gdy spojrzałem mu w oczy, domyśliłem się, że sam już jest bliski płaczu. Mężczyzna wtulił mnie mocno w swoją klatkę piersiową, gładząc kojąco moje blond włosy. - Zrozumiem, jeśli z nami koniec. - wyszeptał łamliwym głosem. - Gwałt jest trudny do wybaczenia i ja... ja sam nie potrafię uwierzyć w to, że byłem zdolny posunąć się tak daleko. Nie pamiętam nic z wczoraj, ale proszę cię tylko o to, byś nie odsuwał mnie na drugi plan... Zależy mi na tobie.
Westchnąłem, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Wybaczam ci. - wyszeptałem, na co brunet trochę mocniej mnie ścisnął. - A to tylko dlatego, bo nie potrafię bez ciebie żyć.
Łukasz załkał cicho, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Dziękuję... - wyszeptał, całując mnie za uchem i zamykając oczy. Wtulił się we mnie bardzo mocno, głośno oddychając.
- Nie. - pokręciłem głową, kładąc dłoń na jego ramieniu. - To ja dziękuję.
- Za co? Przecież nie zasługuję...
Przerwałem mu, złączając ze sobą nasze usta. Delikatnie przyssałem się do jego górnej wargi i oparłem o siebie nasze czoła.
- Kocham cię, Łuki.
- Ja ciebie też, Marku.
☆☆☆
Już pojutrze kolejne dziesięć miesięcy męczarni w miejscu zwanym szkoła. Ktoś się cieszy?
Ogólnie to idę do nowej szkoły na technika weterynarii, so... mam stresa. XD
Nie wiem co tu jeszcze napisać, więc powiem, że aktualny "kontent" Marusia to shit. Ale i tak bardziej lubię Karolcię od tej pustej laski imieniem Klaudia.
A chuj.
Dobranoc lub miłego dnia. ❤
I powodzenia w poniedziałek. :<
CZYTASZ
[K×K] || ONE-SHOT'S || ✔
FanfictionTytuł: [K×K] || ONE-SHOT'S || Paring: K×K (Kruszwil × Kamerzysta) Bohaterowie główni: Marek Kruszel, Łukasz Wawrzyniak Czas i miejsce akcji: Szczecin, od 2018 roku Język: Polski Autor: xlittleavocadox Gatunek: fanfiction Od autora: Chciałabym podzię...