Maraton 2/4
Po obejrzeniu dwóch części Harrego Pottera postanowiliśmy iść na spacer aby się przewietrzyć. Przechodząc obok małej altanki zobaczyłam w świetle latarni mały drewniany patyk leżący na ścieżce i bardzo przypominający różdżkę.
-Imperio!-krzyknęłam biorąc do ręki różdżkę i celując nim w Mendesa.
-Jak mogłaś?!-złapał się teatralnie za serce Shawn.
-Myślałeś że mi uciekniesz przebrzydły gryfonie?-poruszyłam brwiami-Walcz!-rzuciłam mu drugi patyk który znalazłam na ziemi.
-Expelliarmus!-krzyknął mierząc we mnie 'różdżką' jednak zrobiłam unik.
-Jesteś przewidywalny szlamo-zmarszczyłam brwi złowieszczo-Crucio!
-Pudło!-ucieszył się i przytulił się do moich pleców przykładając mi patyk do gardła.-I co teraz zrobisz?-spytał zadowolony a ja odchyliłam głowę gwałtownie łącząc nasze usta co go rozproszyło a więc poluzował uścisk.
-Avada Kedavra!-wykręciłam się z jego ramion kończąc naszą 'walkę'.- Wygrałam-zadarłam dumnie brodę.
-Oszustka-zaśmiał się.
-Wiem że mnie uwielbiasz mimo mojej ślizgońskiej krwi, szlamo-podeszłam do niego stając na palcach i krótko całując w usta.
-To prawda.-mruknął cicho odwzajemniając pocałunek.
-Wracamy do hotelu? Zimno mi-próbowałam naciągnąć na siebie rękawy mojego sweterka. Shawn widząc to zaśmiał się i ściągnął swoją katanę zarzucając ją na moje ramiona.-Dziękuje-uśmiechnęłam się delikatnie
-Dla Ciebie wszystko-odwzajemnił uśmiech splatając nasze palce
CZYTASZ
Remember |S.M
FanfictionKiedy współpraca przeradza się w coś więcej niż powinna... Książka może zawierać wulgaryzmy.