XXIII

154 13 0
                                    

Maraton 2/4

Po obejrzeniu dwóch części Harrego Pottera postanowiliśmy iść na spacer aby się przewietrzyć. Przechodząc obok małej altanki zobaczyłam w świetle latarni mały drewniany patyk leżący na ścieżce i bardzo przypominający różdżkę.

-Imperio!-krzyknęłam biorąc do ręki różdżkę  i celując nim w Mendesa.

-Jak mogłaś?!-złapał się teatralnie za serce Shawn.

-Myślałeś że mi uciekniesz przebrzydły gryfonie?-poruszyłam brwiami-Walcz!-rzuciłam mu drugi patyk który znalazłam na ziemi.

-Expelliarmus!-krzyknął mierząc we mnie 'różdżką' jednak zrobiłam unik.

-Jesteś przewidywalny szlamo-zmarszczyłam brwi złowieszczo-Crucio!

-Pudło!-ucieszył się i przytulił się do moich pleców przykładając mi patyk do gardła.-I co teraz zrobisz?-spytał zadowolony a ja odchyliłam głowę gwałtownie łącząc nasze usta co go rozproszyło a więc poluzował uścisk.

-Avada Kedavra!-wykręciłam się z jego ramion kończąc naszą 'walkę'.- Wygrałam-zadarłam dumnie brodę.

-Oszustka-zaśmiał się.

-Wiem że mnie uwielbiasz mimo mojej ślizgońskiej krwi, szlamo-podeszłam do niego stając na palcach i krótko całując w usta.

-To prawda.-mruknął cicho odwzajemniając pocałunek.

-Wracamy do hotelu? Zimno mi-próbowałam naciągnąć na siebie rękawy mojego sweterka. Shawn widząc to zaśmiał się i ściągnął swoją katanę zarzucając ją na moje ramiona.-Dziękuje-uśmiechnęłam się delikatnie

-Dla Ciebie wszystko-odwzajemnił uśmiech splatając nasze palce

Remember |S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz