X

249 18 3
                                    

Po godzinie lotu całkowicie odpłynęłam słuchając muzyki. Nagle coś zaczęło trząść moim ramieniem.

-Izzy-rozpoznałam głos Spencera

-Idź sobie-mruknęłam nie otwierając oczu

-Okej.Ale nie wiem czy jest możliwość jechania na 'pętle'-oznajmił i mogłam wyczuć że wzrusza ramionami. Momentalnie zerwałam się z miejsca czemu towarzyszył rechot mojego przyjaciela.

Po wyjściu z samolotu poszliśmy odebrać nasze bagaże. Na lotnisku spotkaliśmy kilka fanek które widocznie na mnie czekały.

-Do zobaczenia na koncercie-pożegnałam się-Kocham was-krzyknęłam jeszcze i odeszłam z wielkim bananem na ustach.

-Twoi fani są tacy uroczy-podsumował Spencer

-Wiem o tym-zaśmiałam się patrząc na ślicznego misia którego dostałam od jednej z nich.

Wsiedliśmy do taksówki gdzie Henry podał adres hotelu pod który skierował się taksówkarz.

___________________________________________________________

Po odebraniu kluczy na recepcji udaliśmy się do naszych pokoi. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka stwierdzając że to naprawdę dobry hotel. Wnętrze pokoju było biało złote. Znajdowało się tu duże łóżko które wyglądało na bardzo wygodne jakie też było co stwierdziłam się po rzuceniu się na nie. Na przeciwko łóżka stała bardzo duża, biała i pięknie zdobiona szafa z dużym lustrem. Obok niej znajdowały się białe drzwi do jak się domyślam łazienki. Podekscytowana wstałam z łóżka i skierowałam się do pomieszczenia. Łazienka również była śliczna. Duża wanna, ogromne lustro. Było idealnie.

-Izzy!-wpadł do pokoju mój przyjaciel

-Pali się?-zakpiłam na co ten tylko przewrócił oczami.

-Tu jest basen! Idziesz ze mną na basen i nie chce słyszeć żadnego ale!-oznajmił

-Nie mam ochoty pływać Spenc-westchnęłam

-Ale ja mam. Daje ci 5 minut na przebranie się w strój kąpielowy a wiem że go masz.-zaśmiał się.

Strój kąpielowy to coś czego nie może zabraknąć w mojej torbie. I tym razem go nie brakło. Westchnęłam wyjmując strój i skierowałam się do łazienki podczas kiedy Spencer oznajmiając że też idzie się przebrać wyszedł z pokoju. Zdjęłam z siebie ubrania i założyłam mój kostium. 

Spojrzałam do lustra. Było to czarne klasyczne bikini. Włosy związałam w koka ponieważ moje warkocze nie były  w najlepszym stanie. Ubrałam na siebie biały szlafrok który powieszony był na wieszaku w łazience, a na nogi założyłam klapki które również się tam znajdowały. To naprawdę dobry hotel. Wzięłam ręcznik do ręki i wyszłam z pokoju zamykając drzwi i upewniając się że w moim szlafroku jest karta do pokoju. Zaraz potem dołączył do mnie Spenc i skierowaliśmy się na basen.

-Boże jesteś taki głupi-parsknęłam śmiechem kiedy Spencer opowiedział mi jeden ze swoich nieśmiesznych żartów otwierając szklane drzwi i wchodząc na basen

-Kreatywny nie głupi kochana-udawał złość co rozbawiło mnie jeszcze bardziej.-Mendes ma łowy-wyszeptał do mnie mój przyjaciel wskazując na coś głową.

-Jest w tym hotelu może niecałe dwie godziny a laski już do niego brną-prychnęłam z pogardą widząc  jak Shawn flirtuje w basenie z jakąś rudowłosą dziewczyną ubraną w niezbyt skromny strój.

-Ma wygląd-wzruszył ramionami mój kompan.

-Wiesz czego mu brak? Godności-wywróciłam oczami zdejmując z siebie szlafrok i kładąc moje rzeczy na leżak w towarzyszącym mojemu komentarzowi śmiechu przyjaciela.

-Jest mężczyzną skarbie-pstryknął mnie w nos Spencer-A ta laska jest niezła.

-Boże wszyscy jesteście tacy sami-jęknęłam przeciągle kiedy mój przyjaciel zaczął wchodzić po drabince do basenu. Kiedy był już w wodzie  i próbował się przyzwyczaić do temperatury ja wzięłam rozpęd i wskoczyłam do wody.

-Czy ty jesteś nienormalna?!-krzyknął mój przyjaciel kiedy wynurzyłam się z wody.

-Spadaj-zaśmiałam się chlapiąc go wodą. Tak zaczęła się nasza bitwa.

Nagle usłyszeliśmy pisk. Obróciliśmy się i zauważyliśmy że rudowłosa z którą rozmawiał Mendes jest cała mokra a tusz do rzęs spłyną jej z twarzy przez co wyglądała tragicznie. Parsknęłam śmiechem tak samo jak mój przyjaciel i nie mogliśmy się opanować. Zauważyłam że nawet Shawn ledwo się od tego powstrzymuje natomiast z rudej kipie złość.

-Patrz co zrobiłaś-pisnęła-Zepsułaś mój makijaż!

-Kto chodzi na basen wyglądając jak choinka na święta?-powiedziałam nadal śmiejąc się

-Shawn powiedz jej coś!-pisnęła jednak Mendes tylko zaczął się śmiać. Ma ładny śmiech. Co wcale nie czyni go mniej irytującym i odrażającym niż zwykle.-Wychodzę!-pisnęła ponownie. Zaczynam zastanawiać się czy nie połknęła zabawki dla psa. Podobny dźwięk.

-Pa-pomachałam jej ręką ze sztucznym uśmiechem na ustach.

-Boże to było piękne Izzy-przytulił mnie mój przyjaciel.

-Wiadomo-zaśmiałam się. Normalnie  nie jestem taka wredna. Naprawdę.-Co słychać Mendes-spytałam chłopaka przypominając sobie o jego towarzystwie. Nie to że go polubiłam tak nagle. Po prostu nie chce prowadzić z nim wojny przez następne parę miesięcy.

-Może skoczymy dziś na kawę?-spytał Shawn

-Pewnie.-przytaknęłam-Spencer?-spojrzałam na chłopaka.

-Ja odpadam. Dziś idę na podryw-zaśmiał się Spenc

-Boże błagam niech chociaż tapeta i plastik w cyckach nie będzie ważyła więcej niż małe słoniątko-spojrzałam na niego błagalnie

-Nie tykam skwarków!-obrzydził się-Za kogo ty mnie masz?-położył rękę na serce udając że go zraniłam.

-Przyjdę po ciebie za godzinę-uśmiechnął się Mendes wychodząc z basenu. Przez chwile mój wzrok zjechał na jego wyrzeźbiony brzuch. No wygląd to on faktycznie ma...



Remember |S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz