26. POCAŁUNEK

483 49 28
                                    

(A/N) No tak... stało się :'D

Miłego wieczoru, drodzy Czytelnicy ^^


— Ty mała wredna... — Usłyszał Jungkook, zanim zdążył odepchnąć ciężkie ramię mężczyzny. — Co do... — syknął z wściekłością, kiedy Jeon zasłonił swoim ciałem Chu.

— Wszystko w porządku? — zapytał tatuator, patrząc wprost na potężną sylwetkę i ostre rysy twarzy napastnika projektantki. Za jego plecami kobieta wypuściła drżąco powietrze.

— Tak, jest okej — odparła słabo, po czym zakasłała. — Ale Jungkook, proszę, odejdź. Nie ma potrzeby, byś się w to mieszał — szepnęła, bojąc się, że przez stawanie w jej obronie ten olbrzym zrobi coś jej współpracownikowi.

— Słyszałeś ją? — huknął Jeonowi nad uchem. Był o głowę o niego wyższy i prawie dwukrotnie większy. — Wypierdalaj, i to już!

Tatuażysta uśmiechnął się ironicznie. Najlepsze, co mógł zrobić, to zachować spokój.

— Prawie ją udusiłeś — warknął brunet. — Mam może zadzwonić po policję? — Skrzyżował ramiona na piersi.

Mężczyzna parsknął pod nosem, pełny niedowierzania. Co te chuchro mogło mu zrobić? I dlaczego, do cholery, wcinał się nie tam, gdzie nie potrzeba?!

— Mówię po dobroci — ostrzegł zachrypniętym głosem. — Spływaj, jeśli nie chcesz zarobić w zęby. — Chciał wyminąć Jeona, by dosięgnąć tej oszustki, kiedy Jeon znowu zagrodził mu drogę.

Złapał go za koszulkę, nie mogąc pohamować wściekłości.

— Co z tobą, koleś, jest nie tak?! Nie twój zakichany interes! — Potężnym machnięciem ramienia popchnął tatuatora, który aż zachwiał się na nogach. Chu wydała z siebie okrzyk przestrachu.

— Zostaw go, MiSung! Nie rób mu krzywdy. — Kobieta nie zdawała sobie sprawy z tego, że w kącikach jej oczu lśnią łzy. Tak bardzo pochłonięta była gorliwymi prośbami, by Jeon jakimś cudem odszedł zgodnie z jej prośbą.

— A co z nim? — Zainteresował się nagle potężnie zbudowany mężczyzna. Chwycił ją boleśnie za ramię. — To twój nowy kochaś? Chłopak? Narzeczony? — Szarpnął ją, kiedy nie doczekał się odpowiedzi. — Odpowiadaj, gdy o coś pytam! — wrzasnął jej do ucha.

Yamada ze zgrozą pomyślała, że mógłby ją znieść na miazgę gołymi rękami nawet teraz. Znieruchomiała, zamykając oczy. Łzy potoczyły się po jej policzkach.

Zaschło mu w gardle, gdy na powrót je otworzyła. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Piękne oczy kobiety lśniły od łez. Ukazywały ogrom jej przerażenia. Przerażenia nim samym.

— To mój kolega z pracy — odparła, stając oko w oko z niebezpieczeństwem o imieniu MiSung.

Odurzony, zwolnił znienacka uścisk na ramieniu kobiety. Wtedy też doskoczył do niego ten wymizerowany, wydziarany koleś. Czy on był samobójcą? Startował do niego, chociaż jasne było, że nie miał z nim szans?

Potarł obolałą szczękę, gdy zderzyła się z niezwykle szybkim i idealnie wyprowadzonym ciosem. Chociaż furia opanowała każdą komórkę jego ciała, zdołał się na tyle opanować, by nie powalić rycerzyka i ostro potraktować, tak jak miał na to ochotę.

Nie dotarł aż tutaj po to, by wdawać się w bójki. Skończył z tym, a przynajmniej udawało mu się to przez wiele długich miesięcy. Odbył nawet pieprzoną terapię, by radzić sobie z gniewem. Dało mu to tyle, co nic — wystarczył mu tylko widok brunetki, by wyszło z niego wszystko, co najgorsze.

UNTOLD~J.JK✔️[2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz